Żyzne Żuławy
Frekwencja w Gniewie była wysoka. Na spotkaniu pojawiło się ponad 100 rolników z terenu Żuław, a także z woj. np. kujawsko-pomorskiego. Szczególnym zainteresowaniem cieszyła się poruszana przez prelegentów tematyka stanu upraw rzepaku i zbóż oraz możliwości zwiększania ich zimotrwałości. Oprócz wyboru odmian o zwiększonej właśnie zimotrwałości, na co np. u naszych zachodnich sąsiadów w przypadku zarówno zbóż i rzepaku nie zwraca się większej uwagi, przedstawiciele BASF podkreślali kwestię dobrego skrócenia rzepaku przed zimą i odżywienia mikroelementami, także zbóż. Bez tych zabiegów każda bezśnieżna i mroźna zima będzie przerzedzała plantacje ozimin.
Sami rolnicy dyskutowali m.in. o stratach, jakie powodowało jesienne żerowanie szkodników w rzepaku ozimym. Zdaniem wielu zakaz stosowania środków owadobójczych w zaprawach nasiennych przynosi więcej szkody niż pożytku. Do tej pory wystarczał jeden zabieg, czyli zastosowanie zaprawy nasiennej.
– Ostatniej jesieni trzeba było wjechać w pole z opryskiwaczem przeciwko szkodnikom nawet cztery razy – mówi rolnik z okolic Kwidzyna. Same uszkodzenia powodowane przez owady mają duży wpływ na wspomniane już zimowanie roślin. Korzenie zaatakowane przez larwy śmietki nie są w stanie zaopatrzyć rośliny w składniki co wielokrotnie zwiększa jej podatność na wszelkie stresy.
Jak się dowiedzieliśmy niektórzy producenci rzepaku zastosowali już na plantacjach kizeryt. To bardzo wczesny termin, ale mozna odnieść wrażenie, że niemal każdego roku rolnicy przyspieszają nieco nawożenie, by mieć pewność, że rośliny nie będą czekać na składniki i głodować.
Do miejscowości Piliki pod Bielskiem Podlaskim przyjechało około 50 rolników. Podobnie jak w Gniewie zainteresowanie wzbudziła kwestia wpływu na zimotrwałość ozimin. Rolnicy przyznawali, że mają obawy o rośliny, które narażone były na mróz sięgający nocami przy gruncie nawet –25 st. C. I chociaż w tym rejonie nie brakowało śniegu (w dniu konferencji na polach leżało go około 10 cm) to i tak bardzo niska temperatura mogła spowodować uszkodzenia.
Poza samą uprawą rolnicy dyskutowali też o stratach powodowanych przez zwierzynę łowną. Dziki, jak przyznają, nie stanowią dużego problemu, bo odstrzał zmniejszył ich pogłowie i jest ich mniej na polach. Problemem natomiast są sarny, które pojawiają się liczniej niż dziki i zgryzają całe rośliny wraz ze stożkami wzrostu. Tak uszkodzone rośliny nie odbiją już na wiosnę.
jd, fot. Daleszyński