Skażenie mikrobiologiczne gleb
Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Zwykle zalanie wodą powodziową w górnym odcinku rzek nie niesie zagrożenia sanitarnego, gdyż woda taka nie miała większego kontaktu ze ściekami bytowymi. Nawet jeśli było to punktowe zalanie np. szamba, to woda silnie rozrzedza zabrane bakterie, w tym chorobotwórcze. Jeżeli dostaną się one w stanie rozrzedzonym na glebę, zostają szybko uśmiercone przez warunki i lokalne mikroorganizmy.
Gorzej, gdy woda powodziowa przejdzie przez większe oczyszczalnie ścieków i tereny zurbanizowane i przemysłowe. Tutaj jest ryzyko naniesienia na glebę większej ilości mikroorganizmów chorobotwórczych. Jest też ryzyko, że woda zabrała z terenów przemysłowych szkodliwe substancje, np. metale ciężkie, np. z cynkowni, oleje, szczególnie przepracowane. W takich przypadkach można postępować jak podczas stosowania osadów ściekowych na pola, czyli pobrać próbki gleby i oddać je do analizy na obecność substancji szkodliwych i mikroorganizmów chorobotwórczych. Na takim polu nie powinniśmy też w najbliższym sezonie uprawiać roślin do bezpośredniego spożycia, np. warzyw.
Ryzyko fitosanitarne
Jest jeszcze kwestia ryzyka fitosanitarnego. Z wodą przenoszą się niektóre patogeny roślin, w tym szczególnie bakterie i fitoplazmy. Największe zagrożenie stanowi śluzak ziemniaka, ale ten na szczęście w Polsce nie występuje. Przy wolno płynącej wodzie jest ryzyko przeniesienia bakterii powodujących bakteriozę pierścieniową, czyli jak śluzak – organizmu kwarantannowego. Przepłynąć mogą też różne bakterie powodujące zgnilizny. Ponadto zalana gleba pozbawiona powietrza to doskonałe środowisko do ich rozwoju.
Fot: Szymon Śliwiński
Ten artykuł pochodzi z wydania top agrar Polska 10/2024
czytaj więcej