Nadal jednak nie milkną krytyczne głosy wokół tego projektu. Szczególnie przeciwne tzw. ustawie „odorowej”są organizacje rolnicze. Uważają, że projekt jest nieprzemyślany i uderza głównie w rolnictwo, ponieważ zablokuje wiele zaplanowanych inwestycji. Projekt trafił już do prac rządowych, ale nie został jeszcze zaakceptowany przez Radę Ministrów i może ulec zmianie.
„Antyodorowcy”w natarciu
Resort wyjaśnia, że projekt powstał w odpowiedzi na wzrastającą liczbę wniosków i skarg składanych w związku z emisją odorów z obiektów inwentarskich. Przedstawiona zmiana ma na celu poprawę jakości życia mieszkańców wsi narażonych na nieprzyjemne zapachy z ferm. Do najbardziej uciążliwych zaliczyli: fermy trzody chlewnej, drobiu i zwierząt futerkowych. Zmiana ustawy miała doprowadzić do pogodzenia możliwości inwestowania na obszarach wiejskich z opinią ludzi mieszkających na wsi, jednak odniosła zupełnie odwrotny skutek. Środowisko mieszkające na wsi jeszcze bardziej się podzieliło.
Rolnicy tłumaczą
Producenci rolni zwracają szczególną uwagę, że wybudowanie fermy daleko od centrum gospodarstwa generuje większe koszty związane z infrastrukturą. Zdaniem wielu rolników gospodarstwa wielkopowierzchniowe mają być konkurencyjne i muszą się rozwijać, a wprowadzenie tej ustawy spowoduje, że nie będą miały szansy na rozwój. Ustawa uderzy także w gospodarstwa objęte ASF, ponieważ odbudowa większości z nich nie będzie już możliwa.
Ręce rozkładają również rolnicy, którzy zainwestowali tysiące złotych w inwestycje związane z chowem i hodowlą zwierząt gospodarskich. Krajowa Rada Izb Rolniczych zwraca uwagę, że kluczowa jest również stosowana technologia. Gdy jest nowoczesna ogranicza emisję nieprzyjemnych zapachów praktycznie do minimum, nawet gdy znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie.
Czy da się pogodzić zdanie ludzi pracujących na wsi z ludźmi tylko tam mieszkającymi? Na to pytanie póki co trudno odpowiedzieć. Przypomnijmy, że ustawa ma wejść w życie 1 lipca 2019 r.