Karol Bujoczek: Jest ze mną Prezes Agricultural Solutions, czyli rozwiązań dla rolnictwa firmy BASF pan Livio Tedeschi. Po dłuższej przerwie jest pan ponownie w Polsce, w Warszawie.
Livio Tedeschi: Bardzo mi miło.
K.B.: Mamy październik. Ostatnie dni, jak i cały miesiąc, były dość ciepłe. To symbol wyzwań stojących przed rolnikami, gdyż zmiana klimatu urasta obecnie do rozmiaru największego problemu dla rolnictwa nie tylko w Polsce, ale też w Europie i na świecie. W jaki sposób firma BASF chce pomóc rolnikom w sprostaniu tym wyzwaniom i utrzymaniu produktywności ich gospodarstw?
L.T.: Po pierwsze, chciałbym powiedzieć, że przyjazd do Polski to dla mnie przyjemność – z wielu powodów. Polska wywarła w ostatnich latach duży wpływ na europejskie rolnictwo. Mieliśmy w Europie polskiego komisarza do spraw rolnictwa – pana Wojciechowskiego, który teraz przekazuje tekę panu Hansenowi. Będzie też polska prezydencja Unii Europejskiej, a temat rolnictwa jest oczywiście bardzo wysoko na liście priorytetów nowej Komisji. Naprawdę mamy nadzieję, że Polska wesprze postęp w ważnych kwestiach związanych z rozwojem rolnictwa. Wspomniał pan o ociepleniu klimatu. Rzeczywiście jest bardzo ciepło. Przyjechałem właśnie z Niemiec, gdzie mamy siedzibę. Tam też panowały bardzo wysokie temperatury. Szczerze mówiąc, podróżuję obecnie często za granicę i dokądkolwiek przyjeżdżam, napotykam nietypowe warunki pogodowe. Raz jest to susza, innym razem powódź. W poprzednim miesiącu powodzie doświadczyły boleśnie również Polskę. Wiele osób uważa, że jest to dowód na zmianę klimatu i zastanawia się, w jaki sposób rolnictwo mogłoby pomóc w rozwiązaniu tego problemu.
Musimy jednak również rozważyć, jak zmiana klimatu wpływa na rolników. W niektórych przypadkach nie są oni już w stanie uprawiać tych roślin, które uprawiali przez lata bądź muszą stawiać czoła epidemii szkodników czy chorób.
BASF: redukcja skutków zmiany klimatu
K.B.: W naszym kraju borykamy się z suszą, szczególnie w centralnej i zachodniej Polsce. Dawniej susza występowała raz na siedem czy dziesięć lat. Teraz zmagamy się z nią co trzy lub nawet co dwa lata.
L.T.: Pyta mnie pan, co BASF robi, żeby stawić czoła problemowi. Prowadzimy prace w dwóch różnych obszarach. Z jednej strony chodzi o pomoc w przekształceniu rolnictwa w celu nieustannej redukcji emisji CO2. Z drugiej strony pomagamy rolnikom osiągnąć większą odporność w warunkach dużej zmienności pogody i niepewności. Pozwolę sobie poświęcić kilka słów każdemu z tych obszarów.
Jeżeli chodzi o redukcję skutków zmiany klimatu i jej odwrócenie, opracowujemy liczne technologie, które obejmują zoptymalizowane wykorzystanie środków produkcji przez wdrożenie rozwiązań precyzyjnego rolnictwa. Nasz program Xarvio pomaga rolnikom optymalizować nakłady i wybrać odpowiedni czas aplikacji, zmniejszając ilość środków chemicznych potrzebnych w gospodarstwie, a także umożliwiając wykorzystanie technologii, takich jak zmienne dawki fungicydów i herbicydów. Wprowadzamy odmiany o wysokiej zdolności do wykorzystania azotu. Zwiększamy skuteczność nawozów i zapobiegamy ich zbyt szybkiemu rozkładowi. Celem jest wyprodukowanie wysokich plonów przy niskim poziomie emisji CO2 lub wręcz w sposób neutralny pod względem tych emisji.
K.B.: Uprawa roślin przy mniejszym zużyciu zasobów?
L.T.: Mniej zasobów. To oznacza nie tylko mniej środków chemicznych, mniej wody i wszystkiego innego, lecz także utrzymanie wysokiej produktywności oraz pomoc w ograniczeniu zmiany klimatu.
K.B.: Jakie działania są pańskim zdaniem najskuteczniejsze na początku tego procesu?
L.T.: Powiedziałbym, że niezbędne jest tak naprawdę złożone podejście systemowe, gdyż każdy etap wiąże się z produkcją CO2. Dwoma etapami, które mogą wywierać znaczny wpływ, są przygotowanie gleby i siew. Oczywiście, sensowne jest mówienie o emisji CO2 na tonę wyprodukowanej żywności, a zatem ogromną rolę odgrywa wydajność i ważne jest, abyśmy nie myśleli o jednej technologii w oderwaniu od pozostałych, ale o podejściu systemowym, które polega na nadzorowaniu wszystkich tych etapów i ich połączeniu, aby osiągnąć najlepszy efekt.
K.B.: Tylko połączenie działań może zapewnić dobry wynik, zwłaszcza gdy mówimy o nawożeniu. Potrzebujemy zatem rzetelnej analizy gleby, a następnie dostarczenia takiej ilości nawozu, jaka jest potrzebna roślinom w danym momencie.
L.T.: Tylko tyle, ile trzeba. Jest to w dużej mierze możliwe dzięki rolnictwu cyfrowemu, precyzyjnemu. Sądzę, że branża i firma BASF mogą opracować wiele technologii wspierających rolników w tym zakresie. Tym, czego potrzebujemy – i bardzo ważny okres wyznacza przejmowanie obowiązków przez nową Komisję – jest stworzenie ram do szybkiego przyjęcia tych nowych technologii. W ciągu ostatnich czterech lat skupialiśmy się na ograniczeniu lub wyeliminowaniu stosowania technologii obecnych na rynku. Teraz musimy się skoncentrować na promowaniu wdrażania innowacyjnych technologii, takich jak np. rolnictwo cyfrowe.
K.B.: W Europie mamy Zielony Ład, strategię „Od pola do stołu” i „Bioróżnorodność”, a także staramy się ograniczać stosowanie nawozów i chemikaliów. Czy uważa pan, że po tych kilku latach wdrażania nowej polityki rolnej jesteśmy na dobrej drodze, czy też niewiele udało się osiągnąć?
L.T.: Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze. Branża rolnicza i władze podpisują się pod tą samą wizją transformacji rolnictwa. Nie mamy się natomiast do tej pory czym chwalić, jeżeli chodzi o poczynione postępy, gdyż moim zdaniem nazbyt skupiliśmy się na celach związanych z redukcją, a w niewystarczającym stopniu na związanych z transformacją. Chodzi o połączenie dostępnych technologii, ale także o system ich finansowania. Wspomniałem już o rolnictwie cyfrowym i precyzyjnym. Być może należy tutaj uwzględnić też nowe techniki genomowe, które pomogą osiągnąć ogromny postęp w hodowli i stawić czoła zmianie klimatu. Bardzo ważne jest, aby nowa Komisja skupiła się na tym, w jaki sposób możemy umożliwić rolnikom szybsze wdrażanie tych transformacyjnych technologii i zapewnić rentowność gospodarstw, co stworzy dodatkowy bodziec do ich stosowania.
K.B.: Te nowe technologie są oczywiście dostępne, ale są też drogie, a model europejski opiera się raczej na gospodarstwach rodzinnych. Szczególnie w Polsce nie mamy wielu dużych gospodarstw, które mogłyby sobie pozwolić na takie wydatki, kosztowne inwestycje. Jakie byłoby zatem rozwiązanie, pozwalające osiągnąć te cele w gospodarstwach średniej wielkości?
L.T.: Jako firma stoimy w każdym przypadku na stanowisku, że wszystko, co robimy w gospodarstwie, musi iść w parze z rentownością dla rolników. Właśnie dlatego tak ważny jest temat produktywności, gdyż rolnik może zainwestować więcej, gdy wiąże się to z obietnicą wyższych zbiorów, a więc większych przychodów. Dlatego też u podstaw wszystkiego, co robimy, leży zawsze założenie zwiększenia plonów. System ten można oczywiście uzupełnić modyfikacją Wspólnej Polityki Rolnej, w ramach której można byłoby zwiększyć kwotę płatności dokonywanych w związku z nowymi technologiami lub część płatności przeznaczanych na podstawowe wsparcie dla gospodarstw przesunąć w stronę transformacji.
Niewystarczające wsparcie finansowe dla rolników
K.B.: Pańskim zdaniem to wsparcie nie jest wystarczające, by przyspieszyć postępy w transformacji?
L.T.: Tak właśnie uważam. Jest tak z powodów związanych ze zmianą klimatu i technikami węglochłonnymi.
Widzimy, że wiele firm z branży przetwórstwa żywności deklaruje jako cel osiągnięcie redukcji emisji dwutlenku węgla lub wręcz neutralności węglowej do 2030 roku. W tym celu będą potrzebować produktów rolnych wytwarzanych przy niskiej emisji dwutlenku węgla. Nie jest jednak jasne, czy rolnicy otrzymają dodatkowe wsparcie za zmianę praktyk rolniczych. Ponadto rynek jednostek emisji nie jest należycie uregulowany i nie służy wszystkim.
K.B.: Wszyscy mówią o rolnictwie regeneratywnym i jednostkach emisji, ale obecnie nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie rolnicy mogliby takie jednostki sprzedawać.
L.T.: A wartość obrotu nimi jest wciąż bardzo niska. Dlatego uważam, że na początku tak wielkiej transformacji niezwykle ważne byłyby ramy wsparcia, ale także, co jest może nawet łatwiejsze, ramy regulacyjne, pozwalające na szybsze wprowadzanie na rynek innowacji, mających wpływ na klimat i emisję CO2. Przyniosłoby to bardzo duże korzyści.
K.B.: Jak już stwierdziliśmy, emisje są nie wyłącznie, a nawet nie w większości, w rękach rolników. Tak przynajmniej jest obecnie. To tylko 9% całkowitej wartości emisji. Mamy jednak też oczywiście produkcję nawozów, może w mniejszym stopniu produkcję chemikaliów, ale też paliwa itd. Wymaga to zużycia energii i generuje również duży ślad węglowy.
L.T.: Tak właśnie jest. To, co pan mówi, dowodzi tylko, że dziś trzeba przyjąć podejście w większym stopniu oparte na ekosystemie lub łańcuchu wartości. Jeżeli chcemy zrealizować wizję produktów mięsnych neutralnych pod względem emisji CO2, czy neutralnych pod względem emisji CO2 zbóż lub warzyw, musimy działać w ramach złożonego łańcucha wartości i bardzo złożonego ekosystemu. Zaczyna się on od produkcji wykorzystywanych środków i uprawy gleby, obejmuje przetwórstwo żywności oraz stworzony wokół niego łańcuch dostaw, a kończy na sprzedaży detalicznej. W tej chwili przyglądamy się naszej polityce i ramom regulacyjnym w dwóch bardzo konkretnych obszarach, nie zaś całemu systemowi w ogóle. Aby osiągnąć ten cel, niezbędna będzie współpraca na dużą skalę w tym ekosystemie.
Nowa substancja czynna do zwalczania wyczyńca polnego
K.B.: Bardzo ważna z punktu widzenia wydajności i ekonomiki produkcji jest ochrona upraw. Widzimy, że również w ostatnich latach co roku spada liczba substancji czynnych. Jeżeli się mylę, może mnie pan poprawić. Obecnie w rolnictwie dostępnych jest 150 substancji czynnych. Mamy więc problemy ze zwalczaniem chwastów, ochroną przed chorobami czy szkodnikami. Jaka jest przyszłość i jakie rozwiązanie w tym obszarze pozwoli nam kontrolować wszystkie zagrożenia na polach?
L.T.: Dowiedzenie się, jak jest, nie zajmuje dużo czasu – wystarczy spędzić zaledwie parę dni na rozmowach z rolnikami z kilku krajów Europy i posłuchać, co mają do powiedzenia. Na wielu obszarach nie da się już uprawiać typowych roślin, takich jak pszenica czy rzepak, z różnych powodów: odpornych chwastów, które są ogromnym problemem, jak np. wyczyniec polny w północnych regionach Europy; w przypadku rzepaku są to szkodniki, takie jak pchełki ziemne, czy różne chrząszcze. Teraz z tymi problemami trudniej sobie radzić, gdyż niektóre stosowane wcześniej rozwiązania zostały wycofane. Jakie więc jest nowe podejście? Przede wszystkim wykorzystujemy model ciągłych innowacji. BASF opracowuje nowe rozwiązania. Właśnie wprowadziliśmy nową substancję czynną do zwalczania wyczyńca polnego i wprowadzimy też nowe środki owadobójcze, aby stawić czoła części problemów związanych ze szkodnikami – ten proces innowacji nie ustaje. Potrzebujemy jednak systemu, który zrównoważy liczbę substancji i technologii eliminowanych z rynku z liczbą wprowadzanych innowacji. W przeciwnym razie europejscy rolnicy znajdą się w bardzo niekorzystnej sytuacji na arenie światowej, a Europa ma w globalnym systemie żywnościowym ogromną rolę do odegrania jako eksporter produktów wysokiej jakości. Jednak tendencje, które obserwujemy, uniemożliwią europejskim rolnikom zachowanie konkurencyjności na globalną skalę.
Zmienna aplikacja herbicydów i fungicydów
K.B.: Jednym z rozwiązań jest system inteligentnego oprysku. Co firma BASF oferuje w tym zakresie?
L.T.: Jest to z pewnością jedna z możliwości, gdyż taki system pozwala zachować aktywność biologiczną wielu substancji czynnych. Opracowaliśmy system umożliwiający zmienną aplikację herbicydów i fungicydów, który pozwala np. zredukować aplikację herbicydów nawet o 70%, przy jednoczesnym zachowaniu aktywności biologicznej. Mamy też spółkę joint venture z firmą Bosch. System działa w oparciu na kamerach odróżniających chwasty od upraw, po czym z wykorzystaniem precyzyjnych zaworów następuje wybór jednego lub więcej z trzech możliwych herbicydów oraz stosowanych dawek tych środków. Opryskiwane są tylko chwasty. System ten jest wyjątkowy, lecz brakuje ram regulacyjnych, które umożliwiłyby jego szybkie wprowadzenie na rynek. Czasem więc technologia już istnieje, ale nie ma ram pozwalających wprowadzić ją na rynek oraz systemu wsparcia wspomagającego jej wdrożenie. Z technicznego punktu widzenia jesteśmy na dobrej drodze do rozwiązania wielu problemów. Ogromne postępy umożliwi natomiast połączenie systemu zachęt i ram regulacyjnych kładących nacisk na transformację, nie zaś eliminację technologii.
K.B.: Problem polega na tym, że na rynku nie ma wystarczającej liczby nowych substancji czynnych. Czy dotarliśmy do jakiejś granicy, ograniczenia uniemożliwiającego nam tworzenie nowych środków chemicznych? Jak możemy sobie radzić np. z chorobami grzybowymi, aby utrzymać rozwój odporności pod kontrolą?
L.T.: Na rynku europejskim nie ma wystarczająco wielu substancji. W innych regionach wygląda to zupełnie inaczej. Problem nie wynika z niewystarczających inwestycji branży w nowe technologie chemiczne i biologiczne. Jednak połączenie szybkiego wycofywania dotychczasowych substancji czynnych w połączeniu z bardzo poważnymi przeszkodami i opóźnieniami występującymi w systemie rejestracji substancji nowej generacji skutkuje sytuacją, która nie występuje w innych regionach geograficznych. Jest to bardzo niekorzystne dla europejskich rolników.
Okno pogodowe na zabiegi coraz krótsze
K.B.: Ważna jest również nowa formuła niektórych środków ochrony roślin, gdyż ze względu na zmiany pogody bardzo skróciło się okno pogodowe ich stosowania.
L.T.: Tak. Ze względu na zmiany pogody okno czasowe, w którym da się skutecznie zastosować pewne substancje, bywa bardzo krótkie. Niedawno wprowadziliśmy na rynek naprawdę innowacyjny fungicyd o nazwie Revysol, który został zatwierdzony trzy miesiące przed przewidywaną datą, co pokazuje, jak wiele wysiłku włożono w opracowywanie profilu regulacyjnego tej substancji czynnej i jak bardzo jest ona zaawansowana. Jednym z kryteriów przy opracowywaniu tego składnika czynnego było poszerzenie okna aplikacji oraz umożliwienie zrównoważenia działań zapobiegawczych i leczniczych na wypadek, gdyby w dniu zamierzonego zastosowania było zbyt wietrznie lub deszczowo. Rolnicy zyskują dodatkowe dni przed i po zabiegu, bez utraty aktywności biologicznej. Tak więc nowymi motorami innowacji są zmiany regulacyjne oraz zmiana klimatu, a BASF w pełni wykorzystuje otwierające się sposobności.
K.B.: Co roku mamy więcej produktów biologicznych. Jaka jest ich przyszłość w przypadku upraw wielkoobszarowych? Wiemy bowiem, że o ile w szklarniach radzą sobie one całkiem dobrze, to na otwartej przestrzeni występują pewne problemy.
L.T.: W branży zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy daleko od uzyskania biologicznych środków ochrony roślin, które potrafią sobie poradzić z każdym problemem w każdej uprawie. Moim zdaniem podział rolnictwa na ekologiczne i konwencjonalne nie jest właściwym podejściem. W czasach, w których mamy coraz więcej problemów i coraz mniej technologii, powinniśmy wybrać do rozwiązania problemu najlepszą z nich bez względu na to, czy jest ona biologiczna, czy też nie. Jesteśmy mocno zaangażowani w segment produktów biologicznych – poszukujemy biologicznych fungicydów, bioinsektycydów, stymulatorów czy inokulantów w celu optymalizacji wykorzystania nawozów. Będziemy zatem kontynuować prace w tym obszarze, na razie postrzegając go jako ważną część zintegrowanego podejścia do ochrony.
Zrównoważone rolnictwo to też nowoczesne technologie
K.B.: Zrównoważone rolnictwo oznacza również korzystanie z najlepszych technik hodowli i najnowszych osiągnięć w tym zakresie. Wiemy, że w Europie wciąż trwa dyskusja o nowych technikach genomowych, które mogłyby przyspieszyć postęp w hodowli roślin. Jaka jest pańska opinia na ten temat? Czy takie techniki się pojawią i w jaki sposób zmienią hodowlę?
L.T.: Myślę, że otwartość na nowe techniki genomowe jest bardzo pozytywną zmianą, jaką zaobserwowałem ostatnio w Unii Europejskiej. Zwłaszcza z punktu widzenia zmiany klimatu hodowla może pozwolić nam rozwiązać wiele problemów, poczynając od większej tolerancji na różne choroby lub szkodniki i kończąc na wyższej zdolności adaptacji do zmian pogody. Jeżeli zatem chcemy utrzymać wysoką produktywność, będziemy musieli intensywnie pracować, żeby przyspieszyć postępy w hodowli oraz wprowadzanie nowych technologii, biologicznych środków ochrony roślin i rolnictwa cyfrowego, jak też wspierać rolników i zachęcać ich do przyjmowania tych innowacji. Jestem przekonany, że te technologie pozwolą nam produkować żywność o mniejszym wpływie na środowisko i niższej emisji CO2 oraz utrzymać wysoką jakość i wydajność europejskiego rolnictwa na arenie światowej.
K.B.: Wiemy dobrze, że w odróżnieniu od obydwu Ameryk Europa nie jest skłonna zezwolić na uprawę roślin GMO, a to znacznie ułatwia i upraszcza produkcję. Dzięki tym nowym technikom genomowym moglibyśmy uzyskać korzystne wyniki w zakresie hodowli nowych odmian. W którym obszarze dostrzega pan największą potrzebę przyspieszenia postępu?
L.T.: W pełni zgadzam się z tą opinią. Nie dostrzegam otwartości na technologie GMO – uważam zresztą, że każdy region geograficzny ma prawo decydować o tym, jak będzie wyglądać jego rolnictwo. Przyspieszenie wprowadzania nowych technik genomowych będzie właściwym krokiem naprzód w dziedzinie hodowli, zwłaszcza w uprawach specjalistycznych i polowych. Znacznie rozwinie się uprawa pszenicy, kukurydzy czy rzepaku. W BASF pracujemy nad nową technologią produkcji pszenicy, która jest jedną z najważniejszych upraw w Unii Europejskiej. Przyglądamy się wszystkim aspektom optymalizacji związanym ze stosowaniem środków chemicznych, zmniejszoną podatnością na wiele chorób, większą zdolnością do wykorzystania azotu i wysokimi plonami. Mam nadzieję, że w nadchodzących latach będziemy gotowi do wprowadzenia na rynek nowych technologii uprawy tego zboża.
Bioróżnorodność, Zielony Ład, strategia "Od pola do stołu"
K.B.: Bardzo ważną kwestią jest bioróżnorodność. Dobrze wiemy, że w Polsce, gdzie dominują niewielkie gospodarstwa, nie stanowi to aż tak wielkiego problemu. Inaczej jest w krajach zachodnich z ich wielkimi farmami i monokulturami. Tak czy inaczej, musimy działać na rzecz zapewnienia bioróżnorodności, aby przekonać społeczeństwo, że prowadzimy gospodarkę rolną we właściwy sposób.
L.T.: Wspomniał pan o bioróżnorodności przy okazji Zielonego Ładu i strategii „Od pola do stołu”, którą wprowadzono cztery lata temu. Moim zdaniem BASF zwraca uwagę na tę kwestię od dłuższego czasu. Mamy całą sieć zrównoważonych gospodarstw, w których badamy liczbę gatunków oraz populację każdego z nich na polach oraz w ich pobliżu, zarówno w przypadku rolnictwa konwencjonalnego, jak i biologicznego, a także monitorujemy ewolucję tych wskaźników w czasie. Dysponujemy zatem naprawdę bardzo dobrym zestawem danych, pokazujących, że możliwe jest prowadzenie odpowiedzialnego rolnictwa z naciskiem na wydajność, a zarazem bioróżnorodność. Chodzi o połączenie technologii wykorzystywanych w celu osiągnięcia tego rezultatu. Wydajność w rolnictwie nie stoi jednak w opozycji do bioróżnorodności. To jest system naczyń połączonych, gdyż w istocie elementem umożliwiającym rolnictwo jest zapylanie, któremu sprzyja bioróżnorodność. Odwiedzaliśmy sady; wiadomo, że w sadzie bez zapylaczy nie będzie zbiorów. Jest to zatem jeden z aspektów, o który z pewnością należy zadbać.
K.B.: Czy sądzi pan, że zapewnienie bioróżnorodności jest zadaniem na poziomie gospodarstwa, lokalnym, regionalnym, a może wręcz krajowym?
L.T.: Jest to szersza koncepcja, a moje osobiste doświadczenia z wieloma realizowanymi przez nas przedsięwzięciami, koncentrującymi się na różnorodności biologicznej, dowodzą, że czasem jest to wyzwanie systemowe, związane z finansowaniem. Działamy w różnych obszarach, prowadzimy projekty związane z bioróżnorodnością, które umożliwiają rolnikom pomiar wpływu na liczbę gatunków lub ich populację na hektar. Jednak zawsze napotykamy problem, gdy płody rolne pochodzące z upraw, gdzie kładzie się duży nacisk na praktyki regeneracyjne i bioróżnorodność, są nieco droższe od innych, a konsumenci nie są gotowi za nie płacić. Ponownie jest to kwestia, jak chcemy finansować transformację i jak chcemy zachęcać do przyjmowania nowych praktyk. Nie może być tak, że jedyną stroną inwestującą jest branża i rolnicy, a druga strona…
K.B.: … nie chce za to nic zapłacić.
L.T.: Cała reszta nie jest gotowa wesprzeć transformacji systemu produkcji żywności, z którego wszyscy korzystają.
K.B.: Przejście w kierunku zrównoważonego rolnictwa w celu zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego jest ogromnym wyzwaniem. Wielu rolnikom z trudem przychodzi zrozumienie sensu tych działań. Co powinniśmy uczynić, by przekonać większość rolników do pójścia w tym kierunku i sprostania wyzwaniom – zmniejszenia emisji CO2 do 2030 roku, a do roku 2050 być może osiągnięcia neutralności emisyjnej i produkowania wystarczającej ilości żywności dla prawie 10 mld ludzi na świecie?
L.T.: Pozwolę się tutaj nie zgodzić. Mówi pan, że wielu rolników niezbyt interesuje kwestia bezpieczeństwa żywnościowego, ja natomiast sądzę, że jest to dla nich temat bardzo istotny…
K.B.: …mówię jedynie, że całość zagadnień związanych ze zrównoważoną produkcją oraz transformacją nie jest łatwa do zrozumienia i wprowadzenia w życie.
L.T.: W takim razie zgadzamy się w tej kwestii, gdyż sądzę, że ostatnio, wraz z wojną w Ukrainie i pandemią koronawirusa dla wszystkich stało się jasne, jak ważne jest bezpieczeństwo żywnościowe. Pozostaje kwestia złożoności narzędzi, technologii i regulacji mających osiągnąć ten cel. Co ciekawe, wiele firm działających w sektorze IT uważa rolnictwo za jeden z najbardziej interesujących obszarów dla sztucznej inteligencji. W szczególności jednym z możliwych jej zastosowań jest zgłębienie ogromnej liczby przepisów, których trzeba przestrzegać – np. czy trzeba wyłączyć opryskiwacz w strefie buforowej i kiedy to zrobić. Wszystkie te zagadnienia stały się tak skomplikowane, że rolnicy mogą potrzebować wsparcia ze strony sztucznej inteligencji. Rolnicy robią wszystko, co w ich mocy, aby uporać się z obecną złożonością i potrzebują pomocy w tym zakresie – być może potrzebujemy mniej skomplikowanych przepisów i zasad oraz wsparcia nie tylko dla przekształcania gospodarstw, lecz także dla stworzenia rynku należycie doceniającego włożony wysiłek oraz produkty, które wyprodukowano w inny sposób.
Umowa z krajami Mercosur
K.B.: W Europie stawiamy bardzo wysokie wymagania, a jednocześnie rozmawiamy o umowie handlowej z krajami Mercosur, czego rolnicy zupełnie nie rozumieją i na co się nie zgadzają. Musimy zadbać o poziom produkcji i kosztów naszych rolników…
L.T.: …tutaj otwieramy kolejny rozdział.
K.B.: To wątek na koniec.
L.T.: Cała kwestia handlu jest bardzo obszerna. Powiem tutaj tylko, że umowa z krajami Mercosur, o której pan wspomniał, to zaledwie jeden z przykładów tego, jak złożony jest system żywnościowy, gdyż wiąże się on także z importem i eksportem. Nie mamy czasu, by omówić kwestię stosowności otwierania się na inne kraje. Dzisiaj jednak naszej diety nie zdołalibyśmy utrzymać, opierając się wyłącznie na produktach europejskich. Wystarczy wspomnieć o owocach tropikalnych, kawie, herbacie czy bananach. Jesteśmy częścią szerszego systemu, czy nam się to podoba, czy nie. Musimy być może wykazać większą otwartość na współpracę z innymi regionami geograficznymi, takimi jak Ameryka Południowa, Azja i Ameryka Północna oraz znaleźć sposób zapewnienia wysokiej konkurencyjności naszych rolników, aby mogli oni naturalnie działać w tym szerszym środowisku.
K.B.: Oczywiście, w Polsce wiemy, co to znaczy mieć dostęp do wolnego rynku, gdyż nasz eksport rolny osiągnął w ubiegłym roku rekordową wartość prawie 52 mld euro.
L.T.: Bardzo się cieszę, że mieliśmy sposobność przeprowadzić tę rozmowę. Teraz trwa okres sadzenia i siewu na następny sezon, więc życzę wszystkim polskim rolnikom naprawdę dobrego roku. Chciałbym, aby podczas swojej europejskiej prezydencji Polska przyczyniła się do wspierania europejskiego rolnictwa.
K.B.: Dziękuję bardzo za rozmowę. Życzę pańskiej firmie, aby wniosła jak największy wkład w pomyślną transformację i pomoc rolnikom. Raz jeszcze dziękuję.
L.T.: Dziękuję.