– Jesteśmy wdzięczni ministrowi Ardanowskiemu, że tak szybko zareagował na nasz apel, ponieważ wprowadzenie derogacji na stosowanie neonikotynoidów leżało wyłącznie w gestii krajowego ministra rolnictwa, a do tej pory wszyscy zasłaniali się Brukselą – mówił Juliusz Młodecki (na zdjęciu), prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych
Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski przychylił się do wniosku KZPRiRB o czasowe zezwolenie stosowania zapraw neonikotynoidowych (owadobójczych) w rzepaku. Jest to promyczek nadziei w tym tak trudnym dla rolników, szczególnie ze względu na silną suszę wiosenną.
– Nie wykorzystujemy w pełni potencjału w zakresie produkcji rzepaku w Polsce, którego uprawa nie tylko dostarcza oleju na cele spożywcze i biopaliwowe, ale także cennej paszy białkowej w postaci śruty zawierającej 34% białka. Bez stabilnej produkcji rzepaku nie da się w Polsce zrealizować ambitnego planu większego uniezależnienia się od importu soi – podkreśla Juliusz Młodecki.
Jedną z głównych przyczyn stagnacji i trudności w ustabilizowaniu zbiorów na ponad 3 mln ton, bo taki jest już teraz krajowy potencjał rynkowy rzepaku, jest brak skutecznej jego ochrony przed szkodnikami w okresie jesiennym.
Pod koniec czerwca br. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) opublikował przygotowaną na zlecenie Komisji Europejskiej ocenę zasadności wydania przez 7 innych krajów Unii Europejskiej (Bułgaria, Estonia, Finlandia, Litwa, Łotwa, Rumunia i Węgry) czasowych zezwoleń kryzysowych dotyczących zapraw z grupy neonikotynoidów.