W tym przypadku winę ponosi zbytnie nasączenie gleby wodą, która wypiera powietrze z przestrzeni strukturalnych podłoża. Dla roślin optymalny skład wierzchniej warstwy gleby wynosi:
- 45% fazy stałej (substancja mineralna)
- 25% fazy ciekłej (całkowita zawartość wody)
- 25% powietrza
- 5% substancji organicznej (próchnica, resztki pożniwne)
Tylko w tych warunkach mikroorganizmy glebowe i korzenie roślin będą optymalnie się rozwijać, czego w obecnej sytuacji meteorologicznej nie możemy na polu oczekiwać. Braki powietrza oznaczają zamieranie organizmów tlenowych i słabszy rozwój części podziemnej roślin. Jeżeli sytuacja ta się przeciągnie i nasili, rośliny mogą mieć problem z zachowaniem wigoru, a w skrajnych przypadkach (w zastoiskach) może dojść do ich zamierania.
Niestety, na wielu polach nie udaje się dotrzymać terminów agrotechnicznych. Barierą zaporową jest nadmierne uwilgotnienie gleby i maszyny nie miały szans na pracę, a ryzyko ugrzęźnięcia jest niemal 100-procentowe. By wznowić prace uprawowe, na glebach lżejszych potrzeba kilku dni bez opadów, natomiast na stanowiskach gliniastych czas oczekiwania może przedłużyć się do dwóch tygodni.
Należy ponadto mieć na uwadze, że przy tak częstych i obfitych opadach znaczna część składników pokarmowych, głównie N, S, K (na glebach lekkich), Mg i Ca zostanie szybko wymyta poniżej strefy zasięgu korzeni i rośliny przed zimą będą okazywać oznaki głodu. Nie będzie to korzystna sytuacja i warto w sytuacji możliwej długiej i ciepłej jesieni uwzględnić dokarmianie dolistne lub uzupełniające w formie nawozów mineralnych wieloskładnikowych w dawce 40–60 kg/ha.
(bie)