– O przygodzie naszej rodziny z rolnictwem mógłbym napisać książkę. Zajmowałem się już produkcją brojlerów, przetwarzaniem ziół, aż w końcu w 2012 r. podjąłem się zarządzania 430- hektarowym gospodarstwem, które niedawno przejąłem wraz z dziećmi – wspomina Jarosław Turowski.
W gospodarstwie tym kiedyś była produkcja trzody chlewnej, którą Turowscy postanowili wznowić i rozwijać. Obecnie produkują 10 800 szt. tuczników rocznie, a w przyszłości chcą tę produkcję potroić. W gospodarstwie tym wcześniej była uprawiana także rzodkiew oleista na nasiona, którą kontraktowano do Małopolskiej Hodowli Roślin.
– Jednego byłem pewien – na naszych słabych glebach na pszenicy jakościowej i rzepaku interesu nie zrobię. Postanowiliśmy się wyspecjalizować w produkcji nasiennej. Postawiliśmy przede wszystkim na trawy – mówi Jarosław Turowski.
Oprócz ponad 130 ha traw na nasiona uprawiają także około 40 ha rzodkwi oleistej na nasiona, a w przyszłości chcą produkować sadzeniaki. Na razie uprawiają 50 ha ziemniaków na cele skrobiowe.
– Siejemy dwie odmiany życicy wielokwiatowej, tj. Meroa i Fabio na powierzchni 77 ha. Od tego roku zdecydowaliśmy się na uprawę życicy wielokwiatowej westerwoldzkiej, odmiana Gonzales na nasiona, którą zasialiśmy na 55 ha – wylicza córka Jarosława Turowskiego – Magdalena.
W gospodarstwie Turowskich w strukturze zasiewów znajduje się także 55 ha łąk, które do tego roku byłe objęte programem rolnośrodowiskowym, który się już zakończył. Postanowili wspólnie, że dzięki podsiewom i nawożeniu przywrócą im produkcyjność, a z zebranej paszy postanowili robić sianokiszonkę i sprzedawać ją do oddalonej o ok. 25 km biogazowni.
– Życicę wielokwiatową wysiewamy jesienią – najpóźniej do 25 września, a jej zbiór przeprowadzamy w roku następnym. Natomiast życicę westerwoldzką wysiewa się i zbiera w jednym roku – jak np. zboże jare – wyjaśnia rolnik.
Więcej na temat technologii uprawy traw na nasiona i jej opłacalności przeczytacie w numerze 5/2017 od str. 128.