Wprawdzie kukurydza ziarnowa jeszcze stoi w większości regionów kraju na pniu, a przeznaczona na kiszonkę jeszcze nie wszędzie jest zebrana, jednak z całą pewnością można powiedzieć, że nie był to najlepszy sezon dla kukurydzy.
Chłodna i mokra wiosna, której w niektórych rejonach towarzyszyły przymrozki spowodowała opóźnienie w kiełkowaniu i wschodach roślin. Producenci i doradcy mówili o opóźnieniu wegetacji o około 2 tygodnie. W okresie kwitnienia warunki się poprawiły – zrobiło się ciepło i kukurydza ewidentnie odżyła, jednak bardzo mokre lato oraz lokalne nawałnice i gradobicia poczyniły w niej sporo szkód.
Nie próżnowała także omacnica prosowianka, która na dobre już rozpanoszyła się w całym kraju. Uszkadza ona kukurydzę nawet w północnych regionach, gdzie jeszcze do niedawna wydawać by się mogło, że jest dla niej za zimno. A jednak nie, ponieważ bardzo szybko się zaadaptowała do tamtejszych chłodniejszych warunków. Jeśli w danym rejonie omacnica się pojawiła, na pewno musimy się liczyć z tym, że co roku w mniejszym lub większym natężeniu będzie występować.
Dlaczego mówimy o zwalczaniu omacnicy prosowianki w zasadzie już po zbiorze kukurydzy? Wynika to z cyklu rozwojowego tego szkodnika. Wyrośnięte gąsienice aktywnie poszukują miejsca zimowania, wgryzając się często do nasadowych części roślin. Formą zimującą są gąsienice ostatniego stadium, znajdujące się w resztkach pożniwnych kukurydzy. Przed nami jest bardzo ważny etap w zwalczaniu omacnicy – ponieważ przychodzi czas na niszczenie właśnie zimujących gąsienic.
Więcej informacji znajdziecie w najbliższym numerze „top agrar Polska” (10/2017) na str. 84–86.
mwal
StoryEditor
Rozdrobnione ściernisko to mniej larw omacnicy
Kończy się wegetacja kukurydzy, ale tak naprawdę zaczyna się jeden z najważniejszych etapów zwalczania omacnicy prosowianki. Teraz ważne jest, aby szczególną opieką „otoczyć” ścierniska po kukurydzy – zwłaszcza po ziarnowej.