Obowiązkowe oznakowanie wpłynęłoby na podniesienie kosztów kontroli urzędowych - i to aż o 30%. Koszty dla zakładów produkcyjnych wzrosłyby z 15% do 50% całkowitych kosztów produkcji plus dodatkowe 12% z tytułu obciążeń administracyjnych. Wzrosłoby też ryzyko nadużyć – informuje FAMMU/FAPA. Niestety oznaczałoby to także, że mniej więcej 90% dodatkowych kosztów poniósłby konsument, a tylko 10% producent.
W związku z tym bardzo ucierpiałby handel mięsem drobnym i tłuszczem, a obroty w rzeźniach zmniejszyłyby się o ok. 10%. W znaczącym stopniu wzrosłyby także straty, a spożycie mięsa przetworzonego z pewnością by spadło.
Parlament Europejski naciskał więc Komisję na opracowanie raportu w ramach porozumienia dotyczącego oznakowania żywności z lipca 2011 r., które dotyczy objęcia systemem oznakowania kraju pochodzenia (obecnie stosowanego dla świeżej wołowiny), wszystkich gatunków mięsa nieprzetworzonego. Bardzo zależy na tym w szczególności Francji, Irlandii i Wielkiej Brytanii z uwagi na poprzednie wydarzenia związane ze skandalem z koniną.
e-abi
StoryEditor
System „COOL” dla mięsa w przetworach to zły pomysł
Czy system „COOL” obejmie też mięso w przetworach? Już teraz wiadomo - wprowadzenie obowiązkowego systemu oznakowania kraju pochodzenia mięsa (systemu „COOL”) dla produktów przetworzonych, takich jak np. lazania byłoby kosztowne i mogłoby przynieść skutek odwrotny do zamierzonego – tłumaczy KE.