XIV Forum PRZiRB odbyło się w formie hybrydowej. Około 50 osób uczestniczyło na sali konferencyjnej, a blisko 300 osób było zalogowanych w systemie online. Oficjalnego otwarcia Forum dokonali Ryszard Kamiński, Dyrektor K-PODR w Minikowie, Juliusz Młodecki, Prezes KZPRiRB oraz Adam Stępień, Dyrektor Generalny PSPO.
– Zielony Ład to strategia bardziej ideologiczna, nie do końca przemyślana i trudna w realizacji i do zaakceptowania przez wielu rolników, dlatego wymaga znalezienia łagodnych i realnych rozwiązań dostosowanych do możliwości i zasobów rolnych każdego kraju – mówił minister Jan Krzysztof Ardanowski, łącząc się online z uczestnikami Forum. Ekspert ds. rolnictwa w radzie przy prezydencie RP wskazał także na zagrożenie tego projektu pod kątem zmniejszenia produkcji żywności, podczas gdy jest duże, globalne zapotrzebowanie na te produkty.
– Zielony Ład to strategia bardziej ideologiczna, nie do końca przemyślana i trudna w realizacji i do zaakceptowania przez wielu rolników, dlatego wymaga znalezienia łagodnych i realnych rozwiązań dostosowanych do możliwości i zasobów rolnych każdego kraju – mówił minister Jan Krzysztof Ardanowski, łącząc się online z uczestnikami Forum. Ekspert ds. rolnictwa w radzie przy prezydencie RP wskazał także na zagrożenie tego projektu pod kątem zmniejszenia produkcji żywności, podczas gdy jest duże, globalne zapotrzebowanie na te produkty.
Z kolei Nina Dobrzyńska z MRiRW, także w przekazie online, podkreśliła znaczenie tej europejskiej strategii dla środowiska, klimatu oraz rozwoju rolnictwa ekologicznego (patrz zdjęcie).
– W Polsce wprowadzanie tych ustaleń w życie ułatwia, m.in. „Inicjatywa białkowa” COBORU, która promuje na przykład uprawę soi i roślin bobowatych. Poza dostarczaniem cennego surowca paszowego, gatunki te działają też pozytywnie na płodozmian i poprawiają żyzność gleby, co jest zgodne z założeniami EZŁ – wskazała dyrektor Departamentu Klimatu i Środowiska.
Nie ma opłacalności upraw bez ich racjonalnej ochrony
Komentując Europejski Zielony Ład (EZŁ), prof. Marek Mrówczyński z IOR w Poznaniu odniósł się natomiast do zagadnień związanych z ochroną upraw.
– Prowadząc w Polsce „Integrowaną produkcję” oraz „Integrowaną ochronę” od wielu już lat realizujemy z wyprzedzeniem założenia Europejskiego Zielonego Ładu – stwierdził naukowiec. Koncepcje te stawiają m.in. na pierwszym miejscu niechemiczne metody ochrony, profilaktykę, stosowanie odmian odpornych na stresowe czynniki środowiska, a dopiero w ostateczności zezwalają na użycie środków chemicznych.
– Dzięki temu, w porównaniu z krajami z Europy Zachodniej, zużywamy dużo mniej chemii w produkcji żywności. Zatem dalsze zalecenia ich ograniczania jest dla nas nierealne i powinno odnosić się głównie do Francji, Niemiec, czy Włoch, gdzie zużycie pestycydów jest na znacznie wyższym poziomie – dodał prof. Mrówczyński.
Swój wykład poświęcił też w dużej części zagrożeniom agrofagów w uprawach rzepaku, soi i słonecznika. Według prognoz IOR, rosnące zagrożenie w uprawie rzepaku ze strony chwastów dotyczy: bodziszka, chabra bławatka, fiołka polnego i maku polnego. Wśród szkodników są to: chowacze, mączlik, miniarka i mszyce. Z kolei dla sprawców chorób Instytut przewiduje nasilenie się w najbliższych latach występowania: czerni krzyżowych, szarej pleśni, werticiliozy oraz zgnilizny twardzikowej.
Cenna materia organiczna
– Racjonalna gospodarka rolna nie może być prowadzona bez dbałości o glebę i jej materię organiczną – mówił podczas Forum Paweł Kaczmarek z fundacji Terra Nostra. Stanowi ona także podstawę w funkcjonowaniu mikroorganizmów glebowych i jest źródłem próchnicy glebowej. Wykładowca podkreślił istotną rolę mikoryzy glebowej, która jest dużo bardziej efektywna, dzięki aktywności pożytecznych bakterii glebowych.
– Ich aktywność pozwala na korzystanie przez korzenie roślin z wody i składników pokarmowych zawartych w dużych ilościach w mikroporach gleby. Te jednak muszą otrzymywać od roślin cukry, materiał energetyczny, wydalane do rizosfery przez korzenie włośnikowe. Ich 30–70% wytworzonych w procesie fotosyntezy jest właśnie przeznaczona na ten cel, a szacuje się, że samych bakterii jest na 1 ha warstwy ornej ok. 3 t – objaśniał Kaczmarek. W wykładzie wskazał także na praktyczne wykorzystanie w płodozmianie rzepaku, soi i słonecznika.
–Każda z nich ma np. palowy system korzeniowy, dzięki czemu nadaje się do uprawy strip-till, która sprzyja ochronie gleb i zwiększeniu zawartości w nich materii organicznej, której w stałej frakcji gleby powinno być ok. 30% – dodał prelegent.
Obiecujący start i możliwości słonecznika
Jednym z gości XIV Forum PRZiRB była firma Corteva Agriscience Poland, której Prezes zarządu Przemysław Szubstarski przedstawił sytuację na rynku słonecznika.
– Bardzo obiecujący jest wyraźny wzrost uprawy słonecznika w Polsce, który w 2021 r. wyniósł ok 20 tys. ha z niespełna 10 tys. ha jeszcze kilka lat temu – mówił prezes spółki. Jego zdaniem materiał siewnego nie powinno zabraknąć naszym rolnikom, a i oferta odmian na rynku jest coraz szersza. Przydatność tej rośliny w naszym płodozmianie wynika m.in. z mniejszych wymagań glebowych, wodnych i nawozowych, zwłaszcza w porównaniu z rzepakiem.
Przedstawiciel zapowiedział także pojawienie się jeszcze w tym sezonie w ofercie firmy Corteva biopreparatu ze szczepionką bakterii umożliwiającą pobieranie przez rośliny azotu za pośrednictwem bakterii brodawkowych, podobne jak u roślin bobowatych.
– Słonecznik można ponadto uprawiać na stanowiskach, które ze względów fitosanitarnych i płodozmianowych nie mogą być wykorzystane przez rzepak – wskazał wykładowca. Postępem w jego agrotechnice jest też wprowadzanie na rynek odmian typu Sulfo, dostosowanych do uprawy w technlogii Expres SX – odpornych na herbicydy sulfonylomocznikowe, czy Clearfield.
– W gatunku tym jest dużo lepsza sytuacja, niż np. w soi pod względem ochrony herbicydowej. Ministerialny rejestr środków zawiera ich przynajmniej kilkanaście z różnymi substancjami czynnymi i terminem stosowania – podkreślił Szubstarski (patrz zdjęcie).
Specjalne dopłaty do materiału siewnego
Jednym z wątków dyskusji było natomiast zwiększenia dopłat do materiału siewnego, zwłaszcza dla odmian, które spełniają kryteria wyższej odporności na patogeny, czy czynniki stresowe środowiska, zwłaszcza suszę. Mówcy podkreślali, ze ich wyhodowanie wymaga zdecydowanie więcej czasu, złożonych badań i kosztów, niż jest to u tradycyjnych odmian, których wyhodowanie trwa ok 10 lat.
Problemem na rynku roślin bobowatych jest także skala produkcji soi czy słonecznika przez mniejsze gospodarstwa, które nie mogą dostarczyć odbiorcom rynkowym dużych ilości towaru. Z kolei przetwórcy oczekują ich większych i jednorodnych partii, by mogli racjonalnie i z zyskiem produkować np. paszę, czy półprodukty do dalszego przerobu technologicznego.
Zdaniem rolników, panuje też zbyt duża presja UE na wycofywanie z użycia s.cz. pestycydów, bez dostarczania na rynek odpowiednich zamienników. Zwłaszcza dla roślin małoobszarowych, jakimi są zarówno słonecznik, jak i soja, to duży problem, chociaż w ostatnim gatunku widać już pewien postęp w rejestracji ś.o.r.
Od lewej: Adam Stępień, Przemysław Szubstarski, prof. Roman Kierzek (IOR Poznań), Janusz Łojewski (prezes firmy Agrolok), Juliusz Młodecki.
[bie]
[bie]