W wielu regionach kraju spadł deszcz i spadła temperatura powietrza. To idealne warunki do rozwoju chorób kłosów: fuzariozy oraz septoriozy plew. Chorobom sprzyja umiarkowana temperatura w dzień rzędu 12–24oC, a w nocy 5–12oC. Deszcz do ich rozwoju nie jest konieczny, a jedynie wysoka wilgotność powietrza. Takie warunki mamy obecnie w wielu regionach kraju.
Test na choroby kłosa
Jeśli chcemy dodatkowo się upewnić, czy choroby zagrażają uprawie można wykonać test na ich obecność. W tym celu z pola pobieramy kłosy wraz z liśćmi flagowymi, zawijamy w wilgotny ręcznik papierowy i worek foliowy. Po 2–3 dniach sprawdzamy stan kłosów. Jeśli są na nich objawy chorób grzybowych, to wykonujemy zabieg.
Termin zabiegu
Na zabieg na kłos jest teoretycznie dość dużo czasu, jednak wszystko zależy od presji chorób, a zatem od panujących warunków. Jeśli jest ciepło i sucho choroby będą słabiej atakować kłosy i zabieg można nieco odłożyć w czasie. Jeśli jest natomiast wilgotno i umiarkowanie ciepło, jak teraz, to należy się liczyć z atakiem patogenów i wcześniejszym zabiegiem. Próg ekonomicznej szkodliwości dla fuzariozy kłosów nie został określony. Albo zatem zabieg wykonuje się profilaktycznie albo w oparciu na wcześniej wykonanym teście.
Pszenice zaczynają kwitnąć i jest to teoretycznie najlepszy moment na wykonanie zabiegu. Rolnicy też najczęściej w tej właśnie fazie wykonują zabieg T3. Wszystko jednak zależy od warunków. Trzeba też pamiętać, by za bardzo nie opóźniać zabiegu. Ostateczny moment na opryskiwanie to początek fazy mlecznej ziarna. Zabieg musi jednak uwzględniać karencję preparatu, a ta w większości przypadków wynosi 35 dni (są też preparaty, których karencja nie dotyczy).
Czym pryskać?
Najpowszechniejsze są triazole. Warto jednak zastosować mieszaninę substancji, nawet jeśli miałyby to być np. dwa triazole (dobrą skuteczność wykazują metkonazol + tebukonazol, metkonazol + epoksykonazol, protiokonazol + tebukonazol). Można także zastosować substancję z grupy imidazoli, np. prochloraz lub z grupy ketoamin, np. spiroksaminę.
jd, fot. Daleszyński