Ten termin drastycznego spadku temperatury, nawet do jej minusowych zakresów, tj. od –3 do –5°C przy gruncie, nie powinien być dla rolników zaskoczeniem, gdyż tzw. Zimni Ogrodnicy (12.5–14.5) i Zimna Zośka (15.5), pomimo zmian klimatycznych, są w naszej strefie niemal fenologicznym standardem. W pierwszej kolejności na straty po przymrozkach narażone są obecnie kwiaty rzepaku, siewki buraków, wschodzące ziemniaki, czy kukurydza.
Przymrozki są jednak szkodliwe także dla niemal wszystkich zabiegów ochronnych w uprawach polowych, sadowniczych czy warzywnych. Nie wszystkie regiony kraju otrzymały 2–3 dniowe opady na poziomie normy miesięcznej, więc można będzie tam wcześniej wjechać na pole z opryskiwaczem. Zalecam jednak wstrzymanie się z zabiegami chemicznymi, zwłaszcza w połowie maja.
Szczególnie nie należy używać zarówno krótko przed, jak i kilka dni po tym niekorzystnym zjawisku: regulatorów wzrostu, nawozów dolistnych i herbicydów. Również insektycydy i fungicydy nie będą w tych warunkach osiągały należytej skuteczności działania. Można natomiast po ich użyciu oczekiwać na roślinach tzw. reakcji fitotoksycznych. Nie dość, że rośliny będą osłabione stresem termicznym, będą narażone na dodatkowy stres chemiczny.
Po ociepleniu można z kolei dodać do poszczególnych zabiegów ochronnych biostymulatory, które wspomogą regenerację upraw oraz przyspieszą i tak opóźniony już rozwój wielu upraw. Jako stymulujące fazy rozwoju roślin można też do cieczy roboczej dodać mikroelementy w ich szybko i łatwo przyswajalnej formie, tj. w postaci chelatów.
(bie)