Firmę założył mój ojciec Antoni ponad 40 lat temu. Zaczynał skromnie – od garażu, potem nastąpiła szeroka ekspansja. Zaczął produkować maszyny, na początku dla sąsiadów i znajomych, następnie założył zakład, który szybko okazał się zbyt mały, dlatego teraz jesteśmy w miejscu, gdzie jeszcze 8 lat temu rosła kukurydza, a dzisiaj jest nowoczesna fabryka – mówi Jacek Stolarski. Maszyny spod Białegostoku znane są prawie w każdym, liczącym się w branży, kraju na świecie. W sumie zielony sprzęt trafia na ok. 50–60 rynków, szczególnie do krajów Mercosur, Ameryki Południowej, Nowej Zelandii, Australii czy RPA, a także na rynki UE.
Ciągłe udoskonalenia - jeden z największych producentów na świecie
– Jesteśmy jednym z siedmiu największych na świecie producentów kosiarek, przetrząsaczy i zgrabiarek – dodaje Karol Wdziękoński. Przy okazji obchodów 40-lecia firma wprowadziła do oferty kilkanaście nowych pozycji, dodatkowo podkreślonych nowym wzornictwem. To możliwe także dzięki supernowoczesnym maszynom, np. wycinarkom laserowym czy spawarkom, które dzisiaj są w stanie wykrawać cuda z metalu. W Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Samasz pracują 82 osoby, w tym 40 konstruktorów. Zajmują się oni doskonaleniem dotychczasowych konstrukcji oraz projektowaniem i budowaniem nowych prototypów maszyn. Takich projektów realizowanych jest obecnie ponad 30.
Zobacz także: 40 lat kosiarek Samaszu. Jakie były początki firmy?
– W zeszłym roku zadebiutowaliśmy z pierwszą produkowaną w Polsce zgrabiarką taśmową MRG2900, o szerokości 9 m, zapewniającą czysty zbiór paszy. Na świecie jest raptem kilku producentów tego typu sprzętu – podkreśla Wdziękoński. Ponadto nowością są 9- i 12-wirnikowe przetrząsacze, o szerokości roboczej nawet 13 m, czy 10-metrowa zgrabiarka z centralnym formowaniem pokosu.
– W fabryce mamy już pierwsze systemy wspierane przez sztuczną inteligencję, czy autonomiczne zarządzanie magazynem i etapami produkcji. To, co widzimy w trendach automotive czy cyfrowych, będzie również w Samaszu – zdradza syn założyciela.
Długa droga maszyny
Każda maszyna, która trafia do rolnika, musi przebyć nie lada podróż. Nie inaczej jest w fabryce firmy Samasz. Wszystko zaczyna się od przywiezienia stali konstrukcyjnej do magazynu, gdzie jest rejestrowana, a następnie trafia na linię produkcji. Z blach za pomocą lasera wycinane są poszczególne elementy maszyn, m.in. listwy tnące kosiarek dyskowych. Z lasera części maszyn zostają przetransportowane do automatycznego magazynu, z którego pracownicy w szybki i wygodny sposób mogą je pobierać do kolejnych obróbek. Rury trafiają na w pełni elektryczne giętarki, mogące bez przeszkód giąć grubościenne rury o średnicy nawet 150 mm. Gotowe elementy zostają następnie spawane ręcznie lub za pomocą robotów automatycznych. Dzięki zastosowaniu w fabryce Samasz robotów możliwe jest uzyskanie wręcz idealnej powtarzalności produktu.
Przed malowaniem detale są śrutowane za pomocą milimetrowych kulek ołowianych. Zabieg ten ma je dokładnie oczyścić. Następnie przechodzą kolejno przez system wanien, w których są odtłuszczane i myte. Dopiero potem dochodzi do ostatecznego malowania. Gotowe części maszyny trafiają na linie montażowe.
Aby uzyskać powtarzalność i pewność, że każdy element maszyny jest odpowiednio połączony ze sobą, w firmie Samasz używa się specjalnego klucza. Rejestruje on siłę dokręcenia każdej śruby, co pozwala w przypadku awarii maszyny sprawdzić, czy na etapie montażu nie został popełniony błąd. W tej nowoczesnej fabryce powstają maszyny pracujące na wszystkich kontynentach.
Ten artykuł pochodzi z wydania top agrar Polska 4/2024
czytaj więcej