Glifosat to najpopularniejszy na świecie herbicyd. Jego znaczenie na największych farmach jest nieocenione. Glifosat jednak może wpływać negatywnie na pobieranie niektórych mikroelementów.
Intensywna uprawa roślin odpornych na glifosat jest niemal standardem w Ameryce Północnej i Południowej. Uprawa zerowa stosowana na największych farmach wymaga stosowania sporych dawek glifosatu. Okazuje się, że w transgenicznej soi (na zdjęciu soja w Brazylii) i kukurydzy tolerancyjnych na glifosat zauważono dużo silniejsze niż w innych uprawach niedobory manganu. Glifosat bowiem ogranicza pobieranie manganu, a efektywność nawożenia tym składnikiem jest mniejsza od 10 do 50%. W praktyce wygląda to tak, że farmerzy muszą stosować o połowę więcej manganu w nawożeniu w uprawach GMO niż w konwencjonalnych. Wszystko dlatego, że glifosat w glebie zachowuje się jak czynnik chelatujący i wiąże niektóre mikroskładniki, takie jak mangan właśnie, ale też żelazo. Połączenie sprawia, że mikroelement jest niedostępny dla roślin.
Na pogorszenie pobrania mikroskładników z gleby wpływa już 2,5-proc. stężenie glifosatu w cieczy roboczej. Żeby zatem nie był konieczny osobny przejazd po polu dostarczający mikroskładników, wypróbowano mieszaninę glifosatu i różnych nawozów z manganem. Okazało się jednak, że takie połączenie ograniczało chwastobójcze działanie glifosatu. Spadek skuteczność herbicydu o 9 % spowodował dodatek manganu w postaci węglanu (MnCO
3), a o 7% skuteczność glifosatu zmalała przy jego łącznym zastosowaniu z siarczanem manganu (MnSO
4).
jd, fot. Józefowicz