Takim prorozwojowym czynnikiem dla krajowej branży nasiennej były wprowadzone dopłaty do kwalifikowanego materiału siewnego w ramach de minimis (kwoty, którą każdy kraj członkowski UE mógł według własnego uznania przeznaczyć na wsparcie). Łączna kwota pomocy de minimis w rolnictwie przyznana przez np. ARR, ARiMR, ANR oraz inne organy i instytucje, producentowi rolnemu w okresie 3 lat podatkowych (tj. w roku, w którym został złożony wniosek oraz w ciągu dwóch poprzedzających go lat podatkowych) nie może przekroczyć 15 000 euro.
Dopłaty de minimis zadziałały jak nitro dodawane do paliwa. Nastąpił szynki wzrost wykorzystania materiału kwalifikowanego z około 12% do obecnego poziomu 20% (stan za rok 2014 na mapie). Mimo to nadal nasze rolnictwo jest pod tym względem w szarym końcu UE. Szykuje się natomiast pewne zagrożenie. Już w 2015 r. dopłaty te obniżono, np. z poziomu 100 zł/ha dla zbóż i strączkowych do kwoty 80 zł/ha. W tym roku sytuacja jest niepewna, gdyż nie ma ustalonej konkretnej kwoty, a jedynie pula do podziału. Co prawda wnioski można już składać. (od 15 stycznia do 25 czerwca 2016 r). Ale w 2016 r. uległy zmianie zasady udzielania dopłat. M.in. nie ma stałej kwoty, gdyż dopiero po zakończeniu terminu składania wniosków, do dnia 30 września Rada Ministrów w drodze rozporządzenia określi wysokość stawek. Decyzje będą wydawane w terminie 60 dni od wejścia w życie przepisów rozporządzenia. Zważywszy, że w ubiegłym roku część z obsianych kwalifikatem pól objęła dopłata 100 zł/ha a część 80 zł/ha i łączna kwota płatności za ubiegły rok wyniosła 117 mnl. zł, to biorąc pod uwagę zapisane w ustawie budżetowej 90,604 mln zł na ten rok, można wysnuć wniosek, ze płatność do hektara będzie mniejsza.
O postępie w obrotach branży nasiennej na skutek istnienia dopłat de minimis można przeczytać w kwietniowym wydaniu „top agrar Polska” od str. 42. Natomiast wywiad z prezesem Polskiej Izby Nasiennej - Karolem Marciniakiem znajduje się na str. 40.
tcz