Stowarzyszenie zorganizowało konferencję Wyzwania stojące przed polskim rolnictwem. Organizacja skupia na razie rolników z regionu o największych gospodarstwach, czyli woj. zachodniopomorskiego. Członkowie stowarzyszenia zamierzają wspólnie stawić czoła wyzwaniom współczesnego rolnictwa.
– Chcemy, aby głos rolników towarowych był bardziej dobitny. W kontaktach z władzami i społeczeństwem pokazujemy, że produkujemy bezpieczną żywność, a nadmiar przepisów zamiast pomagać, odciąga nas od skupiania się na produkcji – powiedział prezes Wspólnej Roli Adam Reman.
W czasie konferencji głos zabrali lokalni politycy i działacze. Aspekt lokalny podkreślił szef Izby Rolniczej
– Od wielu lat postulujemy, aby w Polsce nastąpiła regionalizacja zasad WPR. Specyfika woj. zachodniopomorskiego, ale także wielu innych miejsc w Polsce, jest inna od np. Małopolski. Tam trzeba wspierać małe gospodarstwa, a u nas dominują wielkie, towarowe – mówił Andrzej Karbowy, prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej. Rozwój rolnictwa towarowego nie będzie możliwy bez nowoczesnych środków do produkcji, w tym pestycydów. Jednak mają one negatywną opinię w społeczeństwie. Sprawę ekologizacji rolnictwa podjęła działająca na terenie doradczyni rolno-środowiskowa Iwona Maliszewska. Przestrzegała przed hurraoptymizmem jaki niesie zjednoczenie rolników w całej UE.
– Już w 2019 r. UE zgodziła się na import towarów z różnych rejonów świata. Towary te są produkowane bez takiej kontroli spełniania norm środowiskowych i zdrowotnych jaką mamy u nas. Tymczasem w UE trzeba produkować, opierając się na restrykcyjnych wymaganiach, co znacznie podnosi koszty produkcji. Dlatego teraz nie sposób jest konkurować z rolnikami spoza UE. Chociaż rozlewające się przez Europę protesty może otworzą na krótko oczy urzędnikom w Brukseli, to warto pamiętać, że wojnę wygrywa się nie na ulicy, ale długopisem. Trzeba przypilnować, jakie dokumenty podpiszą urzędnicy – powiedziała doradczyni.
Wizerunek rolnictwa w Europie jaki roztacza się przed konsumentami spoza rolnictwa niestety nie jest najlepszy. Mówiła o tym dr hab. Katarzyna Rębarz z Synegenty.
– Panuje pogląd, że rolnicy trują nawozami i środkami ochrony roślin. Widzą drogie maszyny w czasie protestów i nie zdają sobie sprawy z tego, że to narzędzia pracy, a środki ochrony roślin są obecnie bezpieczne dla konsumenta – powiedziała dr hab. Katarzyna Rębarz z Syngenty. Oczywiście pestycydy nie stwarzają zagrożenie, jeśli są stosowane zgodnie z zasadami. Te też z roku na rok stają się coraz bardziej skomplikowane, ale głównie pod względem biurokracji. Wymagań takich nie mają kraje poza UE. Ekspertka skomentowała też bieżącą sytuację na drogach.
– Społeczeństwo nie rozumie, w jakim celu strajkują rolnicy. Od pewnego czasu w sieci narasta fala hejtu wobec protestujących – dodała dr Rębarz. Brak zrozumienia argumentów rolników zauważył także poseł Jarosław Rzepa z PSL, obecnie członek Komisji Rolnictwa.
– Podczas dzisiejszej konferencji padło wiele zarzutów wobec EZŁ i polityki UE i rządu wobec rolników. Dotyczyło to np. nieżyciowych zasad stosowania nawozów, konieczności czarnego ugoru itp. Mam nadzieję, że obecna koalicja dokona zmian na lepsze – powiedział poseł.
W czasie marcowej konferencji w Kołobrzegu, w której uczestniczyli działacze rolni, politycy i biznes okołorolny pojawiły się postulaty: ograniczenie wolnego handlu, zwłaszcza produktami rolnymi, z krajami spoza UE, złagodzenie wymagań Zielonego Ładu, sposób informowania społeczeństwa pozarolniczego o bolączkach rolnictwa wywołanych działalnością władz na różnych poziomach, szczególnie w Komisji Europejskiej, oraz szanse polskiego rolnictwa towarowego w przyszłości.
tcz