StoryEditor

Manewry sojowe u ostatniego rolnika w mieście

Nowe Skamierzyce to miasteczko w południowej Wielkopolsce, które straciło status wsi w latach 60. XX wieku. Rozwija się prężnie w dziedzinie usług, handlu i produkcji przemysłowej. W miasteczku oprócz przemysłu działa znany nie tylko w Wielkopolsce ponad 80-letni rolnik - Jan Chlasta. Dzisiaj na jego polach pośród dróg i bloków miały miejsce manewry polowe z soją zorganizowane przez Wielkopolską Izbę Rolniczą.
07.06.2019., 15:06h

- Staram się w uprawie polowej, w tym w soi używać jak najmniej chemii. Środki ochrony roślin to zło, jednak konieczne zło. Bez nich nie ma mowy o udanej i opłacalnej produkcji polowej. Jednak jeżeli minimalizujemy ich zużycie do niezbędnego poziomu, to można bezpiecznie i tanio produkować żywność - powiedział Jan Chlasta.

Rolnik soję zasiał w tym roku w dniach 23 i 24 kwietnia na około 14 ha pól. Czynność tę dokonał siewnikiem z redlicami talerzowymi. Ponieważ pola ma rozsiane w różnych rejonach miasta oraz składają się na nie różne działki z 17-toma odmianami, siew trwał aż tak długo.


Konieczność scalania pól

- Pole na którym jesteśmy ma 7,5 ha. Jednak składa na nie się kilkanaście działek. Przez lata powiększałem je skupując i dzierżawiąc sąsiednie a nawet zamieniałem się na pola z sąsiadami. Wszytko po to aby pole było duże i jednorodne. Skraj pola od miedzy, rowu, drogi czy innej dizałki to wymierne straty plonu. Na szerokości około 1 m od takiego brzegu nie ma mowy o przyzwoitym plonie - mówi Jan Chalsta.

Po siewie 4 i 5 maja Jan Chlasta zastosował w soi bronę chwastownik własnej konstrukcji. Zawieszona jest na starym nośniku narzędzi. Około 2 tygodnie później chwasty niszczył także mechanicznie opielaczem z gęsiostópkami. Soja miała wtedy już 10 cm wysokości. Na początku czerwca ponownie zastosował w soi bronę chwastownik. Jednak nie obyło się bez środków chemicznych. Tydzień temu zastosował 625 ml/ha herbicydu Corum.

Soję rolnik dokarmia także mikroelementami. Dwa razy zastosował Basfoliar z borem a wczoraj nawóz mikroelementowy z manganem. Do nawozów tych rolnik dodaje środek powierzchniowo czynny Olbras.


Problem gołębi

Problemem w soi w tym roku były gołębie. Soja siana w kwietniu w centrum miasteczka była tak silnie w czasie kiełkowania opanowana przez ptaki, że trzeba było ją siać ponownie. Tym razem rolnik zrobił doświadczenie i zlecił jej zaprawienie preparatem odstraszającym ptaki - Mesurol. Niestety to ostatni rok dostępności tego środka w Polsce.

Jednak soja, która zaczyna zdobywać nowe rejony narażana jest na inne starty. Do nich należą szkodniki.

- Soję już teraz opanowują gąsienice rusałki osetnika. Latem mogą wystąpić przędziorki. Wspomniane gołębie i inne ptaki to też trudny przeciwnik. Z chorób soi zagrażać będą rdza i zgnilizna twardzikowa - mówił prof. Marek Mrówczyński z IOR w Poznaniu. Jednak gatunek ten ma coraz więcej zwolenników.

Mamy w Polsce potencjał do uprawy soi na obszarze miliona hektarów. To wielka szansa dla naszego rolnictwa ponieważ poprawi się jakość gleby, spadnie zużycie nawozów mineralnych azotowych i zwiększymy produkcję białka roślinnego. Ciężko wypracowane pieniądze nie będą zasilały kieszeni farmerów z Ameryki a zostaną w kraju - mówił prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej Piotr Walkowski, który za kilka dni zostanie mianowany posłem na Sejm RP. Został też zobligowany przez prof. Marka Mrówyczyńskiego do zadbania o to, aby było czym w przyszłości chronić soję. tcz

Tomasz Czubiński
Autor Artykułu:Tomasz Czubiński

redaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie ochrony, uprawy i nawożenia roślin

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
21. grudzień 2024 17:07