– Kryzys spowodował, że część naszych klientów ze względów ekonomicznych zrezygnowała bądź mocno ograniczyła remont stada podstawowego. Niektórzy wybierali loszki z tuczu. Wśród nich później obserwowaliśmy pogorszenie wyników produkcyjnych, niższą skuteczność krycia i gorszą jakość rodzących się miotów. Nie ma co się dziwić, bo jeżeli ktoś musiał wybierać pomiędzy zapłaceniem za horrendalnie drogie wówczas pasze lub energię a zakupem loszek hodowlanych, wybierał wykarmienie zwierząt. Część naszych klientów nie zrezygnowała z remontu i te stada bez negatywnych skutków przetrwały. Niestety, straciliśmy też dobrze prosperujące gospodarstwa przez to, że wpadły w strefę ASF i sprzedawały świnie w zapaści cenowej nawet 70–80 groszy taniej niż reszta rynku. Część poddała się i zlikwidowała świnie.
Od stycznia 2023 r. nastąpiła zmiana kierunku, rolnicy po wzroście cen świń natychmiast lawinowo zaczęli zamawiać loszki, a my musieliśmy stanąć na wysokości zadania i je dostarczyć. Posiłkując się francuskimi zwierzętami – udało się. W najgorętszym okresie trzeba było na loszki czekać nawet do 3 miesięcy. Teraz trwa to dwa miesiące – mówi w rozmowie z naszą redakcją Daniel Urbaniak z Choice.