StoryEditor

Gospodarowanie w cieniu Monachium

Bliskość miasta to szansa pozyskania klienta. Bogatego klienta. Tak jest w przypadku Monachium – stolicy Bawarii – najdroższego miasta w Niemczech.
25.05.2018., 13:05h
– My nie chcemy konkurować ceną. Kto chce tanio kupić truskawki, maliny czy porzeczki, musi iść do supermarketu. Do nas przychodzą ci, którzy na cenę nie zwracają specjalnie uwagi, ale musimy mieć super jakość – mówi Wolfgang Offenbeck. Odwiedziliśmy jego pięknie urządzone gospodarstwo na obrzeżach Monachium akurat na początku sezonu zbioru i sprzedaży truskawek. Po pierwsze 500-gramowe kartoniki truskawek klienci przyjeżdżają od samego rana. Na postawionym na podwórzu gustownym straganie, przy kasie, stoi młody następca. Cena 3,20 euro za pół kilo. Na polu od rana świeże truskawki zbiera kilku pracowników sezonowych z Rumunii. Pracownicy sezonowi z południa zastępują Polaków przy zbiorach.
Klienci zbierają sami
Pierwsze truskawki cieszą się ogromnym powodzeniem, ale główny sezon to przede wszystkim klienci, przyjeżdżający zbierać sami. To bardzo popularne w ostatnich latach. Truskawki, na polu wyścielonym sieczką ze słomy, wyglądają na krzakach jak malowane. Do pola prowadzi świetnie utrzymana żwirowa droga i rozległy parking wykoszonej trawy przed wejściem przez bramę ogrodzonej plantacji. Już w najbliższy weekend będzie ona otwarta od 7.00 rano do 19.00 dla każdego amatora świeżych owoców prosto z pola.

– Każdy może jeść, ile chce a płaci za to, co nazbiera w koszyczku. Cennik zaczyna się od 2 euro za pół kilograma – mówi Offenbeck. Tyle płacą, ci którzy zbiorą co najmniej 5 kg, a jeśli mniej to płacą więcej. Samodzielny zbiór to atrakcja dla klientów, bo nie chodzi o to, że zaoszczędzi się na robociźnie. Jedni dużo zjedzą, inni więcej zniszczą, albo zbierają niedokładnie, dlatego muszą być pracownicy, którzy dozbierają i zerwą to czego nie zrobią klienci. Prawie ¾ truskawek Offenbeck sprzedaje właśnie w systemie „zbierasz sam”, ale w ostatnich latach zauważa, że ludzie są leniwi, bo coraz więcej osób chce gotowe truskawki.

– Nawet jak kosztują więcej, to nie ma problemu ze sprzedażą, ale my gospodarujemy w jednym z bogatszych regionów Niemiec. Ludzie dobrze zarabiają i stać ich na to, by wydawać więcej – podkreśla. Cena truskawek to nie tylko wartość owoców, ale także utrzymanie pięknych dróg, dbanie o lokalny krajobraz, zakupy w pięknym starym obejściu, traktowanie pracowników sezonowych, którzy nie mieszkają w przyczepach campingowych, a w nowo wybudowanym domu dla pracowników.
Szeroka oferta różne możliwości
Oprócz truskawek w ofercie sprzedaży bezpośredniej są porzeczki i borówki amerykańskie. To syn w ramach pracy dyplomowej zainicjował i rozpracował plantację borówek. – Na wyjątkowo wapiennym podłożu nasza gleba jest mocno zasadowa, a borówki potrzebują kwaśnego podłoża i posadziliśmy je w dużych donicach z kropelkowym systemem nawadniania i dokarmiania, by utrzymać niskie pH – wyjaśnia Offenbeck. Ma nadzieję, że borówki będą dobrą inwestycją.

Klientów nie brakuje ani w gospodarstwie, ani w sklepie z produktami prosto od rolników, do którego dostarcza swoje owoce. Ten sklep też mieliśmy okazję zwiedzić i podyskutować z inicjatorką przedsięwzięcia. Ale o tym w następnej relacji.

kb
Karol Bujoczek
Autor Artykułu:Karol Bujoczek Dyrektor Wydawniczy – Przewodniczący Rady Redaktorów
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. grudzień 2024 07:20