Przyrodzie trzeba pomóc
Rolnicy zatem coraz częściej, szczególnie ci uprawiający rzepak, zwracają uwagę na owady pożyteczne, dzięki którym plony są stabilniejsze.– Jako pszczelarz współpracuję z kilkoma rolnikami, a swoje pasieki mam w województwie kujawsko-pomorskim i wielkopolskim. Razem z ojcem i dwoma braćmi utrzymujemy obecnie prawie 270 uli – rodzin pszczelich – mówi Marek Kuś z Nakła nad Notecią. W jego przypadku pszczoły to nie chwilowa moda, ale zajęcie traktowane z powagą, przechodzące z pokolenia na pokolenie. Okazuje się, że rodzinna pasieka ma wieloletnią historię. Już dziadkowie pana Marka zajmowali się pszczelarstwem. Wszystko zaczęło się w 1930 r. od parudziesięciu uli. Dziś działalność samej pasieki nie ogranicza się tylko do produkcji miodu. Odwiedzając Gospodarstwo Pasieczne Kuś można przekonać się, jak powstaje miód w specjalnie do tego celu przygotowanych ulach pokazowych.
Sporo chętnych na pszczoły
Do pana Marka zgłaszają się rolnicy, którzy chcą przy swojej plantacji rzepaku wystawić ule. Chętnych jest sporo. Kryterium wystawiania pasiek jest proste: pszczoły muszą być bezpieczne, by nikt samych uli nie zniszczył.– Zależy mi przede wszystkim na bezpieczeństwie moich pszczół. I nie chodzi nawet o możliwość ich wytrucia zabiegami chemicznymi, ale o przypadkowych wandali niszczących ule – mówi pszczelarz. Jak podkreśla, same ule mogą znajdować się nawet przy samej plantacji. Wtedy kwestia zabiegów wykonywanych w rzepaku podczas jego kwitnienia jest ściśle ustalana z rolnikiem.
Więcej o współpracy pszczelarzy i rolników przeczytasz w kwietniowym „top agrar Polska” od strony 106.
jd, fot. Daleszyński