StoryEditor

Przyszłość soi w Polsce

Uprawa soi kojarzy się nam z takimi rejonami jak Argentyna, Brazylia czy Chiny skąd gatunek te pochodzi. Od kilku lat, na coraz większą skalę, promuje się odmiany konwencjonalne (nie GMO) do uprawy w Polsce. Czy soja ma przyszłość w naszym kraju?
24.08.2017., 13:08h
Na pytanie to próbowali odpowiedzieć uczestnicy konferencji „Unowocześnienie technologii uprawy konwencjonalnych odmian soi w warunkach Polski” zorganizowanej 23 sierpnia 2017 r. w Dłoni koło Miejskiej Górki (woj. wielkopolskie). Konferencja była podsumowaniem wstępnych wyników badań wykonywanych w ramach Programu Badań Stosowanych prowadzonych w konsorcjum Instytutu Ochrony Roślin – PIB w Poznaniu, Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, Politechniki Poznańskiej, Kombinatu Rolnego Kietrz, gospodarstwa Top Farms Głubczyce oraz Danko Hodowla Roślin.

Niski poziom uprawy w 2013 r.

Program badawczy rozpoczął się w grudniu 2013 r. Wtedy w krajowym rejestrze odmian COBORU były tylko dwie odmiany soi - Aldana i Augusta. Soję uprawiano na łącznej powierzchni kilkuset hektarów i nie było zarejestrowanych środków ochrony roślin. Program obejmuje łącznie 11 zadań. Jego zakończenie planowane jest na rok 2017 r.
- Obecnie szacuje się powierzchnię uprawy soi na około 12 tys. ha. W KR jest 12 odmian a 9 kolejnych oczekuje na wpis. W ochronie roślin zaleca się oficjalnie 17 herbicydów, 1 fungicyd i 5 insektycydów. Taki wzrost nie jest wyłącznie zasługą realizowanego programu, ale pewnie przyłożyliśmy się do tego - powiedział prof. Tadeusz Praczyk z IOR w Poznaniu - lidera konsorcjum.
Soja jest podstawowym źródłem białka dla ludzi (bezpośrednio oraz jako pasza dla zwierząt). I choć wykorzystuje się jako surowiec białkowy odpad poprodukcyjny - makuch i śrutę poekstrakcyjną, to niezaprzeczalnie jest to roślina białkowa. Czy nadaje się ona do uprawy w Polsce? W tym celu musimy dysponować odmianami wytrzymującymi nasze warunki i dojrzewającymi w terminie.

Trudności w hodowli soi

- Aby wyhodować nowe odmiany trzeba uzyskać nową zmienność genetyczną. Zmienność ta powinna pozwolić na uprawę w naszych warunkach klimatycznych. Aby poszerzyć zmienność sięgnęliśmy po dziki gatunek Glicine soja, która naturalnie rośnie w północnych Chinach oraz na Syberii, konkretnie na północ od rzeki Amur - powiedział prof. Jerzy Nawracała z UP w Poznaniu.
Problem z krzyżowaniem soi jest też czysto techniczny. Aby doprowadzić do skutecznego krzyżowania międzygatunkowego trzeba kastrować kwiaty jeszcze w pączku. Kłopot polega na tym, że pąki soi są bardzo małe. Na szczęście w Katedrze Genetyki udało się uzyskać mieszańce (np. w 2015 r. rzeczywista efektywność krzyżowania wyniosła 3,2%). Teraz trwa weryfikacja mieszańców. Okazuje się że mają one różne cechy morfologiczne - np. różny kolor nasion. Także wysokość roślin jest bardzo rozbieżna - np. od 57 cm do ponad 2 m długości łodygi.
- W hodowli chodzi właśnie o uzyskanie dużej zmienności genetycznej. Dzięki niej będzie można z czasem wyprowadzić odmiany - zaznaczył prof. Nawracała.
Oprócz krzyżowania międzygatunkowego w katedrze genetyki sięgnięto po inną metodę - tzw. mutagenezę. W metodzie tej częstość otrzymywanych mutacji jest bardzo mała:0,05-0,72%. Mimo to metodą tą oraz metodą krzyżowania wyprowadzono 56 linii hodowlanych.

Jest nowa polska odmiana

- Efekty hodowlane doprowadziły do wyhodowania nowej odmiany, która została zgłoszona do rejestracji w COBORU i zarejestrowana na początku roku 2017. Jest to odmiana Erica - powiedziała dr Agnieszka Katańska-Kaczmarek z Danko Hodowli Roślin.
Odmianami wzorcowymi do porównań w hodowli nowych odmian soi są wczesne odmiany Aldana i Augusta. Linie hodowlane porównywano pod kątem plonu, komponentów struktury plonu, wysokości osadzenia najniższego strąka, wczesności i jakości (białka i oleju). Z powyższych cech bardzo ważna jest wczesność - późne odmiany plonują wyżej, ale nie dojrzewają jesienią lub mają wtedy w naszych warunkach zbyt wysoką wilgotność nasion i przez to są mniej opłacalne w uprawie, gdyż trzeba je dosuszać. Odmiana Erica w badaniach dawała plony powyżej wzorca. W zależności od lokalizacji doświadczeń plonowała w porównaniu do wzorca na poziomie:
  • 102% (Dłoń- woj. wielkopolskie);
  • 120% (Modzurów - woj. śląskie);
  • 132% (Laski - woj. mazowieckie).
Pod względem zawartości białka dała w 2015 r. o 16 kg/ha białka więcej a w 2016 o 7 kg/ha mniej niż wzorzec. Spadek zawartości białka w ubiegłym roku dr Kaczmarek tłumaczy gorszym brodawkowaniem.
- Odmiana Erica plonuje wyżej od odmian w tej samej grupie wczesności. Przeinaczona jest na zbiór na przełomie sierpnia i września, równomiernie dojrzewa, ma średnio wysoką zawartość białka i ma dobrą odporność na choroby, szczególnie na zgorzel siewek. Ma też wysoką masę tysiąca nasion - około 170 g podsumowała dr Agnieszka Katańska-Kaczmarek. Odmiana na razie jest w rozmnożeniach i zanim trafi na rynek komercyjny minie około 2 lat.

Tajniki uprawy

- Soja w gospodarstwie UP w Poznaniu w Dłoni uprawiana była metodą płużną. Orka zimowa przeprowadzona była na głębokość 25 cm. Wiosną wcześnie przeprowadzono włókowanie i bronowanie a przed siewem agregat uprawowy. Zastosowano pod agregat także nawozy - 200 kg/ha nawozu NPK 6-20-30 a bezpośrednio przed siewem 100 kg/ha saletry amonowej 34% - powiedział prof. Jerzy Nawracała.
Soja w Dłoni siana jest przed 20 kwietnia siewnikiem zbożowym na głębokość 4 cm. Po siewie stosuje się herbicydy Dual Gold 1,5 l/ha i Afalon Dyspersyjny 1,5 l/ha.
Mimo powodzenia w uprawie cały czas trwają prace nad opracowaniem najlepszej technologii uprawy soi. Sprawdza się m.in. szerokość międzyrzędzi, terminy i dawki nawożenia oraz obsadę. Przykładowo w doświadczeniach w Wielkopolsce (Winna Góra) najlepiej soja plonowała przy wysokiej obsadzie (100 szt./m2) i przy wysokich dawkach azotu (2x48 kg/ha N). Potwierdziły to doświadczenia w Głubczycach - nieco niższe dawki dzielone azotu (przedsiewna i przed kwitnieniem) dały najlepszy plon.

Cenna roślina w płodozmianie

- Ważnym aspektem uprawy soi jest jej znaczenie dla roślin następczych. Wyniki doświadczeń pokazują wzrost plonów uprawianych następczo:
  • pszenicy ozimej o 12,4%
  • jęczmienia jarego o 19,6%.

- Korzystny wpływ na wysokość plonu w uprawie różnych roślin po soi utrzymuje się nawet w drugim roku. Pozytywny jest także wpływ na cechy jakościowe u roślin uprawianych po soi, np. zawartość białka czy glutenu w następczej pszenicy ozimej - powiedział prof. Jerzy Nawracała.

Problemy z chwastami

- W uprawie soi mamy kilka kluczowych gatunków chwastów. Najważniejszym i występującym w całym kraju jest komosa biała. Inny gatunek - szarłat szorstki też występuje często, choć tylko w niektórych rejonach kraju. Z gatunków dwuliściennych groźne są maruna nadmorska i samosiewy rzepaku. Natomiast spośród jednoliściennych znaczenie ma chwastnica jednostronna. Trzeba skupić na zwalczaniu tych gatunków - powiedział Tadeusz Praczyk z IOR w Poznaniu.
- Mamy zarejestrowane mieszaniny skomponowane w ten sposób, aby jednym zabiegiem poradzić sobie z dwuliściennymi i chwastnicą jednostronną. Jest to np. linuron 1000 g/ha i chlomazon 72 g/ha. Niestety linuron będzie wkrótce w UE zakazany. Dlatego warto zwrócić uwagę na mieszaninę pendimetaliny 1592,5 g/ha i chlomazonu 72 g/ha. Możliwe jest też stosowanie mieszaniny flufenacetu 480 g/ha z metrybuzyną 350 g/ha - podsumował wyniki doświadczeń herbicydowych prof. Tadeusz Praczyk.
- Na skuteczność herbicydów mają wpływ warunki pogodowe – zwłaszcza ilość opadów. Jeśli są lata mokre jak w 2015 czy 2017, stymulujące zachwaszczenie wtóre, konieczne jest stosowanie środków powschodowych (gdy soja jest w fazie 3 trójlistków). Zarejestrowanym środkiem do tego jest preparat Corum - zauważył prof. Praczyk.

Czasem soja może być wrażliwa na niektóre herbicydy.

Warto jednak zauważyć, że np. metrybuzyna może działać fitotoksycznie na niektóre odmiany soi. Sytuacja taka miała miejsce, gdy krótko po zabiegu nastąpiły silne opady deszczu i substancja czynna zbyt szybko przedostała się w strefę korzeni. Jednak większość zalecanych herbicydów jest bezpieczna dla soi

Jeszcze nie ma problemu chorób i szkodników

Profesor Praczyk powiedział, że na razie w soi nie ma problemów chorób powodowanych przez grzyby. Nie ma więc sensu stosowanie fungicydów. Jednak sytuacja ta może zmienić się, jeśli powierzchnia i częstość uprawy soi wzrośnie. Na uwagę zwrócić trzeba będzie wtedy na zgorzel siewek, mączniaka rzekomego, zgniliznę twardzikową, fuzaryjne więdnięcie soi i antraknoza.
Roznącym zagrożeniem dla soi może być wspomniana wyżej zgnilizna twardzikowa. Badano jej znaczenie dla soi. Jeśli wysyp zarodników wystąpi wcześnie - przed kwitnieniem, to może ona poważnie zagrozić uprawie soi. Może doprowadzić do 100-procentowych strat. W tej chwili mamy jeden zarejestrowany w soi fungicyd - Topsin M 500 SC.
Podobnie jak choroby, także szkodniki nie stanowią większego zagrożenia dla soi. W czasie 3 lat doświadczeń tylko raz była potrzeba zastosowania insektycydów. Zagrażać soi mogą śmietka kiełkówka, pluskwiaki i oprzędziki. Jednak problemem były inne szkodniki - gąsienice motyli - rusałki osetnika oraz wieczernicy szczawiówki. Zaobserwowano także podatność odmian na atak różnych szkodników w granicach od 5 do kilkunastu procent.

Ciecze jonowe w uprawie soi

Jednym z uczestników konsorcjum jest Politechnika Poznańska. W ramach projektu badano tam skuteczność zmodyfikowanych zapraw fungicydowych do postaci cieczy jonowych. Badano także aktywność biologiczną cieczy jonowych w opryskiwaniu.
Jedną z badanych zapraw był tebukonazol. Okazało się, że w postaci cieczy jonowej uszkadza on siewki soi. Dlatego sprawdzono także difenokonazol w formie cieczy jonowej (salicyniany i winiany difenokonazolu). Okazało się że ciecze jonowe substancji czynnych wykazują wyższą skuteczność.
Na Politechnice Poznańskiej prowadzono badania nad zastosowaniem cieczy jonowej do przedłużenie trwałości bakterii brodawkowych dodawanych do nasion soi. Niektóre z cieczy skutecznie przedłużają żywotność tych bakterii w szczepionce oraz na zaszczepionych nasionach. Cieczami takimi są np. azotan choliny czy azotan kanityny. Następnym krokiem będzie opracowanie formulacji środka do stosowania w praktyce.
Dodatkowo na Politechnice Poznańskiej sprawdzono czy zaprawy fungicydowe w fabrycznej formulacji nie zmniejszają aktywności bakterii brodawkowych. Okazało się, że zaprawy Vitavax 20 FS i Zaprawa Nasienna T na szczęście nie ograniczyły brodawkowania soi.

Czy soja jest opłacalna?

- Znaczącym, ponad 22-procentowym kosztem w uprawie soi jest materiał siewny. Nawozy w strukturze kosztów do niecałe 20% a herbicydy około 9% - powiedział prof. Tadeusz Praczyk komentując analize ekonomiczną uprawy soi w Kombinacje Kietrz. Całkowite koszty bezpośrednie w 2015 r. wynosiły tam ponad 3 tys. zł/ha. Próg opłacalności uprawy soi wyniósł wówczas około 14,7 dt/ha (w sytuacji jeśli są dopłaty). Przy niskich plonach w 2015 r., gdyby nie dopłaty, to uprawa soi byłaby nieopłacalna, gdyż wtedy plon opłacalności wynosi ponad 23 dt/ha. W 2016 r. gdy plony i ceny skupu były wyższe plon opłacalności wynosiła 13,1 dt/ha przy dopłatach i 22 dt/ha jeśli nie uwzględni się dopłat. Są to korzyści bezpośrednie nie uwzględniające dobrego stanowiska dla upraw następczych.
Natomiast w innym gospodarstwie należącym do Top Farms w  Głubczycach koszt uprawy soi w 2014 r. wynosił 2156,5 zł. Całkowity zysk wyniósł wówczas 1606 zł/ha z uwzględnieniem dopłat. Natomiast w 2016 r. zysk z uwzględnieniem płatności wyniósł 2287 zł. Był on dobry dzięki wysokiej cenie skupu 1550 zł/t. Plony wyniosły wtedy 2,6 t/ha.

W czasie podsumowania konferencji dyskutanci podnieśli problem opłacalności. Niestety uprawa soi ze względu na zawodność plonowania i niepewność ceny skupu opłaca się tylko w przypadku istnienia dopłat do roślin białkowych i materiału siewnego. Soja nie może być też włączona jako roślina proekologiczna do powierzchni greeningu (chyba że ktoś zrezygnuje w niej ze stosowania środków ochrony roślin).
Z drugiej strony wielkie zapotrzebowanie na olej i białko sojowe oraz deklaracja KE o konieczności pokrycia co najmniej 50% zapotrzebowania na białko śrutą pochodzącą z UE powinny z czasem przyczynić się do podniesienia cen surowca i poprawienia ekonomiki uprawy.
tcz
Tomasz Czubiński
Autor Artykułu:Tomasz Czubiński

redaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie ochrony, uprawy i nawożenia roślin

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
02. listopad 2024 14:19