Część plantacji na północy województwa została zebrana jeszcze we wrześniu. Inni zbierają teraz, choć wilgotność ziarna jeszcze ich nie satysfakcjonuje, bo wynosi od 16 do 18 procent. Na ciężkich glebach na Pogórzu Głubczyckim, gdzie przeważnie uprawiane są lepiej plonujące późne odmiany, zbiory zaczęły się najpóźniej.
Większość plantacji soi w Polsce to uprawy nasienne. Rolnicy przeważnie mają podpisane kontrakty, a ze zbytem nie ma problemu.
Opłacalność produkcji soi jest w miarę dobra ponieważ ceny soi nasiennej są wyższe niż soi towarowej. Oprócz tego są jeszcze dopłaty do roślin wysokobiałkowych, a soja jest raczej niskonakładową rośliną. Nie potrzebuje dużo nawozów, chemii, czyli pestycydów, dlatego jej opłacalność jest w miarę dobra. Oprócz tego, że soja jest rośliną w miarę dochodową, niskonakładową, to jeszcze zostawia po sobie bardzo dobre stanowisko i jest uprawiana także jako łamacz płodozmianu, który jest bardzo wąski.
Rolnicy zaczynają się przekonywać do tej uprawy. Najskuteczniejsza jest ta sąsiedzka obserwacja, bo wioski, gdzie ktoś odważył się posiać hektar, dwa hektary, mocno obserwują takie plantacje. Gdy są plantacjami udanymi, w następnym roku pojawiają się bardzo szybko plantacje konkurencyjne. Każdy testuje inną odmianę, ale wszyscy korzystają z podobnej wiedzy, bo środków, które mogą tę wiedzę podać jest na dzisiaj niewiele, ale trzeba bardzo dokładnie obserwować odmiany. Trzeba też dodać, że polska soja jest wolna od GMO.
W filmie głos zabierają:
- Krzysztof Sarnicki, rolnik z Domaszowic,
- dr Marcin Markowicz, Top Farms Głubczyce.
- Mariusz Sikora, prezes Kombinatu Rolnego Kietrz.
Tekst i zdjęcia: dr Mariusz Drożdż
