– Jest wiele zagrożeń dla tuczu otwartego, najważniejszy to problem właściwego zasiedlania tuczarni. Jeżeli wprowadzimy do tuczarni nie w pełni zdrowe prosięta bądź warchlaki to nie możemy się spodziewać, że będziemy mieć dobre efekty ekonomiczne – mówi prof. Zygmunt Pejsak z Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Weterynaryjnej UJ-UR w Krakowie.
– Często warchlaki, które jechały tysiąc kilometrów i więcej są wprowadzone do nie w pełni dogrzanego pomieszczenia – dodaje. Jak podkreśla, takie pomieszczenie powinno mieć 25 stopni Celsjusza, a więc cieplej niż w domu.
Zdaniem prof. Pejsaka, w takich sytuacjach, ujawniają się różnego rodzaju choroby, przede wszystkim choroby układu oddechowego , które nie ujawniają się po 2-3 dniach, a dopiero po 2-3 tygodniach po zasiedleniu.
Po drugie, jeżeli chcemy mieć efektywną produkcję tuczników, musimy właściwie zasiedlać, materiałem właściwym, z dobrego i znanego miejsca pochodzenia.
– Powinniśmy wiedzieć, że gdy kupujemy warchlaki powinny one pochodzić z jednego źródła, a nie z dwóch, trzech, czy pięciu. Różne pochodzenie powoduje wprowadzanie różnych czynników patogennych – wyjaśnia prof. Zygmunt Pejsak.
O czym jeszcze należy pamiętać? Koniecznie obejrzyj cały wywiad!
StoryEditor
Produkcja świń w cyklu otwartym - jakie błędy popełniamy?
W Polsce większość tuczników, bo ok. 50% pochodzi z tuczarni produkujących w cyklu otwartym. Nadal jednak popełniamy wiele błędów, które wpływają na aspekt ekonomiczny. O czym zapominamy? O to zapytaliśmy prof. Zygmunta Pejsaka z UCMW UJ-UR w Krakowie podczas III Forum Rolników i Agrobiznesu: Świnie!