W kraju regionem, w którym najprężniej rozwija się tzw. usługowy tucz świń jest powiat żuromiński w woj. mazowieckim. To tutaj rolnicy najchętniej podpisują umowy z firmami oferującymi zasiedlenie budynku warchlakami i odbiór tuczników gotowych do uboju za z góry określoną stawkę. Skąd tylu chętnych na tę formułę produkcji?
– Zbyt długie dołki cenowe wykończyły niejedno gospodarstwo trzodowe w regionie. Wówczas do akcji wkroczyły firmy, oferujące współpracę w ramach tzw. tuczu nakładczego – nakreśla Adam Witkowski szef ODR w Żurominie.
Początkowo rolnicy podchodzili do tematu ostrożnie. Niektórzy sparzyli się wręcz na podpisanych kontraktach. Część jednak uznała, że stały zarobek na poziomie trzydziestu kilku złotych od odchowanego tucznika wystarcza, by dobrze żyć.
Od 10 lat na kontrakcie
Jednym z rolników, który już lata temu porzucił produkcję na własny rachunek i zajął sie produkcją usługową jest Mariusz Dobrosielski z Nidzgory w gm. Kuczbork-Osada. W kwietniu tego roku prowadził prace wykończeniowe w nowej tuczarni na 1600 stanowisk. To jego drugi budynek powstały na potrzeby współpracy z jedną z wiodących firm, gwarantujących dostawy i odbiór świń oraz serwis paszowo-weterynaryjny. W powiecie żuromińskim firma ta dostarcza prosięta do kilkudziesięciu chlewni, najczęściej jedno- lub dwutysięczników. W sumie zasiedla około 50 tys. stanowisk tuczowych na tym terenie.
Dobrosielski porzucił produkcję na wolnym rynku już 10 lat temu, dysponując miejscem na 670 tuczników.
– Stopniowo remontowałem i powiększałem budynki. Z czasem zamieniłem tucz na odchów polskich prosiąt od odsadzenia do 35–40 kg, bo to daje lepszy zarobek: 11 zł/szt., przy 7 cyklach produkcyjnych w roku – mówi. Nowa tuczarnia ma niejako przedłużyć prowadzony odchów – część warchlaków będzie trafiać do tuczarni Dobrosielskiego, część do innych chlewni.
Jak pensja...
Budynek Dobrosielskiego, którego wartość przekracza 1,5 mln zł, powstał na kredyt. Prolongata trwa dwa lata. Po tym czasie będzie trzeba spłacać raty. Jak wylicza producent, wówczas koszty odchowu tuczników sięgną ponad 70–80% przychodu spływającego w ramach kontraktu, a ten przewiduje podstawową stawkę na poziomie 36,5 zł za odstawionego tucznika, przy czym pieniądze wypłacane są zawsze za realizację 2,8 rzutu w roku. Do tego należy doliczyć premię za niskie zużycie paszy od 5 do 13 zł/szt. Zatem wówczas w kieszeni rolnika z samego tuczu będzie zostawało 4–5 tys. zł/mies., w zależności od konwersji paszy.
– Pieniądze, które przelewa firma to pewnik. Nie muszę się martwić czy cena żywca w danym momencie jest dobra czy zła. Nie głowię się nad składem paszy i jej kosztami. Mieszanka zawsze na czas jest w gospodarstwie. Moim zadaniem jest efektywnie odchować warchlaki, a niebawem też wyprodukować tuczniki – wskazuje na wygodę Dobrosielski. Rolnik póki co nie zamierza „bawić się” w produkcję na własną rękę, ale już myśli o powiększeniu miejsca pod tucz usługowy.
pj-t