– Woda w glebie trzymana jest z siłą nawet 31 atmosfer, a rośliną, która jest w stanie pobrać tak mocno związaną wodę, jest kukurydza. Wytwarza ona siłę ssącą na poziomie właśnie ok. 30 atmosfer, na drugim miejscu jest jęczmień z wynikiem 16–17 atmosfer – mówił dr hab. Bartłomiej Glina, prof. UP w Poznaniu. Najgorzej pod tym względem wypadają okopowe i warzywa, dlatego przy niższej dostępności wody trzeba je deszczować dla podniesienia plonowania.
Najcenniejsza w glebie jest woda kapilarna znajdująca się w kapilarach. Na glebach gliniastych stanowić ona może do ok. 52%, natomiast w przypadku gleby piaskowej jest to do 35%.
Ile waży gleba?
W naszym kraju najczęściej występuje gleba scharakteryzowana jako piasek gliniasty lekki, którego gęstość wynosi 1,46 g/cm3. Oznacza to, że warstwa orna na hektarze waży 4,38 tys. t. Na podstawie tych danych oraz informacji o zawartości poszczególnych składników możemy bardzo precyzyjnie określić, ile poszczególnych pierwiastków mamy w glebie.
Najważniejsze narzędzie uprawowe
Celem efektywnej uprawy gleby jest doprowadzenie jej do takiej struktury, przy której rośliny będą mogły budować głęboko sięgający system korzeniowy, a sama gleba utrzymywać wodę w ilościach potrzebnych roślinom.
– Dlatego też tak ważne jest dbanie o strukturę gleby. Możemy ją bardzo łatwo sprawdzić najważniejszym narzędziem, jakim jest szpadel. Sprawdzanie profilu przy jego użyciu jest szybkie i pozwala precyzyjnie określić, co się dzieje ze strukturą naszej gleby – mówił Maximilian Rüdt z N.U. Agrar.
Dla struktury niekorzystne są częste przejazdy po polu, a koleiny są bardzo dobrze widoczne z góry. W zagęszczonej glebie rośliny dużo gorzej się rozwijają, zatem i plonują niżej.
– Jeśli zagęszczenie gleby mamy np. na głębokości 25 cm, to następny zabieg uprawowy powinniśmy wykonać na 30 cm. Pamiętajmy, że taka uprawa, np. w zbyt wilgotnych warunkach powoduje zagęszczenia, które trzeba będzie likwidować ponownie głębszą uprawą. Tym sposobem możemy dojść do ściany, bo nieskończenie głęboko nie da się uprawiać – mówił Rüdt.
Orać co roku?
– Często warto zaorać pole po zbożach lub kukurydzy na ziarno, jeśli mamy zasiać ponownie zboże. Po burakach czy rzepaku wystarczy spulchnić głęboko wąskimi redlicami. Pasowa uprawa sprawdzi się pod rzepak, soję, buraki czy kukurydzę. Przed tą uprawą warto spulchnić glebę na całej powierzchni na 15 cm. Z pługa nie możemy rezygnować na bardzo lekkich glebach o bardzo niskiej zawartości części ilastych. Szybko osiadają i stają się bardzo twarde, zatem wymagają spulchniania – mówił doradca. Okresowe nadmiary wody także zagęszczają glebę, co powoduje przemieszczanie się części ilastych w głąb profilu. Orka przywraca je do profilu.
Jeśli z kolei będziemy zbyt głęboko spulchniać bez zagęszczania gleby wałem, to w profilu powstaną obszary rozluźnione, które spowodują, że korzenie roślin nie będą w nich rosły, czyli nie w głąb, ale na boki. To oznacza m.in. gorsze pobieranie wody i składników.
Jak postępować z glebą?
Przede wszystkim przy spulchnianiu trzeba glebę ponownie zagęszczać. Gleby ciężkie, mające tendencje do zbrylania trzeba uprawiać wieloetapowo i na różne głębokości, żeby nie dopuścić do powstawania brył na powierzchni. Trzeba też dobrze wymieszać resztki z glebą – każdą tonę resztek czy słomy na 2 cm.
Coraz częściej przy ekstremach pogodowych na jakości cierpi struktura gleby. Wynika to np. z faktu, że często jesienią mamy bardzo silne opady deszczu, które psują nam ustabilizowaną wcześniej strukturę gleby. Po opadach gleba gubi swoją strukturę, ale receptą na to mogą być same korzenie roślin, chociażby międzyplonów. Rośliny są w stanie zatrzymać siłę uderzeniową deszczu, dzięki czemu erozja gleby jest mniejsza. Międzyplony jednak nie naprawiają struktury gleby, a jedynie ją stabilizują, zarówna złą, jak i dobrą.
Ochrona nie musi być trudniejsza
– W ostatnich latach wycofano wiele cennych substancji. Ich brak jednak nie musi oznaczać, że z ochroną roślin nie damy sobie rady. Pojawiają się nowe molekuły, jak w ostatnich latach odchwaszczająca Arylex, grzybobójcza Inatreq, a najnowsze to chwastobójcza Rinskor dedykowana burakom cukrowym, która zarejestrowana jest przeciwko chwastom dwuliściennym – mówił Paweł Talbierz z Corteva Agriscience. Podkreślił jednak, że rozwiązania chemiczne muszą być wspomagane agrotechniką, czyli np. wyborem najnowszych odmian z odpornościami na uciążliwe patogeny i agrofagi, dbaniem o uprawę gleby czy stosowanie tych najnowszych, biologicznych rozwiązań. Wymienił tu m.in. bakterie azotowe asymilujące azot z powietrza czy preparaty mikoryzowe, które mogą wspomagać korzenie, np. preparat Resid MG.
Postawić na mikroorganizmy
Dr Robert Chrzanowski z Agrosimex mówił o wykorzystaniu mikroorganizmów w ochronie roślin, a konkretnie grzybów w preparacie Polygreen Fungicide WP. Może on być skutecznym narzędziem w ograniczaniu np. werticiliozy, która nabiera coraz większego znaczenia.
– Warto zwrócić uwagę na wykorzystanie miedzi i siarki, które mają właściwości fungistatyczne. Wykorzystać możemy chociażby preparat Remedy Complex. Oprócz uzupełniania w roślinach tych składników stymuluje też mechanizmy obronne roślin. Miedź w produkcie ma postać heptaglukonianu – mówił przedstawiciel Agrosimex.
W uprawie można wykorzystać także inne substancje, jak np. potas w postaci nirtofenolanu w produkcie StimEfekt. Ten stymulator wzrostu ma skutecznie chronić rośliny przed stresem abiotycznym, np. przymrozkami.
Regulować z głową
Regulatory wzrostu to nie najmłodsze już substancje na rynku. Najwcześniej na rynku pojawił się chlorek chlormekwatu CCC. Regulatory działają na hormony roślinne, czyli auksyny, cytokininy, gibereliny oraz etylen. Auksyny odpowiadają za dominację pędu wierzchołkowego, a działa na nie właśnie CCC. W zbożach można go stosować już w fazie krzewienia dla polepszenia obsady źdźbeł. Trineksapak z kolei wpływa silnie szczególnie na młode pędy i one są w związku z tym silniej tłumione. Proheksadion ma słabsze działanie niż CCC, działa podobnie jak trineksapak. Etefon z kolei przyspiesza przemieszczanie się asymilatów do organów generatywnych, więc potocznie mów się, że przyspiesza starzenie się roślin.
Kiedy nie stosować?
– Regulatorów nie powinniśmy stosować w tzw. wielkim okresie, czyli w fazie od BBCH 32 do 37. Wtedy następuje intensywne wydłużanie kłosa, więc zaczynający działaj w tym czasie w roślinie regulator powoduje zbicie pięterek w kłosie. Jeśli w tym czasie wystąpi przymrozek, to niemal pewne mamy uszkodzenia kłosa obniżające plon – mówił prof. Hansgeorg Schönberger z N.U. Agrar.
Warto pamiętać, że np. promieniowanie słoneczne wzmacnia działanie CCC. Jeśli po zabiegu spodziewana jest słoneczna pogoda, powinniśmy obniżyć dawkę regulatora o 20%. Także na terenach położonych wyżej mamy większe promieniowanie, więc na polach na nich położonych powinniśmy zmniejszać dawkę CCC o 10% na każde 100 m wysokości powyżej 200 m n.p.m. Dawkę zmniejszamy też, gdy jest zbyt sucho. Przy polowej pojemności wodnej na poziomie 35% i niższej regulatorów na bazie CCC w ogóle nie powinniśmy stosować. Trineksapak jeszcze silniej reaguje na promieniowanie i jego dawkę w zależności od wysokości należy zmniejszać o 20% na każde 100 m.
Etefon na starzenie
To substancja, która przyspiesza przemieszczanie asymilatów w roślinie. Jeśli go stosujemy, to na tydzień przed i tydzień po zabiegu tą substancją nie powinniśmy stosować herbicydów. Jeśli okazałoby się np. że do skracania zostaje nam już tylko etefon, to jego działanie można wzmocnić miedzią lub borem. Etefon nie powinien podczas zabiegu trafić na kłosy, bo może spowodować, że kwiatki nie będą płodne.
Wiosna tuż tuż…
– Tej wiosny czekają nas poprawki herbicydowe na niektórych plantacjach i na nich trzeba będzie szczególnie uważać, zwłaszcza jeśli planujemy zastosować inhibitory ALS czy herbicydy z grupy regulatorów wzrostu – mówił Leszek Dryjański z N.U. Agrar.
Podkreślił, że regulator zastosowany w złym terminie potrafi skrócić kłos pszenicy o 2 pięterka, a to oznacza zmniejszenie plonu o 20%. W jęczmieniu może dojść do zatrzymania kłosa w pochwie liściowej liścia flagowego lub, co jest mniej dotkliwe dla plonu, redukcja ości, które w tym gatunku również odpowiadają za produkcję asymilatów. Doradca dodał, że nawet samo wymieszanie regulatora z tebukonazolem w zabiegu T1 może zakłócić wzrost zarówno kłosa, jaki i liścia flagowego, jeśli dodatkowo wystąpią niesprzyjające działaniu substancji warunki.
Revysol także na kłos
– W tym sezonie proponujemy nasze nowe rozwiązanie do ochrony kłosa zbóż zawierające mefentriflukonazol w mieszaninie z protiokonazolem w preparacie Osiris Revy. Produkt ma rejestrację we wszystkich zbożach. Zwalcza septoriozę, rdze i fuzariozy kłosa. Szerokie spektrum działania umożliwia zwalczanie niemal wszystkich chorób zbóż – mówił dr Witold Łykowski z firmy BASF.
Preparat ma być szybko pobierany przez rośliny i być odporny na niekorzystne działanie promieni UV. To dzięki formulacji, która zawsze będzie dawała lepszy efekt niż tworzenie własnych mieszanin zbiornikowych, co podkreślał przedstawiciel BASF. Preparat ma rejestrację w dawce 1,25–1,5 l/ha i mimo szerokiego spektrum zwalczania chorób jest dedykowany do zabiegu T3, czyli na kłos.
Autonomia na polu
– Przyszłościowe rozwiązania w ciągnikach to specjalne czujniki, które sprawiają, że ciągnik może się poruszać na polu w sposób całkowicie autonomiczny. Na ostatniej Agritechnice pokazaliśmy już takie rozwiązanie o nazwie Claas Autonomy Connect –mówił Krzysztof Gomolla z Claas Polska.
Na pytanie, czy uczestnicy naszego seminarium widzą n swoich polach takie ciągniki, większość z nich odpowiedziała, że tak. Pomysłem Claas jest to, żeby doposażyć klasyczny ciągnik w rozwiązania autonomiczne, który może być oczywiście również obsługiwany przez operatora. W odpowiednie czujniki można wyposażyć też maszynę towarzyszącą ciągnikowi autonomicznemu. Mogą one monitorować np. zapychanie się maszyn uprawowych czy np. ścinanie się śrubowych zabezpieczeń.
– Nad autonomicznym ciągnikiem mamy oczywiście stały nadzór, a po zakończonej pracy możemy szybko przygotować raport z wykonanych zadań – mówił przedstawiciel Claas.