StoryEditor

Rolnictwo jutra - technologia 4.0 - to wybór czy konieczność?

Pod tym hasłem odbyła się w Gdańsku konferencja organizowana przez firmę dystrybucyjno-doradczą Procam oraz producenta maszyn Horsch.

27.01.2025., 12:36h

Konferencję rozpoczęło wystąpienie Theodora Leeba z Horsch, konstruktora nowoczesnych opryskiwaczy (firma Leeb weszła w skład Horscha).

– Polska jest dla nas bardzo ważnym rynkiem. Pierwsze opryskiwacze sprzedaliśmy tutaj w 2005 r. Był to wówczas m.in. największy opryskiwacz samojedny na świecie o zbiorniku na ciecz o pojemności 8 tys. l – powiedział Theodor Leeb z firmy Horcsh Leeb. Dodał, że firma obecnie ma największe w Europie portfolio i obroty w dziedzinie techniki opryskiwania. Sukces ten możliwy był dzięki ciągłemu badaniu i poprawie takich parametrów jak wydajność i efektywność zastosowanych ś.o.r. – Jest to konieczne, ponieważ mamy do czynienia z redukcją dostępnych substancji czynnych ś.o.r. – skwitował Leeb.

image
Rolnictwo jutra - technologia 4.0 - to wybór czy konieczność? uczestnicy
FOTO: Tomasz Czubiński

Rozwojowi firmy nie przeszkadza ogólnoeuropejski trend odchodzenia od chemicznych środków ochrony roślin. Wręcz przeciwnie – stymuluje to do badań nad precyzyjnym aplikowaniem ś.o.r.

– Mimo odrzucenia przez KE w listopadzie 2023 r. restrykcyjnych założeń Europejskiego Zielonego Ładu, które mówiły m.in. o redukcji zużycia chemicznych ś.o.r. o 50% i wprowadzeniu 25% upraw ekologicznych, to w Niemczech sytuacja zaostrzyła się. Rząd utrzymał redukcję chemii, a uprawy ekologiczne zwiększył do 30%. Jednak idą wybory i wątpię, że po nich cele te zostaną utrzymane – dodał Theodor Leeb.

Alternatywą dla chemicznych ś.o.r. są według niego preparaty biologiczne. Te także trzeba najczęściej stosować za pomocą opryskiwacza. Mówił, że np. w Brazylii, biologiczne środki są produkowane bezpośrednio w wielkich gospodarstwach. W firmie także robili badania w gospodarstwie w Czechach. – Wstępne wyniki są obiecujące, ale jeszcze jest za mało danych, a przede wszystkim nie wiadomo do końca jak działają środki biologiczne – uważa Leeb.

Zabiegi pasowe

- Inną odpowiedzią na konieczność redukcji zużycia ś.o.r. są opryski pasowe. Co ważne, technologia taka możliwa jest przy użyciu klasycznego opryskiwacza do opryskiwania powierzchniowego. Przykładowo w buraku sprawdza się technologia, w której oddzielnie robi się zabieg w międzyrzędziach środkiem bardziej agresywnym wobec buraka, a w odrębnym zabiegu na rzędy z burakami – tłumaczył Leeb. Warunkiem jest idealne prowadzenie belki i precyzyjna praca. Jest to tym trudniejsze, im szersza belka opryskiwacza.

Także w czasie siewu maszyna także musi idealnie siać według dokładnego sygnału GPS. Ekspert z Niemiec dodał, że technika opryskiwania pasowego możliwa jest z wykorzystaniem kamer. Zauważył jednak, że w buraku na uwrociach, lepiej jest stosować opryskiwanie cało powierzchniowe. Dodatkowo zwrócił uwagę na dobór rozpylaczy.

– Do opryskiwań pasowych można także wykorzystywać rozpylacze asymetryczne, które kierują ciecz precyzyjnie na rząd roślin lub w razie potrzeby obok niego – radził Leeb. Warto tutaj zauważyć, że technologia pasowa ma zastosowanie tylko w uprawach szeroko rzędowych. W tym celu uprawy tradycyjnie siane w łanie (w wąskie rzędy), można adaptować do siewu szeroko rzędowego. Dlatego Leeb zaleca siew rzepaku w rzędy co 45–50 cm.

Kolejnym sposobem na sprostanie wymogom zmniejszania zużycia chemii w rolnictwie są zabiegi punktowe. Jest to rozwinięcie idei zabiegów pasowych. Poza tym metoda ta sprawdzać się może w uprawach łanowych.

Nie wszystkie kamery idealne

– W 2019 r. na Agritechnice była specjalna hala prezentująca ideę opryskiwań punktowych. Firmy pokazywały tam wówczas kamery, drony i roboty. Chcieliśmy zacząć współpracę z którąś z nich pod względem technologii kamer. Jedna z firm oferowała rozpoznawanie chwastów wielkości paznokcia z odległości 20 m. Budziło to moje wątpliwości, bo chwasty szukane z tej perspektywy mogą ukrywać się za bryłami gleby. Inna firma oferowała system kamer na belce. Ale dla belki 36 m ich cena wynosiła 100 tys. euro. Było to stanowczo za drogo. W końcu podjęliśmy współpracę z trzecią z firm, która oferuje system rozpoznawania tego co zielone na polu – wspominał Leeb. Dodał, że rozwiązanie to funkcjonuje na rynku od 20 lat, ale w klimacie suchym do odchwaszczania pogłównego. Tam chwastów pojawia się mało i zabieg ma jedynie funkcję korekcyjną.

System zabiegów punktowych na chwasty musi umieć rozróżnić roślinę uprawną od chwastów. Działać może dwiema metodami: offline, czyli nad polem lata dron, rozpoznaje chwasty, tworzy mapę aplikacyjną. Drugi sposób, czyli online, wymaga kamer zamontowanych na belce.

Tylko na rzadkie chwasty

– Skuteczność redukcji ś.o.r. przy pomocy zabiegów punktowych zależy od tego jaki jest najmniejszy punkt, na który stosowana jest ciecz robocza. Zwykle jest to 50x50 cm, czyli 0,25 m kw. Efektywność ta zależy też od liczby chwastów na polu. Jeśli są one gęsto, np. co kilkadziesiąt centymetrów, to idea zabiegu punktowego mija się z celem, bo zabieg jest robiony na całej powierzchni. Opryskiwanie punktowe ma sens tylko gdy chwasty są rzadko rozmieszczone oraz tylko w zabiegach nalistnych – tłumaczył Leeb.

Mankamentem w zabiegach punktowych są jeszcze bezwładność belki – im szersza, tym jest ona większa. Kolejny problem, to konieczność mniejszych prędkości roboczych, aby zapobiegać wahaniom belki. Znaczenie ma też pora dnia, gdyż chwasty inaczej ustawiają liście do słońca i kamera nie zawsze sprawnie je rozpoznaje.

– W firmie staraliśmy się wykorzystać do rozpoznawania chwastów sztuczną inteligencję. Początkowo wyniki były rozczarowujące, ponieważ wykorzystano zbyt mało zdjęć małych buraków i system słabo je rozpoznawał. Dopiero gdy użyto znacznie większej liczby zdjęć buraków, uzyskaliśmy rezultaty, które można rozwijać dalej – wspominał konstruktor opryskiwaczy. Wskazał także na różnice między systemami offline i online.

- System offline działa, ale warunkiem jest wykonanie zdjęć w tym samym dniu co zabieg oraz precyzja GPS. Dotyczyć ona musi trzech elementów: drona, ciągnika i belki opryskiwacza. Muszą to być parametry na najwyższym poziomie.

Wymagania do opryskiwań punktowych w systemie online to:

  • rozpylacze, które mają zdolność do szybkiego włączania i wyłączania podawania cieczy;
  • system GPS RTK dla procesorów offiline
  • wyjątkowo szybka regulacja ciśnienia opryskiwacza – pompa musi reagować błyskawicznie,
  • do tego konieczna jest czystość opryskiwacza, gdyż zapchane filtry opóźniają działanie systemu.

Co nowego w rozsiewaczach?

Naprzeciw wymaganiom redukcji ś.or. i nawozów firma wychodzi także z rozsiewaczami nawozów do precyzyjnego stosowania tych ostatnich.

- Pracujemy nad rozwojem segmentu rozsiewaczy nawozów wyposażonych w belki polowe. Pierwsze maszyny opracowaliśmy już w 1994 r. W obecnie rozwijanych, na belce polowej o szerokości 36 metrów, jest 12 sekcji precyzyjnego dawkowania nawozów, czyli mamy sekcje co 3 m. Możemy także zrobić belkę do 48 m – mówił Leeb. Zaletą tego typu rozsiewaczy jest niezależność od wiatru przy dużych szerokościach oraz brak wpływu jakości nawozu (grubości granul). Mają one także system zapewniający spełnienie rygorystycznych w Niemczech przepisów o zabiegach brzegowych. Są tam ściśle sprawdzane normy, według których, od np. cieków wodnych trzeba zachować strefę buforową. Rozsiewacz z technologią zabiegów brzegowych umożliwia bliższe stosowanie nawozów.

Chwasty coraz odporniejsze

W kolejnym wystąpieniu podczas konferencji Procam o rolnictwie jutra głos zabrał dr hab. Łukasz Sobiech, prof. UP w Poznaniu.

– Na świecie udowodniono odporność chwastów na 168 substancji czynnych. Co ciekawe, najwięcej gatunków uodpornionych jest tam, gdzie powszechne są uprawy GMO, zatem dotyczą one glifosatu – mówił prof. Sobiech. Stwarza to kolosalny problem dla rolników – czym zwalczać uodpornione superchwasty. Kłopot potęguje się, ponieważ mamy do czynienia często z odpornością jednego gatunku na kilka mechanizmów działania. Tymczasem substancji, a zatem mechanizmów, nie przybywa.

– Nie możemy spowiadać się opracowania w najbliższych latach nowych substancji herbicydowych, a ponadto z każdym rokiem wycofywane są kolejne. Wniosek płynie stąd taki, że aby utrzymać efektywność uprawy, trzeba inaczej podejść do zwalczania chwastów – dodał ekspert z UP w Poznaniu.

image
dr hab. Łukasz Sobiech, prof. UP w Poznaniu
FOTO: Tomasz Czubiński

– W Polsce stwierdzono 25 gatunków chwastów odpornych na choćby jeden mechanizm działania. Największe ryzyko na naszych polach dotyczy odporności na mechanizm inhibitorów ALS, czyli sulfonylomoczników. Nie oznacza to jednak, że tych środków w ogóle nie można stosować – mówił prof. Sobiech. Jednym ze sposobów zapobiegania odporności i utrzymania skuteczności jest dobór warunków podczas zabiegu. Przykładowo zabieg poranny pozwala na wyższą skuteczność, ale wtedy rośnie wrażliwość roślin uprawnych. Dlatego trzeba wtedy stosować herbicydy, na które roślina uprawna wykazuje największą odporność. Warto dodawać także adiuwanty, ale to także stwarza ryzyko dla upraw. Trzeba też zwracać uwagę na pH cieczy roboczej. Przykładowo dla metsulfuronu pH 5 pozwala na wyższą skuteczność, ale przy jednoczesnym dodatku powierzchniowo czynnego surfaktantu.

– Jednym ze sposobów zmniejszenia ryzyka powstawania odporności chwastów jest stosowanie herbicydów na małe rośliny, czyli w fazie siewek – radzi prof. Sobiech. Dodał, że trzeba będzie także wrócić do prawidłowego zmianowania, kiedy to uprawia się gatunki, w których można stosować herbicydy o innych mechanizmach działania. Konieczne czasem jest stosowanie intensywnych zabiegów uprawowych, jak np. powrót do orki.

Sposoby na mniejsze dawki nawozów

Ograniczenie nawożenia jest jednym z elementów Europejskiego Zielonego Ładu, ale także ekonomiki gospodarstw. O możliwościach w tej kwestii przekonywali eksperci z Procam.

– Według wyliczeń naszej firmy, w ostatnich latach nawożenie stanowi 46% kosztów uprawy pszenicy, a ochrona roślin to tylko 16%. Podobne wartości dotyczą rzepaku – mówił dr Dariusz Wyczling z firmy Procam. Dlatego według niego oszczędności można szukać m.in. na nawożeniu mineralnym. Do tego jednak konieczne są analizy gleby oraz wsparcie nawożenia satelitą. Wskazał też na technologię hybrydową ProCam, w której oprócz nawozów stosuje się preparaty mikrobiologiczne.

image
dr Dariusz Wyczling z firmy Procam
FOTO: Tomasz Czubiński

– Zrobiliśmy ponad 300 prób w różnych uprawach z preparatem FosfoPower. Obniżaliśmy nawożenie fosforem o 20 kg/ha w rzepaku i o 15 kg/ha w pszenicy ozimej. Mimo obniżki nawożenia plony wzrosły o 540 kg/ha rzepaku i 600 kg/ha pszenicy – tłumaczył dr Wyczling.

– Hybrydowa technologia nawożenia, mimo ograniczenia nawożenia fosforem i potasem, pozwoliła na zwiększenie zasobności tych składników w glebie. To efekt działania mikroorganizmów zawartych w preparatach FosfoPower i ReVital – mówił Michał Jędrzejewski z firmy ProCam.

image
Michał Jędrzejewski z firmy ProCam
FOTO: Tomasz Czubiński

Zaprzęgnięcie mikrobiologii do rolnictwa możliwe jest także w ochronie roślin.

– Biologiczne rozwiązania, jak np. BaktoTarcza, które uzupełniają ochronę fungicydową nie ustępują skuteczności najlepszym rozwiązaniom opartym wyłącznie na środkach chemicznych. To dobre rozwiązania w strategii zapobiegania odporności patogenów grzybowych – mówił dr Wyczling.

Skuteczność biologicznej ochrony, podobnie jak chemicznej będzie tym lepsza, im zabieg jest wykonywany bliżej terminu największego zagrożenia czy wrażliwości agrofagów. Do tego konieczne są narzędzia sygnalizacyjne.

– Rolnictwo 4.0 to także zaawansowana sygnalizacja, jak żółte naczynia, pułapki świetlne, feromonowe itd. Bez tego skuteczność zabiegów spada o 20–30%. W firmie Pocam pracujemy nad sygnalizacją 4.0 w oparciu o 600 stacji meteo. Na ich podstawie budujemy centrum monitoringu. Będzie ono generowało gotowe raporty z zaleceniami wysyłanymi na e-mail lub WhatsApp rolników. Skupiać będziemy się w rzepaku na suchej zgniliźnie kapustnych, zgniliźnie twardzikowej, śmietce kapuścianej i słodyszku rzepakowym, w pszenicy na fuzariozach, septoriozie paskowanej liści, brunatnej plamistości liści, rdzach brunatnej i żółtej oraz na mszycach zbożowych. Monitorować będziemy także buraka cukrowego pod katem chwościka buraka oraz kukurydzę w celu konieczności zabiegów na omacnicę prosowiankę – tłumaczyli eksperci z Procam. W ciągu dwóch lat firma ma być gotowa w tej kwestii.

tcz

Tomasz Czubiński
Autor Artykułu:Tomasz Czubiński

redaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie ochrony, uprawy i nawożenia roślin

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
29. styczeń 2025 00:01