Bartłomiej Czekała: Panie Profesorze, chciałbym porozmawiać z Panem o tym, co w glebie jest ważne i dlaczego gleba jest ważna. Jak wiemy, powinniśmy czerpać informacje z wyników badań, żeby odpowiednio podejść do całej strategii uprawy różnych roślin w gospodarstwie. Możemy patrzeć na to z dwóch stron. Z jednej strony gleba jest wskaźnikiem tego, czego potrzebują rośliny zgodnie z wynikami i z ich analizą. Z drugiej strony często działamy tak, że widzimy objawy niedoboru składników lub chorób w łanie rośliny i leczymy je, zamiast zapobiegać przyczynom tych objawów. Jak należy podejść do tego problemu? Jaką strategię tworzyć w związku z tym, co się dzieje teraz w rolnictwie? Mamy do czynienia ze zmianami klimatu, zmianą strategii i wymaganiami środowiskowymi, które nakazują nam dbać o glebę i ograniczać stosowanie środków ochrony roślin czy nawozów sztucznych. Jak się na to zapatrywać w kontekście planowania pracy w gospodarstwie w najbliższych latach?
Witold Szczepaniak: Pan zadał bardzo szerokie pytanie, poruszając wiele aspektów niekoniecznie związanych z samą zasobnością gleby w składniki pokarmowe czy żyznością gleby. To jest bardziej holistyczne podejście do tematu. Natomiast powiem jedno: przede wszystkim tutaj wskazany jest zdrowy rozsądek z punktu widzenia rolnika. Co mam na myśli, mówiąc zdrowy rozsądek? Z jednej strony, jak Pan podkreślił, zmieniają się warunki zarówno pogodowe, jak i klimatyczne. To może być szerokie pojęcie, ale kto wie, może już to dotyczy klimatu nie tylko krótkich okresów czasu. Z drugiej strony zmieniają się też uwarunkowania prawne, które motywują a jednocześnie zmuszają rolnika do określonych działań. Chociażby w kontekście stosowania nawozów azotowych mamy rozporządzenie dotyczące terminów aplikacji tych nawozów.
Jesteśmy na Forum Rolnictwa Regeneratywnego, więc trzeba się temu bliżej przyjrzeć, w którym kierunku możemy czy powinniśmy podążać. I teraz kwestia jest tego typu, że jeśli patrzymy całościowo na rolnictwo regeneratywne, to większość fundamentów tego rolnictwa regeneratywnego to są działania, które już rolnicy robią od wielu lat. Chociażby to zostało spisane w Kodeksie Dobrej Praktyki Rolniczej, który został opublikowany w latach 90. Wiemy, że zawsze słuszne będzie stosowanie obornika, nawozów organicznych, racjonalne stosowanie nawozów mineralnych. Aczkolwiek racjonalne stosowanie nawozów mineralnych niejako zostało wymuszone przez ekonomię. Czyli ta racjonalność nie polega na tym, że stosujemy zbyt dużo, często stosujemy zbyt mało w stosunku do aktualnych badań dotyczących zasobności gleby.
W ostatnich latach dużo się mówi o tym, że gleba powinna być żywa, że tylko gleba żywa będzie glebą urodzajną. Natomiast mało jest konkretów i warto na takich spotkaniach jak dzisiaj brać udział. Dlaczego? Bo tutaj przedstawiono warunki progowe, które muszą być spełnione, żeby to życie biologiczne mogło się namnażać. Ale te warunki progowe też są rolnikom znane w większości i trzeba to też podkreślić. Należą do nich: stosowanie zmianowania, ograniczenie udziału zbóż do 50%, uprawa roślin bobowatych, odpowiednie podejście do uprawy roli (czyli nie głęboka orka, tylko zabiegi spulchniające) i stosowanie obornika czy innych nawozów naturalnych. To wszystko tak naprawdę rolnicy robią już od dłuższego czasu i często prowadzą te praktyki. Może nie stosują wszystkich fundamentów rolnictwa regeneratywnego, ale w większości moim zdaniem te gospodarstwa, które prowadzą produkcję zrównoważoną, to jest już działanie od wielu lat. Może do tej pory nie zawsze to było zdefiniowane, nie było nazwane po imieniu. Przecież jeśli tworzymy w miarę optymalne warunki do namnożenia życia biologicznego w glebie, to przekłada się na lepszą dostępność składników pokarmowych, lepsze zaopatrzenie roślin w te składniki czy zdrowsze rośliny, a w konsekwencji na wyższe plony i lepszą jakość tych plonów.
Wyzwania i ograniczenia rolnictwa regeneratywnego
Bartłomiej Czekała: A jak Pan Profesor ocenia potencjał tego typu podejścia biologicznego do gleby i wdrażania wszystkich tych aspektów? Czy to jest trend, który się będzie stosunkowo szybko rozwijał? Mówiliśmy tutaj o różnych zachętach, które się pojawiają. Są zachęty ekonomiczne, takie jak ekoschematy czy dopłaty z tytułu ekoschematów. Są też obowiązki, np. premia dla młodego rolnika, która wymaga badań gleby. Jest też podejście samej Agencji. Czy to jest coś, co się będzie wpływało na zmianę strategii uprawy i nawożenia? Czy to raczej jest ciekawa rzecz, którą trzeba obserwować, wdrażać i potem ewentualnie rozszerzać dalej na całą naszą sferę rolnictwa?
Witold Szczepaniak: Jak wcześniej wspomniałem, wiele z tych elementów jest już obecnie wdrażanych. Oczywiście jeśli byśmy mieli popatrzeć na poszczególne elementy rolnictwa regeneratywnego, to geopolityka europejska i kierunek, w którym Europa zmierza, wymuszają od rolników poszukiwania nowych rozwiązań. W tym momencie można powiedzieć, że jedną z odpowiedzi tych nowych rozwiązań jest właśnie to rolnictwo regeneratywne. Tym niemniej tak jak powiedziałem wcześniej, to nie chodzi o to, że często rolnicy nie mają tych podstawowych informacji. Większość z nich wie, że nie jest dobre mieć 100% zbóż w strukturze zasiewów, że nie jest dobre zbierać słomę i nie stosować obornika, że prowadzi to do rabunkowej gospodarki składnikami pokarmowymi. Więc w tym momencie można powiedzieć, że te podstawowe elementy, fundamenty, jak to wcześniej nazwałem, w dużej części gospodarstw są realizowane.
Wycofywanie substancji aktywnych czy ograniczenia dot. stosowania nawozów, będą niejako wymuszały na rolniku to, żeby wracać do tzw. dobrych praktyk rolniczych, które już zostały przecież spisane kilkadziesiąt lat temu. Może dzisiaj niektóre przemiany w glebie, które będą występowały, te korzyści będzie łatwiej zdefiniować, właśnie między innymi na takim Forum jak dzisiaj. Bo tutaj dużo pojawiło się pojęć, które może na co dzień nie są używane przez rolników, tym niemniej one w gospodarstwach często są stosowane.
Przykładem jest życie biologiczne gleby. Stosujemy preparaty biologiczne, wiemy, że ważne jest to, żeby ta gleba była żywa, zdrowa itd. Natomiast jeśli mielibyśmy wykonać konkretne analizy, to powstaje pytanie: co my mamy badać, kiedy i w jakim stopniu mamy badać? Trzeba mieć świadomość, że te na analizy biologiczne są zdecydowanie droższe niż chociażby podstawowa analiza agrochemiczna gleby. Czyli możemy ocenić pH gleby i jej zasobność w podstawowe składniki pokarmowe, takie jak fosfor, potas, magnez czy siarka. Wiemy jednak, że za mikroelementy trzeba dopłacić. Możemy też zanalizować zasobność gleby w wapń, ale tutaj mamy problem z interpretacją. Bo do metody, która jest stosowana (Mehlich 3), nie mamy jeszcze własnych liczb granicznych. W standardowej produkcji rolniczej nie stosuje się metody ogrodniczej. Dlatego jest wiele pytań i działań, które powinny być wdrożone w najbliższym czasie.
Tym niemniej warto, proszę Państwa robić takie spotkania jak dzisiejsze. Warto było zorganizować to Forum, bo przy okazji przypomnieliśmy te podstawowe fundamenty racjonalnego, zrównoważonego gospodarowania. W wielu gospodarstwach one może nie w całości, ale przynajmniej w dużej części są prowadzone. I to pokazuje, że tak naprawdę pytanie, czy prawodawstwo europejskie pójdzie dalej w tym samym kierunku czy nie my odwrotu od powrotu do tych sprawdzonych rozwiązań. Przecież wystarczy porozmawiać ze starszymi ludźmi. Może nie nazywali tego po imieniu, ale zawsze mówili, że najlepszym nawozem jest obornik, bo tak to wyglądało.
Korzyści z upraw roślin bobowatych są krótkoterminowe?
Bartłomiej Czekała: Zarówno zmiana podejścia do gleby, jak i też kwestie klimatyczne, pogodowe, polityka Zielonego Ładu i ostatnio także kwestie rynkowe – to są elementy, które mogą skłonić rolników do zmian w płodozmianie. Czy spodziewać się już w najbliższych latach takich znaczących zmian strukturze upraw w Polsce?
Witold Szczepaniak: To jest bardzo trudne pytanie, Panie Redaktorze. Bo jeśli mamy się czegoś spodziewać, to musimy mieć do tego jakieś podstawy. Teraz te zmiany wynikające ze struktury zasiewów wynikały przede wszystkim z ekonomii. Czyli rolnicy uprawiali te rośliny, które przynosiły w miarę zyski. Natomiast z punktu widzenia rolnictwa regeneratywnego, chcielibyśmy, żeby był duży udział chociażby roślin bobowatych, bardzo różnie to wygląda. Wszyscy wiedzą, jakie są korzyści z uprawy roślin bobowatych, ale bardzo często te korzyści uwypuklają się dopiero po jakimś czasie czy w zmianowaniu, czy w kolejnych rotacjach. Natomiast patrząc krótkofalowo, to bardzo często rolnik wychodzi z założenia, że on chce zarobić tu i teraz, więc patrzy z punktu widzenia jednego sezonu wegetacyjnego.
Może być taka sytuacja, że właśnie jeśli to będą takie zmiany długofalowe i przemyślane, to w tej strukturze zasiewów ten udział roślin bobowatych będzie większy. A tego byśmy sobie życzyli. Dlaczego? Bo to są rośliny, które wspomagają życie biologiczne, wpływają korzystnie na strukturę gleby, prowadzą do recyklingu składników pokarmowych i mają głęboki system korzeniowy. I tych korzyści możemy mnożyć. A praktyka pokazuje, że bardzo często to jest uprawa, która jest tolerowana, jeśli mamy dopłaty. A jeśli nie ma dopłat, to wolimy nie uprawiać tych roślin, bo często są zawodne. Liczymy na to, że te nowe odmiany, które będą wprowadzane do rejestru, będą mniej podatne na zmienne warunki pogodowe.
Patrząc przez pryzmat, jak się rozwija chociażby areał uprawy soi w Polsce: mamy lata, gdzie to ładnie sukcesywnie wzrasta i za moment ten areał zaczyna mocno spadać, jeśli mamy rok słaby, gdzie zbieramy połowę z tego, co w latach poprzednich. Dalej uprawiają rzeczywiście ci, którzy są przekonani do tej rośliny. Więc myślę, że żeby zmienić tę strukturę zasiewu, to przede wszystkim trzeba trafić do świadomości rolnika. Jeśli rolnik będzie o tym przekonany, to wtedy będzie zdecydowanie łatwiej. I nie wiem, czy jedynym sposobem trafiania do rolnika to są zachęty finansowe w postaci subwencji czy dotacji. Czy może lepiej położyć nacisk na szkolenia, na pokazywanie wyników, na warsztaty polowe, na tworzenie spotkań w mniejszych czy większych grupach. Żeby ta wiedza teoretyczna była wdrożona do praktyki. To moim zdaniem jest bardzo istotne. Bo jeśli nie zmienimy podejścia w świadomości rolnika, to jeśli będzie kasa o wszystkim decydowała, to będziemy zmieniać kierunek i niekoniecznie z korzyścią dla długofalowej żyzności gleb.
Bartłomiej Czekała: Bardzo dziękuję za tę rozmowę!
Oprac. mkh