O takie działanie podejrzewanych jest kilkadziesiąt substancji czynnych. Jeśli pomnożymy to przez liczbę środków, w których się znajdują, to w razie decyzji KE o wycofaniu substancji, zniknąć może z rynku kilkaset preparatów do ochrony roślin, w tym niektóre pyretroidy i triazole.
Eksperci z ochrony roślin zapowiadają, że powstanie luka na rynku, którą będzie można zastąpić tylko podnosząc koszty ochrony roślin. Do ochrony części upraw przed niektórymi agrofagami może w ogóle zabraknąć skutecznych preparatów, co odbije się na spadku plonów.
Można tutaj wysnuć kolejny wniosek, że KE zamiast ułatwiać, utrudnia rolnikom gospodarowanie. Jednak czy aby na pewno? Czy takie działania nie są podyktowane celem wyższym - ochroną zdrowia rolników i konsumentów? Może jednak środowisko lekarskie alarmujące o wzroście chorób związanych z zaburzeniami hormonalnymi ma rację?
W numerze kwietniowym „top agrar Polska” od str. 120 przedstawiamy jako jedyni w Polsce obszerną relację z dyskusji, jaka miała miejsce w ministerstwie rolnictwa. Podczas debaty eksperci z branży ochrony roślin przedstawiali swoje argumenty, jakie minister ma przedstawić w Brukseli podczas procedowania metody oceny substancji czynnych pod względem ich działania endokrynnego. Zabrakło natomiast wtedy głosu środowiska medycznego. Dlatego zwróciliśmy się z redakcji do Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego o opinię w tej sprawie. Szerszą opinię przedstawimy w na naszej stronie internetowej 25 marca.
tcz