StoryEditor

Rosną problemy producentów świń

ASF i niskie ceny w skupach to dwie największe bolączki producentów świń. Niestety, prognozy wciąż nie pocieszają. Co degraduje ten rynek? Co będzie dalej? Dyskutujemy o tym podczas spotkania w Osiecznej (woj. wielkopolskie) organizowanego przez Wielkopolską Izbę Rolniczą.
26.10.2021., 14:10h
Afrykański pomór świń to nie jest problem regionalny – ASF występuje już na trzech kontynentach i wciąż zawłaszcza nowe tereny. Ostatnio podbił Dominikanę, gdzie zawłaszczył sobie już ponad połowę wyspy. Ten skok choroby stanowi ogromne zagrożenie dla globalnego rynku wieprzowiny, ponieważ w strefie rażenia choroby niebezpiecznie blisko znalazły się obie Ameryki. 

Jednocześnie w Europie wirus zagnieździł się na dobre; powoli, ale systematycznie przesuwa się na Zachód. Niemcy pomimo podjętych działań interwencyjnych nie notują spektakularnych sukcesów: w Saksonii pomór skoczył o 100 km na zachód od Görlitz, przesuwa się też na północ wzdłuż granicy z Polską. W Brandenburgii udało się natomiast znieść III strefę ASF. Do tej pory nasi zachodni sąsiedzi odnotowali 3 przypadki ASF (lipiec 2021 r.) u świń domowych i 2469 u dzików (25.10.21).

W Polsce zaś mamy 2266 ognisk u dzików i 117 w chlewniach. Blisko 2/3 kraju jest objętych strefami ASF, a około 35% żywca wieprzowego znalazło się w strefie III. Głównym wektorem przenoszenia się ASF wciąż pozostają dziki, z czym nie zgadza się Poznański Łowczy Okręgowy. Jego zdaniem żaden dzik nie przeskoczy 300 km. – To nie dziki przeniosły chorobę ze wschodu na zachód kraju - podsumował.

Jednak presja epizootyczna tworzona przez dziki zarówno zdaniem rolników, jak i ekspertów powoduje często przełamanie bioasekuracji chlewni. Odstrzał jest zatem konieczny. 

– W obszarze zagrożenia wystąpienia ASF w Wielkopolsce z planowanych 22 tys. dzików odstrzelono 8 tys., to oznacza 37% wykonanego planu – wskazywał dr Wielich z WIW.

Z kolei dr Andrzej Przepióra z WIR podkreślał, że ASF nie jest największym problemem krajowych producentów świń. Jest nią natomiast bardzo zła sytuacja rynkowa, która wynika z globalnych trendów – głównie zmniejszonego eksportu wieprzowiny do Chin. 

– Uzależnienie od importu warchlaków z Danii też jest problematyczne, bo tamtejsi hodowcy już przymierzają się do zamykania cykli produkcyjnych. Wtedy dopiero będziemy mieli problem – mówił Przepióra. – Na to nakładają się rosnące ceny pasz i energii, które mocno odczujemy w przyszłym roku, a stawki za tuczniki w najbliższym czasie nie wzrosną – dodał.

Zdaniem przedstawiciela Izby, tragiczna sytuacja rynkowa sprawia, że rolnicy coraz częściej przechodzą na tucz nakładczy. Według Przepióry, w Wielkopolsce stanowi on już 30% produkcji świń: – I nie ma się co dziwić, bo właściciele chlewni ze zobowiązaniami kredytowymi w pewnym momencie nie są w stanie dłużej ponosić ryzyka rynkowego. Wolą stabilnie zarabiać – mówił. Apelował do zgromadzonych na sali CK w Osiecznej, by zmienili swoje podejście do produkcji i stawiali na współpracę między sobą, dzięki czemu mogą osiągnąć efekt skali.

– Z ekonomicznego punktu widzenia, zakup warchlaków z importu, paszy i sprzedaż tuczników pośrednikowi po prostu się nie zepnie - podsumował.


„Za mało i za późno”

Jeszcze przed konferencją odbyło się Walne Zgromadzenie Wielkopolskiej Izby Rolniczej. Przedstawiciele WIR z głębokim niepokojem obserwują dramatycznie pogarszającą się sytuację na rynku trzody chlewnej.

- Zapaść na rynku trzody chlewnej jest ewidentna i bardzo głęboka. Ceny w skupach już od dłuższego czasu utrzymują się na drastycznie niskim poziomie. Obecnie za tuczniki skupy płacą od 3 zł/kg do maksymalnie 4,5 zł/kg. Są to ceny, które nie pokrywają nawet kosztów produkcji. Kolejne gospodarstwa w Polsce przechodzą kryzys, a producenci i hodowcy świń tak naprawdę nie znają dnia ani godziny, kiedy ASF zaatakuje ich gospodarstwo. Dodatkowo producenci trzody chlewnej muszą mierzyć się z niespotykanymi do tej pory i w takiej skali, podwyżkami cen pasz, zbóż czy energii - napisali w swoim stanowisku.

W samej Wielkopolsce choroba dotknęła 8 hodowli świń. I pomimo, że 3 sierpnia br. minister rolnictwa i rozwoju wsi ogłosił program odbudowy gospodarstw, które ucierpiały wskutek afrykańskiego pomoru świń, to zdaniem przedstawicieli WIR przedstawione instrumenty wsparcia mają charakter jedynie doraźnej pomocy.

- Brakuje koncepcji w zakresie stabilizacji rynku oraz uniezależnienia się od importu drogiego materiału hodowlanego. Brak formy pomocowej powoduje, że rolnicy nie widzą perspektywy poprawy sytuacji dochodowej związanej z produkcją trzody chlewnej - podkreśla WIR.

Samorząd rolniczy zgłosił do ww. programu swoje uwagi. Brzmią one następująco:
  • „Za mało i za późno” – tak można w skrócie podsumować zaproponowane działania. Jako Wielkopolska Izba Rolnicza od kilku lat zgłaszamy postulaty dotyczące wsparcia tego sektora w dobie rozprzestrzeniającego się wirusa ASF. Skutki ekonomiczne tej epidemii mają już charakter strukturalny. Jest on widoczny w gwałtownym spadku ilości stad trzody chlewnej oraz rosnącym deficycie w bilansie handlowym Polski. Szczególnie niepokoi spadek liczby gospodarstw produkujących trzodę chlewną w cyklu zamkniętym. To oznacza, że całkowicie uzależniliśmy się od importu zachodniej myśli hodowlanej, a producenci w coraz większym stopniu wystawiają się na ryzyko cenowe. To zjawisko powoduje również transfer wartości dodanej (zysku) z tej produkcji do rolników z takich krajów jak: Dania czy Holandia.
  • Proponowany mechanizm rekompensat cenowych, zgodny z naszymi postulatami oraz wskazaniami Komisji Europejskiej, które uzyskaliśmy w odpowiedzi na naszą interwencję jest słuszny, ale musi mieć charakter trwały, a przyjmowanie wniosków musi odbywać się w trybie ciągłym. Każdy producent może w każdej chwili znaleźć się w strefie i musi mieć pewność, że obniżka ceny skupu będzie mu zrekompensowana. Tylko w takiej sytuacji rolnik będzie kontynuował produkcję trzody chlewnej i ją rozwijał.
  • Refundacją kosztów bioasekuracji powinny zostać objęte również gospodarstwa o mniejszej skali produkcji. Wszak słyszymy, że to małe i średnie gospodarstwa rodzinne mają być wspierane. Mają one szansę funkcjonować w ramach sprzedaży bezpośredniej lub RHD. Jednak powinny one zostać uwzględnione w działaniach refundujących wysokie koszty związane z bioasekuracją.
  • Program nie dotyka najważniejszego problemu, to jest skupu interwencyjnego trzody chlewnej z obszarów dotkniętych chorobą. To prowadzi do przerastania świń i drastycznych spadków cenowych w gospodarstwach rolników znajdujących się w strefie zagrożenia czy zapowietrzenia. Należy uruchomić tutaj skup interwencyjny zwierząt zdrowych z przeznaczeniem na rezerwy strategiczne państwa.
  • W ogłoszonym programie brakuje wizji rozwoju sektora trzodowego. Zaproponowane mechanizmy łatają tylko niektóre dziury w finansach gospodarstw oraz opierają się na pożyczkach czy kredytach. Bez znaczących nakładów na polską myśl hodowlaną oraz innowacyjne technologie, sektor nie będzie w stanie dłużej funkcjonować, a większość rolników, mających odpowiednie zaplecze techniczne przejdzie na tucze kontraktowe.
  • Program nie odnosi się w ogóle do sytuacji rynkowej. Statystyki pokazują spadek spożycia mięsa w ogóle, w tym mięsa wieprzowego. Dodatkowo na polski rynek napływa importowany surowiec po dumpingowych cenach. System oznakowania produktów mięsnych krajem pochodzenia jest nieszczelny, ponieważ nie dotyczy produktów przetworzonych czy gastronomii. W tym zakresie potrzebne są rozwiązania prawne oraz nakłady na promocję mięsa wieprzowego.
  • Program nie porusza kwestii współpracy producentów żywca wieprzowego w ramach grup producentów rolnych. To jest ciągle niewykorzystany potencjał w poprawie pozycji konkurencyjnej sektora.
  • Program nie odnosi się do wsparcia służb weterynaryjnych, o co wielokrotnie postulowaliśmy. Te służby mają kluczowe znaczenie w walce z ASF.

Wielkopolska Izba Rolnicza w piśmie do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi przedstawiła postulaty mające na celu poprawę efektywności walki z ASF.

- Rozporządzenie regulujące walkę z ASF powinno być konsultowane z: Izbami Rolniczymi, służbami weterynaryjnymi oraz łowczymi okręgowymi pod koniec br. Praktyka wskazuje, że ukazuje się ono zazwyczaj w kwietniu i nie jest dostatecznie konsultowane z praktykami - napisano w stanowisku.

Zdaniem Izbowców, zmianie powinny ulec także procedury ustalania limitów odstrzałów sanitarnych dla poszczególnych kół łowieckich. Należałoby rozważyć również dofinansowanie w ramach ekoschematów tworzenia pasów oddzielających pasy polowe oraz umożliwić wprowadzenie do obrotu mięsa dzików, pozyskanych w ramach odstrzału sanitarnego, przebadanych i bezpiecznych pod kątem ASF oraz pod kątem pozostałych, wymaganych badań.

- To spowoduje zwiększenie dostępnych środków na walkę z ASF - podsumowuje WIR.


Paulina Janusz-Twardowska
Autor Artykułu:Paulina Janusz-Twardowska

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. listopad 2024 00:03