W kończącym się deszczowym sezonie stagnująca woda w redlinach oznacza dużą skłonność bulw do gnicia. Brak warunków do wykonywania zabiegów ochronnych ograniczona z kolei możliwość walki z zarazą ziemniaka, co dodatkowo ryzyko to zwiększa, zwłaszcza podczas długotrwałego ich przechowywania.
Mokry bieżący sezon wegetacyjny to sygnał dla rolników, że
zagrożenie zgnilizną bulw na polu, a następnie w przechowalni będzie większe. W tym roku należało więc maksymalnie
ograniczyć to ryzyko jeszcze na polu. Liczne opady oraz umiarkowane temperatury sprzyjały bowiem
rozwojowi zarazy ziemniaka, której
zarodniki pływkowe porażają bulwy, powodując ich gnicie już na polu lub po złożeniu w przechowalni. W tym przypadku, podczas wegetacji konieczne były odpowiednie zabiegi, m.in. ochrona części nadziemnych, na których powstają zarodniki pływkowe. W trakcie dojrzewania łęcin trzeba było użyć fungicydów zawierających
substancje czynne zapewniające ochronę bulw, m.in. fluazynamu oraz cyjazofamidu.Przyczyną gnicia bulw jest też infekcja bakteriami powodującymi
mokrą zgniliznę. Szczególnie zagrożone są
kwatery, na których stagnuje woda, co zwiększa ryzyko infekcji ziemniaków bakteriami gnilnymi. Na podmokłych kwaterach trzeba więc wcześniej ustalić strategię zbioru. Jeszcze przed desykacją naci należy
oznaczyć palikami miejsca podtopione, a …
Artykuł nt. tegorocznej skłonności bulw do gnicia oraz praktyczne porady odnoście strategii zbioru znajdziesz w wydania 10.2017 „top agrar Polska” na str. 96–97.
[bie]