Tym razem tematyka spotkania dotyczyła międzynarodowych uwarunkowań, które mają wpływ na polski rynek zbóż. Na spotkanie przybyli rolnicy, doradcy rolniczy oraz eksperci w branży zbożowej z UE, ale również Stanów Zjednoczonych. Patronat honorowy nad wydarzeniem objęło Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a na konferencji pojawił się Jan Krzysztof Ardanowski.
– Obserwujemy zjawisko globalizacji, także w rolnictwie. Nie ma znaczenia gdzie znajduje się producent, sprawność logistyczna i transport jest na wysokim poziomie, trwa znacznie krócej niż kiedyś, a produkt trafia w dowolne miejsce na świecie – mówił minister Ardanowski.
Według szefa resortu rolnictwa jedną z najważniejszych zmian, która wpływa na rynek zbóż, jest fakt, iż kraje, które kiedyś w produkcji zbóż nie zajmowały wysokich pozycji na liście producentów światowych teraz się nimi stają, wchodząc na inne rynki z łatwością. Przykładem jest Rosja, która stała się 2 co do wielkości eksporterem zboża na świecie. Z kolei na Ukrainie nieużytki zostały silnie zagospodarowane, a gospodarstwa zostały zmechanizowane, częściowo wykupione przez zagraniczny kapitał.
Problem stanowią ogromne ilości zbóż zalewających polskie magazyny pochodzące właśnie z Ukrainy. Dlaczego? Jesteśmy krajem graniczącym z Ukrainą, cła są niskie, koszty produkcji i transportu również, a więc ceny zbóż stają się konkurencyjne z naszymi, a więc wiele polskich firm (także paszowych) sprowadza ukraińskie zboże, bo jest tańsze, ale czy lepsze… (dla wielu osób jest wątpliwej jakości, a stosowane tam substancje od wielu lat na rynku europejskim są niedozwolone).
Minister Ardanowski podkreślił, że Polska jest krajem nadwyżkowym, wiele towarów jest eksportowanych. – Jesteśmy skazani na eksport – mówił szef resortu rolnictwa. W 2018 r. eksport wyniósł 30 mld euro, a prognozowana jest dalsza tendencja wzrostowa.
– Niestety, nowych rynków już nie ma, a jeśli są, to walczy o nie jednocześnie tyle krajów, że jest trudno się przebić – podkreślił minister, który nadal wyjścia upatruje w organizacji rolników – tworzeniu grup producentów, spółdzielni rolników…
Minister powiedział również, że o takich rynkach jak Chiny, kraje arabskie czy Rosja możemy zapomnieć, teraz walczy o nie cały świat.
– Jeszcze w tym roku planujemy uruchomić państwowe nabrzeże do przeładunku zbóż, które stanie się naszym oknem na świat. Nie możemy być uzależnieni tylko od kilku polskich firm – mówił J.K. Ardanowski.
Minister uważa, że ponadto potrzebne są odmiany zbóż dostosowane do warunków atmosferycznych i rejonu uprawy. A na koniec powiedział, że w związku z tym przywróci część środków finansowych na działania naukowe dla państwowych placówek badawczych. Jednak warunkiem jest natychmiastowe wdrażanie osiągnięć do praktyki, tak, aby służyły rolnikom, a środki były wydatkowane w bardziej efektywny sposób. Podczas konferencji minister rolnictwa odznaczył zasłużonych dla rolnictwa i doradztwa oraz zasłużonych dla gospodarki zbożowej.
Zalety krajowego surowca
Marian Borek z MRiRW przedstawił działania mające na celu wsparcie produkcji i promocji krajowego surowca, a następnie wymienił atuty polskiego zboża. Między innymi podkreślił, że polskie zboże jest na tle innych państwa bardzo dobrej jakości, a gospodarstwa szybko dostosowują się do wymogów rynkowych. Nasz rynek jest samowystarczalny, a rynek przetwórstwa i pasz natomiast chłonny i dość stabilny. Stale rośnie zainteresowanie produkcją biogazu, a w Polsce mamy w porównaniu do innych państw bardzo dobre zaplecze do magazynowania zbóż. Polscy rolnicy według Borka mają znakomite maszyny, a w przetwórstwie zbożowym wykorzystywane są najnowsze technologie.
Nieszczelne granice
Jak się okazuje w strefie przygranicznej problemy rynku zbożowego z dnia na dzień się nasilają. Polska przestaje być konkurencyjna – maszyny, nawozy i praca stają się coraz droższe, a zboże od kilkunastu lat kosztuje tyle samo… i napływa masowo z zagranicy.
Niestety poważnym zagrożeniem stała się Ukraina, tamtejsze firmy sprawnie się rozwijają, nastąpił silny skok modernizacyjny i technologiczny. Wiele ogromnych gospodarstw trafiło w zagraniczne ręce – a one właśnie dostarczają na nasz rynek znaczne ilości zbóż.
– Zapomnijmy o tym, że stworzymy grupy producenckie. To nic nie zmieni, nie przebijemy się z tak ogromnymi producentami z Ukrainy, nie mamy szans w negocjacjach. Bez scalania gruntów, przy tak dużym rozdrobnieniu produkcji jakie mamy w polskich gospodarstwach nie ma szans na uzyskanie dobrych cen – mówił Wiesław Gryn z Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego. Jak się okazuje, nie tylko z Ukrainy przyjeżdża do nas zboże, bo także z Mołdawii, gdzie wiele gospodarstw jest własnością Rosji.
– Granice są nieszczelne, nikt tak naprawdę nie wie ile zboża przyjeżdża do Polski. Ciągle tylko słyszymy obietnice, a nic nie zmieniamy. O nabrzeżach portowych też słyszeliśmy już wielokrotnie – mówił Gryn, a na koniec dodał „Małym gospodarstwom pomagajcie, ale dużym, które tego konia ciągną, chociaż nie przeszkadzajcie!”.
dkol