– Musimy wziąć pod uwagę, że bardzo zdrożał transport do Chin. Zawirowania na rynku amerykańskim i „duszący” się z niesprzedanymi świniami tamtejsi farmerzy, a także koronawirus w niemieckich ubojniach – dodaje.
Jego zdaniem dziś sami analitycy wydają sprzeczne ze sobą prognozy i komunikaty. Część z nich boi się inflacji, a inni przestrzegają przed nadchodzącą deflacją. To wszystko będzie miało duży wpływ na konsumentów i na zapotrzebowanie na wieprzowinę. Jednym z kluczowych elementów wydają się tutaj zachowania konsumenckie. Cały sektor HoReCa zdecydowanie zmniejszył zapotrzebowanie, a to znacznie obniżyło ceny w ostatnim miesiącu.
– Jeszcze miesiąc temu mówiłem, że co najmniej do jesieni możemy mieć spokojną głowę jeżeli chodzi o ceny tuczników, a tymczasem dosięgnął na niespodziewany scenariusz – mówi Karol Mazur, prezes grupy producentów rolnych (Spółdzielnia Producentów Rolnych AGRI Grupa z Kolonii Osieku ), zrzeszającej 5 członków i produkującej rocznie ok. 18 tys. tuczników zrzeszonej w konsorcjum Intagra.
– Najtaniej sprzedaliśmy świnie po 4,60 zł/kg żywca. Na szczęście sytuacja się poprawia. Codziennie, i to bez informacji o cenach z Niemiec, są nowe oferty. Mam nadzieję, że ceny tak szybko jak spadły, teraz wrócą do normy. Kilka dni temu otrzymałem ofertę na 5,5 zł/kg w wadze żywej.
Sam ponownie zaryzykowałem i zasiedliłem tuczarnię. Wstawiłem warchlaki za które zapłaciłem po 492 zł/szt. Większość rolników się w tym momencie wstrzymywała, więc liczę na nieco mniejszą podaż i mimo wszystko wynegocjowanie wyższych cen – dodaje Mazur.
Niepewna przyszłość
Baum uważa, że do jesieni w oczekiwaniu na ewentualną drugą falę koronawirusa będzie sporo niepewności i wahań cen. Ma jednak nadzieję, że świat da sobie radę z epidemią i wrócimy do stabilnego trendu z cenami satysfakcjonującymi polskich producentów. Jednak inną, ważną kwestią, która spędza sen z powiek producentów świń jest rozwijający się w Polsce afrykański pomór świń.
– Musimy wskazywać bardzo konkretne działania, które podjęte zdają egzamin. Jedną z nich było zainicjowane przez nas zamykanie przejść dla zwierząt na A2 oraz drogach szybkiego ruchu w województwie wielkopolskim i lubuskim. Nadal walczymy, aby pozamykać przejścia pod tymi trasami. Oczywiście najważniejszą i najpilniejszą dziś kwestią jest odstrzał dzików. Monitorujemy i naciskamy gdzie się da, m.in. dlatego w lutym wojewoda wielkopolski zwiększył z 4 915 szt. do 16 431 szt. liczbę przeznaczonych do odstrzału dzików. Wciąż jednak jest problem z niewystarczającą liczbę chłodni dla myśliwych – komentuje sytuację Baum.
Więcej o aktualnej sytuacji na rynku trzody chlewnej znajdziecie w najnowszym, czerwcowym wydaniu „top świnie”. Zapraszamy do lektury!