Niełatwy grudzień – niskie ceny oraz ASF cisną hodowców świń
Zimowe miesiące przyniosły hodowcom trzody chlewnej spadek cen, który dla wielu z nich oznacza balansowanie na granicy opłacalności. Marek Ryszka, rolnik z Wysokiej, mówi otwarcie o trudnej sytuacji: „Cena za kilogram wynosi od 5,80 do 6,20 zł. To poziom albo na zero, albo poniżej kosztów”.
Jak dodaje, wyższe ceny latem dawały nadzieję na stabilizację, jednak obecna sytuacja skutecznie studzi optymizm. Natomiast niskie ceny to nie jest niestety jedyny problem hodowców.
- Z ASF-em mamy problem w Polsce już 10 lat. Przed tym jakoś tam nie było ani strefy, ani jakoś nie dotykało to nas osobiście. Ale teraz już naprawdę czujemy to na plecach – mówi Marek Ryszka.
„Wszystko idzie na przetrwanie”
Również Karolina Landsman-Ryszka wskazuje, że spadek cen żywca o złotówkę na kilogramie znacząco pogarsza sytuację: „Jak było około 7 złotych, to z chowu coś zostawało. Można było myśleć o inwestycjach. Teraz jest w okolicach 6 złotych i to już jest tak, żeby przeżyć”. Jak zauważa, regularna sprzedaż świń i stabilizacja w lepszych miesiącach pomagają łagodzić skutki obecnych spadków, ale to wciąż za mało, by mówić o rozwoju.
- Krajowy 25-kilogramowy warchlak kosztuje około 320 zł, a to znacząca część kosztów hodowli – podkreśla Landsman-Ryszka.
Polityka dopłat dzieli hodowców. Co z producentami warchlaków z importu?
Dla Ewy Sojki, prowadzącej gospodarstwo w Grodzisku, trudności wynikają także z polityki dopłat.
- Nie możemy skorzystać z żadnych rekompensat, ponieważ zakupujemy warchlaki duńskie. To temat tabu – wsparcie dostają tylko rolnicy z polskimi świniami – zaznacza rolniczka.
Koszt importowanych warchlaków jest wyższy, co dodatkowo obniża konkurencyjność takich gospodarstw. Ewa Sojka dodaje, że mięso z duńskich warchlaków często przewyższa jakością krajowe, jednak brak dopłat stawia takich producentów w trudnej sytuacji.
Obejrzyj nasz reportaż w całości!