– Lepsze wschody w trudnych warunkach to największa zaleta siewników z redlicami talerzowymi – przekonuje Zbigniew Pechta z Wąsosza w woj. kujawsko-pomorskim. – W suchych latach rośliny wschodzą o 2–3 dni wcześniej w porównaniu z zasianymi siewnikiem z redlicami stopkowymi – mówi. Na zwięzłej glebie siewniki stopkowe z trudem osiągają wtedy zakładaną głębokość.
Oprócz budowy (ostra krawędź talerzy) redlice talerzowe wyróżnia możliwość pracy z regulowanym naciskiem. Najczęściej wynosi on od 30 do 60 kg/redlicę, a nawet do 120 kg/redlicę do siewu uproszczonego. Dzięki temu talerze wcinają się nawet w twardą, wysuszoną glebę i umieszczają ziarno na zadanej głębokości. Przydaje się to na glebach mozaikowych, gdy na jednym polu występują różne stanowiska.
Na lekkich glebach trzeba stosować kółka kopiujące, dzięki którym dociążona sekcja utrzyma zadaną głębokość, a przy okazji ziarno zostanie dobrze przykryte. W zależności od masy redlicy i stosowanego docisku producenci oferują kółka o różnych wymiarach. Na słabszych glebach lepiej poradzą sobie szersze rolki.
Jednak w mniejszych gospodarstwach stosujących orkę, gdzie nie występują ciężkie gleby, sprzęt z redlicą stopkową nadal będzie odpowiedni, choć mogą wystąpić problemy. Praktycy czasem narzekają, że redlice stopkowe z trudem zagłębiają się w zwięzłą rolę i zapychają, szczególnie w siewie po kukurydzy. Na ich korzyść przemawia jednak niższa o kilka tysięcy złotych cena. Przykładowo, za redlice talerzowe do Poznaniaka dopłacić trzeba ok. 5 tys. zł netto.
Więcej na temat spostrzeżeń rolników na temat stosowania redlic talerzowych przeczytacie Państwo w najnowszym numerze magazynu top agrar Polska (8/2016) od strony 118. beb
Fot. Beba, firmowe