Trudno podważyć zalety międzyplonów, do których należą m.in. dostarczanie materii organicznej czy penetracja głębszych warstw gleby i pobieranie niedostępnych składników. Ile jednak pobierają one wody, szczególnie cennej w latach suchych?
Międzyplony potrzebują do wzrostu nie mniej wody niż rośliny uprawiane w plonie głównym. Ich uprawa zatem zawsze wiąże się z uszczupleniem zasobów wody dostępnej w glebie. Przeświadczenie, że są one złodziejami wody nie jest przesadzone. Każde 10 cm rośliny poplonowej w miarę zwartym łanie to pobranie około 12–15 l/m2 wody. łatwo zatem obliczyć, że wyrośnięta na 100 cm gorczyca czy inna roślina poplonowa może pobrać z gleby sporo powyżej 100 l/m2 wody. Są to duże ilości, które teoretycznie mogłaby wykorzystać roślina w plonie głównym. Dodatkowo, jeśli przyjdzie sucha jesień i bezśnieżna zima ubytek tak dużej ilości nie zostanie uzupełniony, a co za tym idzie wody może brakować roślinom uprawnym na wiosnę. Szczególnie zagrożone są tu gatunki jare. Zaleca się zatem, by międzyplon nie wyrastał na większą wysokość niż 25 cm, zwłaszcza na stanowiskach lżejszych, które mają mniejszą zdolność do magazynowania wody. Wtedy spełnia swoją funkcję i zużywa umiarkowane ilości wody glebowej.
Skazani na utratę wody
Rolnicy, którzy muszą wywiązywać się z obowiązku zazielenienia i realizujący go poprzez wysiew międzyplonów są niejako skazani na ubytek wody z gleby. Pomimo wszystkich zalet międzyplonów i ich dobroczynnego wpływu na glebę kwestia ich sporego zapotrzebowania na wodę rodzi dyskusje, czy międzyplony są tak na prawdę potrzebne. Skoro już musimy je wysiewać i skoro mogą one uszczuplać zasoby wody w glebie starajmy się dobierać gatunki mniej wymagające pod względem wody, np. grykę czy facelię. Warto też pamiętać, by poplony za bardzo nie wyrastały, bo to oprócz niepotrzebnej utraty wody oznacza też mniej staranne czy trudniejsze wykonanie np. orki.