Na Żuławach w zeszłym tygodniu rolnicy rozsiewali kizeryt w rzepaku ozimym. Nie mamy jeszcze sygnałów o tym, żeby ktoś wjechał w pole z azotem, bo z punktu widzenia stanu wielu plantacji ozimin ten składnik rolnicy będą chcieli podać jak najwcześniej. Zasada, że składnik powinien czekać, aż roślina rozpocznie wegetacje jest dobra, ale nie zawsze okaże się skuteczna.
W przypadku pierwszej, wiosennej dawki azotu najczęściej jest to forma azotanowa mająca za zadanie szybko pobudzić rośliny do wzrostu. Ma ona jednak poważną wadę. Rośliny po jej pobraniu szybko uwadniają komórki, którym drastycznie spada mrozoodporność. Już kilkustopniowy mróz może je uszkodzić i spowodować większe straty niż sroga zima. Ciężko jednak taką sytuację przewidzieć. Rozwiązaniem jest albo cierpliwe czekanie z nawożeniem na ustąpienie minusowych temperatur albo zastosowanie wolniej działającej formy azotu (np. amonowej). Zadziała ona nieco później niż forma azotanowa, ale będzie dużo bezpieczniejsza jeśli chodzi o rozhartowanie roślin.
A jaki nawóz wolniej działający zastosować? Oczywisty zdaje się być np. siarczan amonu, jednak podanie w nim...