StoryEditor

Rynek trzody chlewnej: Zostali już tylko fanatycy

Po dobrym, letnim okresie, w jesień weszliśmy z redukcją cen tuczników i warchlaków. Czy te kilka miesięcy wystarczyło, by odrobić straty po kryzysie? Pytamy o to lekarza weterynarii, specjalistę chorób świń - Tomasza Kruppę z GlobalWet w Dobrodzieniu.
23.11.2023., 11:08h

– Rolnicy, producenci świń i ci produkujący warchlaki, i ci produkujący tuczniki znów mają obawy, że rynek wieprzowiny ponownie się załamie. Powodem tego są skokowe obniżki cen tuczników i warchlaków, jak te w połowie października br. Już teraz widoczne są zatory w sprzedaży prosiąt, bo tuczarze boją się zasiedlać tuczarnie. Nie ma się co dziwić, kiedy ktoś kupił warchlaki po 550 zł/szt., a teraz sprzedaje za 9,50 zł/kg wbc. Oczywiście, w najlepszej sytuacji są producenci świń w cyklu zamkniętym. Ci mogą spać spokojnie. W czerwcu tego roku zarabiali bardzo dobrze, a teraz zarabiają już tylko dobrze. Grzechem byłoby narzekanie.

Z punktu widzenia lekarza weterynarii największe ożywienie w branży obserwowałem na początku tego roku. Rolnicy masowo wstawiali loszki hodowlane. Zdecydowanie poprawiły się przepływy finansowe, bo trzeba powiedzieć, że w zeszłym roku mieliśmy bardzo poważne zatory finansowe i zaległości u klientów. Ta sytuacja przez ostatnie pół roku zdecydowanie się poprawiła. Tym niemniej w czasie kryzysu, w marcu zeszłego roku, zużycie szczepionek spadło o ok. 30%. Wynikało to z likwidacji małych stad, liczących po kilka loch i redukcji liczebności loch np. ze 120 do 80, w stadach, które utrzymały produkcję. Moi klienci wiedzą, że weterynaria nie jest tą dziedziną, na której warto oszczędzać. Stanowi ona 5–7% kosztów, a oszczędności na niej mogą powodować ogromne straty. Dlatego podczas kryzysu nie rezygnowaliśmy z niczego ani z profilaktyki, ani z leczenia i nie ma co ukrywać, musiałem część rolników kredytować w tym czasie. Na szczęście jesteśmy lecznicą, która ma wiele nóg, bo obsługujemy też bydło, konie i małe gatunki zwierząt. Gdybym miał lecznicę obsługującą wyłącznie trzodę, byłoby bardzo ciężko.

Trzeba powiedzieć, że na naszym rynku zostali już tylko fanatycy, którzy produkują profesjonalnie i dobrze. Dziś problemem dla nas jest prawo, które bezpodstawnie pozwala blokować inwestycje. Drugim największym zagrożeniem jest to, że mamy na rynku monopol i to koncerny dyktują ceny, a reszta zakładów mięsnych za nimi podąża – mówi w rozmowie z naszą redakcją lekarz weterynarii, specjalista chorób świń Tomasz Kruppa z GlobalWet w Dobrodzieniu. 

Anna Kurek
Autor Artykułu:Anna Kurek

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. listopad 2024 01:04