Połączone posiedzenie sejmowej komisji ochrony środowiska oraz rolnictwa rozpoczęło się od wystąpienia ministra Henryka Kowalczyka, który wyraził opinię, że za rozprzestrzenianie się ASF winę ponosi poprzedni rząd, którego działania w 2014 r. były niewystarczające. Minister odniósł się również do wielu publikacji prasowych, które w ostatnim czasie przetoczyły się przez media. – W styczniu pojawiło się wiele niedomówień i kłamstw. Skoordynowane polowania zostały odebrane jako masowy odstrzał dzików, rzeź dzików różne epitety byłyby tu powtarzane. Powtarzane były również wyssane z palca liczby, że odstrzelonych będzie 200 tys. dzików. Po raz kolejny dementuję. 200 tys. dzików to jest łącznie plan łowiecki na sezon 2018/2019 a nie plan odstrzału na styczeń – powiedział minister środowiska Henryk Kowalczyk, który jednocześnie podkreślił, że działania rządu w sprawie dzików Komisja Europejska określiła jako wzorcowe. Podkreślił, że wszystko odbywa się zgodnie z zaleceniami Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach oraz Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Żywności.
Ale to nie przekonało przedstawicieli organizacji ekologicznych, które domagają się wstrzymania odstrzału dzików oraz przywrócenia okresów ochronnych na lochy.
– Depopulacja dzików jest motywowana celem politycznym, jaki jest uspokojenie rolników, a nie walką z epidemią. Co więcej przekłamane zostały w tej debacie słowa Komisji Europejskiej i użyte na cele polityczny, bo Bruksela na pewno nie poparła zmasowanego odstrzału dzików – powiedział Tomasz Zdrojewski z Fundacji Niech Żyją, który zaapelował o natychmiastowe wstrzymanie zmasowanych odstrzału dzików na terenie całego kraju, gdyż jego zdaniem jest to zbrodnia na przyrodzie. – Strzelanie w warunkach fazy epidemicznej, rozwoju wirusa jest absolutnie przeciwproduktywne i zakazane. Jedyne co jest sensowne to jest strzelanie w fazie endemicznej choroby to znaczy wtedy gdy się ustabilizuje ta sytuacja i się wirus nie rozwija– tłumaczył Andrzej Elżanowski z Uniwersytet Warszawskiego dla, którego Instytut Weterynaryjny w Puławach nie jest autorytetem od epidemiologii i populacji dzików.
Tego typu wypowiedzi spotkały się z szybką odpowiedzią rolników. – Prosimy jako rolnicy od 5 lat o zmniejszenie populacji dzików, bo widzimy ile jest tych dzików na naszych ziemiach. Jak słyszę wypowiedzi pseudoobrońców zwierząt, to we mnie aż się gotuje. Jeżeli nie rozprawimy się z wirusem ASF w środowisku to nie zwalczymy tej epidemii. Proszę teraz strzelać bo to jest bardzo dobry moment: bezśnieżny okres, dodatnie temperatury, nie ma upraw w polu, użytki, nieużytki wszystko ładnie siadło, pod wpływem śniegu jest widoczność dobra. Proszę myśliwych – starajcie się nam pomóc – mówił rolnik Janusz Lech z Mazowsza producent trzody chlewnej. – Gdyby tej dyskusji słuchali rolnicy to nie wiem czy nie doszłoby do rękoczynów. Powinniśmy doprowadzić do likwidacji jednego chodzącego dzika. Trzeba zadbać, żeby zakończyć ten proces odstrzału, bo dzik to jest rolniczy szkodnik roznosi ASF oraz niszczy nasze uprawy – powiedział Aleksander Zaremba z NSZZ RI „Solidarność”.
– Aby wygrać z chorobą trzeba wykonać dwie podstawowe rzeczy. Po pierwsze ograniczyć wektor, który to roznosi, czyli dziki. A jego populacja wrosła w ostatnich latach bardzo mocno i będzie rosła. A drugi czynnik to bioasekuracja we własnym gospodarstwie – dodał Robert Nowak z Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Do zastrzeżeń ekologów odniósł się szef Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, który tak podsumował dyskusję. – Walka z ASF to są 4 filary: bioasekuracja, odstrzał dzików, identyfikacja dzików padłych i ochrona granic. A kolejność nie ma znaczenia. Wszystkie cztery obszary muszą być wdrożone równolegle i wszystkie cztery obszary muszą realizowane w tym samym czasie – przekonywał prof. Krzysztof Niemczuk dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. wk
StoryEditor
Rolnicy vs. ekolodzy. Dyskusji o dzikach ciąg dalszy
Dyskusja była gorąca, ale zakończyła się bez kompromisu. Ekolodzy uparcie twierdzili, że odstrzał dzików w walce z ASF nie jest konieczny, a rolnicy apelowali do rządu i myśliwych, aby kontynuowali depopulacje tego gatunku.