Ostatnie dni lipca to dominacja upałów w kraju. Wczasowicze korzystają z pięknej pogody, częściowo służy ona także rolnikom, kontynuującym żniwa, zbiór słomy i podorywki, ograniczające utratę resztek wilgoci z gleby. Generalnie pola potrzebują dużo wody, gdyż w wielu miejscach kraju jej deficyt sięga 200 mm. Na ten zbawienny strumień czekają przede wszystkim uprawy kukurydzy, buraka cukrowego, ziemniaka, czy warzyw polowych.
Pozytywne prognozy
Synoptycy meteo przewidują nadejście fali opadów, która nie wystąpi w całym kraju, ale w dużej jego części. Co ważne, mogą one objąć rejony o znacznie zaawansowanej suszy, czyli południowo-zachodnich, centralnych i południowo-wschodnich rejonów Polski.
Fala opadów ma nadciągnąć do nas od jutra z południa i przesuwać się w kierunki północno-wschodnim. Poza nami z tej prognozy cieszą się zapewne Czesi, którzy od kilku już dni walczą z największym od wielu lat pożarem kompleksu leśnego z parkiem narodowym Czeska Szwajcaria. W Polsce największa szansa na opady i najbardziej intensywne wystąpi w sobotę, kiedy prognozy przewidują wystąpienie deszczy oraz burz z gradem (patrz mapa).
W sobotę (30 lipca) na obszarach z pierwszym stopniem ostrzeżenia (kolor żółty) w ciągu 24 godzin możliwe są opady deszczu do 30, lokalnie 50 mm (50 l wody/m2). Z kolei drugi stopień zagrożenie (kolor ciemnopomarańczowy) oznacza wystąpienie w ciągu najbliższych 24 godz. intensywne opady deszczu rzędu 50–90 mm, możliwe burze z porywami wiatru ponad 72 km/godz. oraz lokalne opady gradu. Ten bardziej niebezpieczny scenariusz synoptycy przewidują w woj. dolnośląskim, śląskim, opolskim i małopolskim.
Oby sprawdziły się przewidywania zwłaszcza co do wielkości opadów deszczu, którego glebie i roślinom brakuje obecnie najbardziej. Większość naszych lżejszych gleb przyjmie obecnie bez problemu opady rzędu 30–40 mm, reszta zostanie wchłonięta w kilku kolejnych dniach, bez większych szkód dla kondycji roślin z powodu okresowego niedoboru powietrza dla ich korzeni.
[bie]