Polska boryka się z problemem afrykańskiego pomoru świń (ASF) już od 2 lat. Przez ten czas choroba powoli ale sukcesywnie przemieszcza się po wschodniej ścianie kraju.
- Dzik to szkodnik, chwast. A chwasty trzeba z pola usunąć. Jedynym sposobem leczenia dzików powinien być ich odstrzał. Można to było zrobić dużo wcześniej. Teraz decyzja o odstrzale została wydana ale nie wiadomo, kiedy będzie można ją realizować – uważa Nackowski.
Czy jedynym sposobem na walkę z ASF jest rozszerzanie z czerwonej strefy? Z informacji od rolników wiemy, że tuczarze, którzy od 15 lutego mają znaleźć się w strefie objętej ograniczeniami, chcą wyprzedawać świnie i na razie nie rozpoczynać nowego tuczu.
Zdaniem Nackowskiego, scenariusz o ciągłym rozszerzaniu strefy objętej ograniczeniami jest bardzo prawdopodobny.
- Być może za kilka miesięcy ja też znajdę się w tym obszarze. Tylko trzeba pamiętać, że świnie z czerwonej strefy są najzdrowsze na świecie, bo w ciągu dwóch tygodni przed ubojem (co dwa tygodnie trzeba wykonywać badania) na pewno nie były zarażone wirusem. Żadne inne świnie nie są badane pod tym kątem – zaznacza Nackowski.
Jedno jest pewne: trzeba oddzielić chorobę zwierząt dzikich od choroby zwierząt domowych. Mieliśmy już ponad 80 przypadków ASF u dzików, ale tylko trzy ogniska. Ostatnie miało miejsce ponad rok temu, na początku lutego 2015r. W dwóch ogniskach, zlokalizowanych na obszarze powiatu białostockiego, zlikwidowano ok. 320 świń. kp