Glifosat, a konkretnie herbicyd nieselektywny, który go zawiera – środek Roundup – jest napiętnowany przez środowiska nierolnicze. Zła "prasa" wynika m.in. z jego... skuteczności. Pożółkłe pole wkrótce po zabiegu i szybka śmierć wszystkich opryskanych roślin cieszą rolników, bo taki był cel stosowania. Jednak różne organizacje widzą w Roundupie zabójcę środowiska a także czynnik rakotwórczy dla ludzi. Z tych przyczyn zezwolenie na stosowanie glifosatu jest wydawane w UE tylko czasowo. Nie lepszą opinię ma Roundup w USA. Pojawiła się jednak nadzieja na złagodzenie stosunku do Roundupu.
Agencja Routera podaje, że
Federalny Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych w poniedziałek zablokował w stanie Kalifornie nałożony tamtejszym prawem obowiązek zamieszczania na etykiecie Roundupu ostrzeżenia, że środek jest rakotwórczy. Orzeczenie takie wydał sędzia
William Shubb. Stwierdził, że ostrzeżenie takie wprowadza w błąd.
Reuters podaje, że organy rejestrujące na całym świecie stwierdziły, że
glifosat jest bezpieczny, z wyjątkiem organu badawczego Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), które w 2015 r określiło herbicyd jako „
prawdopodobny czynnik rakotwórczy”. Sędzia powiedział, że takie stwierdzenie WHO nie powoduje, że w Kalifornii środek trzeba tak oznaczać. Firma
Bayer z zadowoleniem przyjęła tę decyzję, nazywając orzeczenie bardzo ważnym dla kalifornijskiego rolnictwa i nauki. Orzeczenie to jednak nie oznacza, że zostaną ucięte spory dotyczące oskarżenia Roundupu o powodowanie raka krwi.
Środek Roundup trafił do firmy Bayer wraz z zakupem firmy
Monsanto. Wartość transakcji opiewała na astronomiczną kwotę
63 mld dolarów. Jednak od 2018 roku Bayer stanął w obliczu pozwów sądowych ponad 52 tys. użytkowników Roundup...