Ceny tuczników pną się w górę. Odrabiacie straty?
W tych czasach ogromnego ryzyka rynkowego i tego związanego z ASF, bo trzeba podkreślić, że gospodaruję wraz z mężem na wschodzie Polski i z pomorem żyjemy od wielu już lat, radzimy sobie przede wszystkim poprzez obniżanie kosztów produkcji. Żywimy świnie na mokro, wykorzystując kiszoną kukurydzę, co daje nawet kilkadziesiąt procent oszczędności na paszy. To przy naszych 2 tys. miejsc tuczowych całkiem poważne pieniądze. Niestety, musimy też posiłkować się kredytem obrotowym.
Dziś zarabiacie?
Tak, obecnie zarabiamy, ale do odrobienia strat jeszcze daleka droga.
Czego najbardziej się pani obawia jako producentka świń?
Cały czas drżę, jakie nowe przepisy odnośnie do bioasekuracji nam państwo zafunduje. Ludzie wchodzą masowo w tucze nakładcze i wcale mnie to nie dziwi. Na wolnym rynku trzeba trzymać emocje na wodzy. Boję się też tego, że jeżeli odpukać, pojawi się u mnie ASF, nie otrzymam odszkodowania. Przepisy w tym zakresie są zero-jedynkowe. Albo jest wypłata, albo jej nie ma.
Działa pani w AgroUnii. Jakie macie pomysły na ratowanie produkcji świń?
Przyłączyłam s...