– Zaczęło się wiele lat temu od organizowania w gospodarstwie tzw. dni otwartych drzwi. Goście zwiedzali gospodarstwo, a potem sami mi zasugerowali prowadzenie zorganizowanych szkoleń – relacjonuje nasz rozmówca. My trafiliśmy na prawie 50-osobową grupę właścicieli kilkusethektarowych gospodarstw z południa Wielkopolski i północy woj. dolnośląskiego.
Połączone systemy
Gryn od około 5–6 lat uprawia glebę w połączonym systemie uprawy wertykalnej (pionowej) z uprawą powierzchniową (ultrapłytką). Wcześniej prowadził ją w systemie uproszczonym, potem przeszedł na uprawę pasową. System ten sprawdził się szczególnie w ostatnich 3 ekstremalnie suchych latach, kiedy rolnik uzyskiwał przeciętnie ponad 9 t/ha pszenicy i 4,5 t/ha rzepaku. Rolnik od najmłodszych lat konstruował i samodzielnie wytwarzał od podstaw na swoje potrzeby sprzęt do uprawy lub przerabiał fabryczny. Służył on głównie do konserwującej uprawy roli.
– Pierwszą maszyną był ciężki kultywator 3-belkowy, wykonany z bratem w 1993 r. Pomysły wynikają z potrzeby, kiedy rynek nie oferuje danego zestawu – deklaruje Gryn. Całe gospodarstwo spięte jest systemem informatycznym. Uczniowie szkół średnich uczą się mapowania pół systemem GPS, mapowania wydatków cieczy przy zabiegach. Takim specjalistycznym sprzętem nie dysponują ich macierzyste placówki, podobnie jak wyższe uczelnie.
– Wiedza tam przekazywana jest opóźniona o kilka dekad, nijak nie przystaje do współczesności, a szczególnie ta praktyczna – uważa Gryn, który przez ostatnie lata zaprojektowanymi i wykonanymi maszynami doprowadził swoje gleby do stanu, że system korzeniowy pszenicy osiąga głębokość 1 m.
Nie ma podeszwy płużnej
Na takiej głębokości magazynuje się woda. Głęboki system korzeniowy z bioporami jest idealny na suszę i ulewy. Woda nie spływa z pól, lecz jest magazynowana poprzez wsiąkanie jej w głąb gleby. Zawiera mnóstwo bioporów utworzonych przez dżdżownice. Nawozy aplikowane są pneumatycznie pod wąskie redlice na głębokość poniżej 30 cm, by potem składniki mineralne systemem korzeniowym wyciągane były w górę. Niebagatelny wpływ na rozwój roślin ma napowietrzenie gleby na znacznej głębokości. Przy takim prowadzeniu gleby nie występuje podeszwa płużna.
– Zawsze taniej u kogoś podpatrzeć, by zastosować u siebie niż metodą prób i błędów dochodzić do tego samemu – kwitowali wizytę na Zamojszczyźnie uczestnicy wycieczki, którzy ostatni wieczór poświęcili na zwiedzanie miasta rodu Zamoyskich.
as