Ambicją Parlamentu Europejskiego jest aby do 2050 r. poziom zanieczyszczeń gleb w UE spadł do zera. Jednak nie wszyscy tak samo rozumieją pojęcie zanieczyszczenia gleb. Dlatego pojawiła się też potrzeba zharmonizowanej definicji stanu gleby, a także kompleksowych i spójnych ram ich monitorowania w celu wspierania zrównoważonego gospodarowania i rekultywacji miejsc zanieczyszczonych.
Konsekwencją nowego prawa jest obowiązek państw członkowskich monitorowania i oceny stanu zdrowia wszystkich gleb na swoich terytoriach. Proponowana jest pięciostopniowa skala oceny stanu gleb:
- wysoka jakość,
- dobra jakość,
- umiarkowana jakość,
- gleba zdegradowana;
- gleba skrajnie zdegradowana.
Gleby pierwszych dwóch stopni będą uznane za zdrowe.
Według KE mamy w UE ok. 2,8 mln miejsc potencjalnie skażonych. Ma zatem powstać publiczny wykaz takich obiektów we wszystkich krajach UE najpóźniej cztery lata po wejściu w życie dyrektywy. Ale oprócz tego zostanie na kraje nałożony obowiązek oczyszczenia skażonych miejsc, a koszty tego ma ponieść zanieczyszczający.
- W końcu jesteśmy blisko osiągnięcia wspólnych europejskich ram ochrony naszych gleb przed degradacją. Bez zdrowych gleb nie będzie życia na tej planecie. Środki utrzymania rolników i żywność na naszym stole zależą od tego nieodnawialnego zasobu. Dlatego naszym obowiązkiem jest przyjęcie pierwszego wspólnego dla całej Unii aktu prawnego mającego na celu monitorowanie i poprawę stanu gleby - powiedział po głosowaniu sprawozdawca Martin Hojsík ze Słowacji.
Parlament przyjął obecnie swoje stanowisko w pierwszym czytaniu, ale ponieważ kadencja PE dobiega końca, to dalszym procedowaniem sprawy zajmie nowy PE po wyborach. Warto dodać, że unijne szacunki wskazują, że aż ok. 60-70% gleb jest w złym stanie ze względu na takie czynniki, jak
- ekspansja miast,
- niski poziom recyklingu gleb,
- intensyfikacja rolnictwa
- zmiany klimatu.
tcz