Restrykcje związane z epidemią zakazały myśliwym wstępu do lasu i na pola, zabroniły polowań. Jak odnieśli się do tego sami zainteresowani?
Jacek Banaszek: Uniemożliwiono myśliwym konkretne działania, czyli szacowanie szkód łowieckich i realizację planów łowieckich, a także odstrzały sanitarne i kazano pozostać w domach. Nikt nie patrzył na to, że rolnicy poniosą realne szkody, a złymi, którzy do tego dopuścili, będziemy my, myśliwi.
Czy nowela z 15 kwietnia rozwiązuje problem szacowania szkód i redukcji pogłowia dzików?
J.B.: Mamy sporo wątpliwości. Zapisy nie są precyzyjne. W noweli nie jest napisane wprost, poprzez zacytowanie konkretnych aktów prawnych np., że na podstawie ustawy Prawo łowieckie i ustawy o zwalczaniu chorób zakaźnych możemy wykonywać swoje czynności. Jest tam zapis, że zapobiega powstawaniu szkód łowieckich i dotyczący zwalczania ASF.
Jakiego rodzaju są to wątpliwości?
J.B.: Nowy przepis mówi o realizacji zadań, mających na celu zabezpieczenie upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę lub przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych, więc naszym zdaniem wpisują się w to elementy polowania, ale jasnego zapisu nie ma. Nie jest napisane, że możemy szacować szkody łowieckie i prowadzić odstrzał sanitarny dzików.
Jak przebiegają polowania w dobie koronawirusa?
J.B.: Stosujemy się do wszystkich wytycznych Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Polowania, w tym odstrzał sanitarny są tylko indywidualne. Wszystkie obostrzenia dotyczą również myśliwych.
Udaje się realizować plany roczne?
J.B.: Nasz okręg liczy 118 obwodów, z czego dzierżawi je 69 kół łowieckich miejscowych i 11 zamiejscowych. W marcu pozyskaliśmy ponad 850 dzików w ramach realizacji planu, a w ramach odstrzału sanitarnego ponad 680. To dużo.
Jak dziś przebiega szacowanie szkód?
J.B.: Wracamy do normalności, ale pilnujemy bezpieczeństwa myśliwych i rolników.