Mokra jesień, późna wiosna z wielotygodniową suszą i na dobicie ulewy w lipcu. To nieciekawe połączenie. Skutki suszy to pola przypominające na początku lipca pustynny krajobraz. Od II dekady lipca sytuacja diametralnie się zmieniła. W niektórych regionach padały intensywne deszcze i nie dało się zbierać lichego zboża, które na dodatek zaczęło porastać.
Rolnicy podkreślali, że komisje szacujące straty niekiedy wykonywały oględziny pól po deszczach. Do tego plony zebranych przed deszczami ozimin nie zachwycały: rzepak od 1,5–2,5 t/ha, a zboża od 2,5 do 5 t/ha. Zdarzały się też lepsze wyniki. Długa susza odciśnie piętno nie tylko na oziminach, ale także okopowych czy kukurydzy.
Deszczownie nie dawały rady
– Mieliśmy taki deficyt wody w glebie, że nawet deszczowanie upraw nie było 100-procentową receptą na suszę. Dwie deszczownie w ziemniakach pracowały non stop, ale każda z nich efektywnie była w stanie nawodnić́ około 40 ha – mówi Leszek Czupryniak z miejscowości Sławica w powiecie strzelecko-drezdeneckim w woj. lubuskim, który gospodaruje wraz z bratem. To jeden z tych powiatów, które najbardziej ucierpiały z powodu suszy tej wiosny. Od początku maja do końca pierwszej dekady lipca spadło tam średnio tylko 20–25 mm deszczu. Średnia wieloletnia dla każdego miesiąca z tego okresu jest przynajmniej dwa razy wyższa.
A skutki? Opłakany wręcz stan upraw. W najgorszej kondycji były Sławica, pow. strzelecko-drezdenecki uprawy jare, które od samego początku trafiały na stanowiska, na których już̇ brakowało wody.
– Nawet najlepsze pola bez regularnego dopływu choćby niewielkich ilości wody poddawały się̨ – mówi Leszek Czupryniak.
Więcej na temat sytuacji na polach w rejonie Kujaw, Podlasia i woj. lubuskiego dowiecie się z artykułu w najbliższym numerze top agrar Polska na str. 74–79.
mwal, jbie, tcz, jdal