– Proheksadion wapnia to jedna z substancji środka Medax Max. Substancja ta zaczyna działać zaraz po rozpuszczeniu w wodzie i podaniu na roślinę. Natomiast trineksapak etylu – druga substancja z Medaxu Max – wymaga wyższej temperatury i nieco więcej światła. Dzięki takiemu zestawowi dwóch substancji regulator działa w szerokim zakresie temperatur, długo oraz może być stosowany już od fazy BBCH 29 – końca krzewienia – powiedział Jacek Rokicki.
– Lepiej zapobiegać niż leczyć. Hasło to dotyczy także regulatorów wzrostu. Zapobieganie wyleganiu musi być przeprowadzone zanim źdźbło zanadto wyrośnie. Później jest stanowczo za późno – powiedział Szymon Struzik z firmy BASF. Dodał że ze stosowaniem regulatorów wzrostu jest problem znalezienia odpowiedniego okienka pogodowego - przede wszystkim odpowiedniej temperatury. Naprzeciw temu wychodzi środek Medax Max. Może być stosowany już w niższych temperaturach niż inne regulatory.
– Małe dziecko trzeba zaszczepić i dbać o nie od narodzenia. Podobnie jest z roślinami. Od najwcześniejszych faz rozwojowych trzeba dbać o ich zdrowie. Nie zawsze wiemy o chorobach na tyle szybko aby skutecznie zareagować. Dlatego trzeba stosować środki zapobiegawcze – powiedział Struzik. Od infekcji grzybem do pojawienia się objawów mija od kilku do kilkunastu dni. Jeśli w tym czasie zastosuje się środek, można zatrzymać rozwój choroby.
– O plon dbamy już od fazy początku strzelania w źdźbło. Wówczas zwalczamy łamliwość źdźbła – jedną z ważniejszych chorób pszenicy. Jeśli ona zaatakuje i odetnie dopływ wody i składników do łodygi, nie ma mowy o plonie – dodał Struzik. Oprócz chorób podstawy źdźbła w zabiegu T1 trzeba zwrócić uwagę na mączniaka. Natomiast w zabiegu T2 – w ochronie liścia flagowego zagrożeniem są septorioza paskowana liści pszenicy.
Specjalista z BASF zwrócił uwagę że są różnice w podatności odmian pszenicy na tę chorobę. Innymi chorobami zwalczanymi w tym czasie to rdza brunatna, rdza żółta, brunatna plamistość liści (DTR-ka). Zadaniem zabiegu na kłos - T3 - jest utrzymanie zdrowotności kłosa i wysokiego plonu dzięki zabezpieczeniu masy tysiąca ziaren. Uzyskuje się to dzięki zapobieganiu fuzariozy kłosów. Choroba ta nie tylko osłabia MTZ, ale jest źródłem mikotoskyn. Według eksperta najlepszym terminem zabiegu T3 jest pełnia kwitnienia, choć w zależności od warunków może on być wykonywany od końca kłoszenia do początku nalewania ziarna.
– Polecamy do ochrony pszenicy jarej w pierwszym zabiegu Duett Star w dawce 1 l/ha w fazie strzelania w źdźbło. Na kłos można użyć środek Tocata Duo w dawce 0,8 l/ha – powiedział Szymon Struzik. Natomiast w jęczmieniu jarym BASF poleca także system dwuzabiegowy. W pierwszym zabiegu może być to do wyboru Capalo 1,5 l/ha lub Duett Star 1 l/ha. W drugim zabiegu na kłos mamy także do wyboru dwa środki - Priaxor - 0,75 l/ha lub Osiris 1,5-2 l/ha. Warto nadmienić że gdy jęczmień był zaprawiony Sysivą, to z pierwszego zabiegu można zrezygnować. Polecane zabiegi w pszenicy ozimej znajdują się w relacji z Agro Akademii w Tarnowie Podgórnym.
– Nasi hodowcy starają się wprowadzić do odmian geny odporności metodami krzyżowania. W 2008 r. wyhodowano odmianę odporną na suchą zgniliznę kapustnych, w 2010 odporność na pękanie łuszczyn, w 2012 r. odporność na kiłę kapusty a w 2014 r. odporność na wirusa żółtaczki rzepy. W Polsce zarejestrowano odmianę z odpornością na ten ostatni patogen w 2017 r. o nazwie LG Architect – powiedział Jerzy Tchórzewski.
Firma Limagrain prowadzi w Polsce od pewnego czasu monitoring występowania wirusa żółtaczki rzepy. Okazuje się że choroba występuje w praktycznie całej Polsce. – W ubiegłym roku na południu Polski były plantacje, które musiały być zlikwidowane z powodu występowania wirusa – dodał Tchórzewski.
– Obserwacje w kierunki występowania wirusa żółtaczki rzepy nie są łatwe. Objawy są podobne do symptomów innych zjawisk. Jednak najlepiej prowadzić je wczesną wiosną. Dotyczy to szczególnie pól, gdzie jesienią było na liściach dużo mszyc – powiedział Tchórzewski.
– W Polsce cały czas spada zużycie wapna w gospodarstwach. Wpływa to niestety na przyswajalność składników, w tym szczególnie mikroelementów. Ponadto zasobność naszych gleb w pierwiastki śladowe jest bardzo niska. Dotyczy to szczególnie boru, ale też prawie połowa gleb cierpi na niedobory miedzi, manganu i molibdenu, a cynku nie ma w 39% gleb. Trzecim powodem, dla którego powinno stosować się nawozy mikroelementowe to znaczenie tych składników w szeregu procesów metabolicznych – powiedział Krzysztof Zdrojewski z firmy ADOB.
– Objawy niedoborów składników nie są łatwe do rozpoznania. Przypominać one mogą wiele innych symptomów - od chorób wirusowych przez reakcję na chłody czy herbicydy. Jednak poszukiwanie objawów niedoborów mikroelementów nie ma sensu, ponieważ nie powinno się doprowadzać w ogóle do ich powstania. Najważniejsza jest tutaj profilaktyka – argumentował przedstawiciel firmy ADOB. Przestrzegał przed robieniem mieszanin ze środków przesyconych. Wynika to z zjawiska antagonizmu pomiędzy składnikami. Rozwiązaniem tego problemu jest stosowanie chelatów, które z jednej strony lepiej dostarczają do rośliny składnik, z drugiej pozwalają na robienie bezpiecznych mieszanin.
tcz
fot.: Tomasz Czubiński, Pola Gontarska