Przykładem są regiony w północnej części woj. mazowieckiego. Jak informuje nas nasz Czytelnik jego uprawy już zaczynają odczuwać braki wody. Na lżejszych stanowiskach za zbożami ozimymi końcówki liści zaczynają przebarwiać się na żółto. Sporym utrudnieniem jest organizacja zabiegów w okresie bezdeszczowym. Stosowane nawozy mineralne nie rozpuszczają się i ich działanie opóźnia się. Herbicydy doglebowe zastosowane w kukurydzy, burakach czy roślinach strączkowych nie działają w pełni lub w ogóle. Na niektórych stanowiskach ze zbożami susza uwydatnia niski odczyn gleby – rośliny placowo żółkną i wyhamowują rozwój. To spory problem, bo nie ma na niego gotowej recepty.
Sytuację pogarsza fakt, że rezerwy wody glebowej zostały poważnie nadszarpnięte przez zeszłoroczną suszę. Nie zostały one uzupełnione zimą przez śnieg czy opady deszczu. Lokalnie padające deszcze nie są w stanie nadrobić zaległości. Poza tym padają one intensywnie, ale krótko i do tego na niewielkim obszarze.
Skutki braku opadów wiosennych w tym roku mogą okazać się dużo gorsze niż w poprzednim sezonie.
jd, fot. Daleszyński