Rolnicy od momentu powstania grupy sprzedawali wspólnie tuczniki do zakładów mięsnych w Krakowie i Tarnowie. Od początku premiowana była wysoka jakość świń i większe, najlepiej całosamochodowe partie. I tak też konstruowali dostawy. Dzięki temu zyskiwali cenę nawet o 15% wyższą od rynkowej.
– Gdyby nie grupa i wspólna inicjatywa, nie byłoby nas tu. Z 37 członków dziś zostało 17. Wzrosła średnia liczba świń w gospodarstwie. Obecnie nasze stada liczą od 20 do 100 loch, przy areałach od 10 do 60 ha. Wszyscy produkujemy w cyklach zamkniętych poza jednym członkiem, który ma tylko tucz otwarty. Sprzedajemy rocznie około 20 tys. tuczników – mówi Grzegorz Gaweł, prezes Zarządu Grupy.
– Mieliśmy punkt skupu, do którego przywoziliśmy dwukółkami świnie. Stamtąd samochód zabierał je do zakładów mięsnych. Dzięki sprzedaży 180 tuczników tygodniowo byliśmy już wtedy partnerem do negocjacji dla zakładów – wspomina Gaweł i dodaje, że od początku w założeniach stowarzyszenia było, żeby minimum 80% produkcji sprzedawać przez grupę. Ta proporcja jest utrzymana do dziś, choć czasy się bardzo zmieniły.
W 2004 r. skorzystali z 5-letniego dofinansowania na rozwój i utrzymanie biura. Poza tym grupę finansują ze składek członkowskich. Ubolewają, że nie było dofinansowania na budowę biogazowni, park maszyn, czy dodatkowe źródła dochodu dla grup. Z wypracowanych środków i składek kupują wspólnie maszyny. Są one dostępne dla członków i wypożyczane im za symboliczną opłatą. Rolnicy wspólnie korzystają z: 3 wozów asenizacyjnych, ultrasonografu do badania ciąży, dwóch agregatów uprawowych, rozsiewacza do wapna, agregatu do bielenia, mulczera, rozrzutnika, dwóch bron talerzowych i mieszadła do gnojowicy. Sprzęt jest rozlokowany wśród rolników, którzy są za niego odpowiedzialni.
Rolnicy współpracują od wielu już lat z ZM Animex i Sokołów. Ten drugi odbiorca promował wyższą mięsność lepszą o kilka procent ceną żywca, poza tym miał w tamtym czasie fermę namnażającą loszki hodowlane w Jagodnem. Członkowie podjęli decyzję o wymianie genetyki na duńską.
– Na własne oczy przekonaliśmy się, że lochy rodzą rocznie 30–33 prosiąt, z czego sprzedajemy ponad około 30 tuczników od lochy – wylicza Robert Łój, wiceprezes zrzeszenia.
Przez krótki czas sprowadzali loszki bezpośrednio z Danii, ale to generowało dodatkowe koszty, więc 4 lata temu podjęli współpracę z Danish Genetics i kupują duńskie lochy odchowywane w Polsce.
Więcej o zasadach współpracy oraz o organizacji wspólnego handlu producentów świń zrzeszonych w grupie Pałecznica piszemy w majowym wydaniu top agrar Polska.
Zapraszamy do lektury.