Aby ratować istniejące zapasy po zimie, których jeszcze nie ubywa tak intensywnie przez parowanie, trzeba jak najszybciej wjechać na pola z włóką. Zabieg ten przerywa przestwory kapilarne gleby, odcinając drogę utraty wody podsiąkającej do powierzchni. Włókowanie jest też uprawką, która wyrównuje pole, co jest korzystne zwłaszcza dla siewów i wschodów buraka czy zbóż jarych, ułatwia ponadto późniejsze prace polowe, np. opryskiwanie plantacji, a ostatecznie także kombajnowy zbiór.
W większości województw w Polsce panuje susza. Obecnie, w miejscach, gdzie zazwyczaj zimą tworzyły się zastoiska wodne lub gdzie grunt był mocno podmokły, można bez problemu wjechać ciężkim sprzętem i wykonać zabieg włókowania lub rozsiać nawozy. W wielu przypadkach nie trzeba nawet korzystać z kół bliźniaczych w traktorach, choć wiadomo, że im mniejsza powierzchnia ugniatania gleby, tym lepiej dla prawidłowego rozwoju ozimych i jarych upraw.
Prognozy długoterminowe w ciągu najbliższego tygodnia nie przewidują znaczących opadów deszczu, co sprzyjać będzie pracom polowym. Jednak niedobór wody w glebie, bardziej niż jej niska temperatura, może niekorzystnie wpłynąć na kiełkowanie roślin jarych i dokrzewianie roślin ozimych. Praktyka pokazuje, że przyroda nie lubi próżni i prędzej lub później odda uprawom opady deszczu. Istotne jednak, w której fazie wegetacji roślin to nastąpi. Czy wówczas kiedy będą one w fazach krytycznych, czy kiedy zapotrzebowanie będzie niewielkie, a wówczas nadmiar wody na polach przyniesie tylko negatywne skutki dla roślin.
bie, bcz
Fot. Walerowska